Gradobicie w okolicach Złotoryi – które uprawy ucierpiały?
Z videobloga nagranego przez Grzegorza Bardowskiego wynika, że gradobicie, które w minionym tygodniu wystąpiło na Dolnym Śląsku, nie oszczędziło również jego upraw, ale jak twierdzi, w ostatecznym rozrachunku szkody nie są duże. Najbardziej ucierpiała plantacja buraka i soi. Niestety, nie wszyscy rolnicy mieli takie szczęście.
– Widziałem rzepaki i pszenice w mojej okolicy, dostałem zdjęcia, to niektóre są wymłócone do zera. W ziemniakach i łubinie jest to samo. Niefajnie. Jak już wytłucze, to nic nie zrobimy – mówi Bardowski.
Zobacz też: 20 minut i wszystkie pola pod wodą. Dramat rolników z Doliny Baryczy [FOTO]
Obfite opady deszczu na Dolnym Śląsku
Jak wynika z relacji Bardowskiego, maj i czerwiec w tym roku obfitują w opady deszczu na Dolnym Śląsku. Niestety, towarzyszące im w minionym tygodniu gradobicie, spowodowało znaczne uszkodzenia roślin.
– Ciężko się tu porównywać do innych rejonów Polski, bo widziałem filmy w Internecie, że po prostu pszenice, jęczmienie czy zboża są wytłuczone całkowicie. Kłosy pospadały, nie ma nic. Więc u mnie to jest delikatnie. To jest takie ryzyko zawodowe, ale tam, gdzie wszystko już poszło, to tragedia – komentuje sytuację Bardowski.
Soja i kukurydza ucierpiały podczas gradobicia
Z relacji Bardowskiego wynika, że dostrzegł on uszkodzenia w rzepaku i pszenicy, ale zdecydowanie gorzej wyglądały plantacje soi i kukurydzy, w których grad pokaleczył liście.
– Soję poszatkowało. Ma poobrywane liście. Nie dosyć, że byłem niezadowolony z tej obsady, to jeszcze ją grad przycisnął. Ale soję też mam ubezpieczoną. Zobaczymy, jaka będzie weryfikacja ubezpieczyciela – mówi Bardowski, dodając, że kukurydza też ma pocięte liście, ale rośliny są osadzone w glebie, więc nie spodziewa się tragedii.
Burak poszatkowany po gradobiciu
Bardowskiego najbardziej zniesmaczył widok poszatkowanych liści buraka. Rolnik od razu stwierdził, że bez zabiegów ochronnych nie ma co liczyć na spokojny wzrost rośliny w kolejnych etapach rozwoju.
– Z jednej strony fajnie, że wodę dostają, a z drugiej grad na nie pada. Chyba od razu trzeba wykonać jakiś zabieg fungicydowy lub chwościkowy. Przez takie uszkodzenia choroby będą się od razu wdawać. Buraki trzeba zgłosić, bo nie podoba mi się to – stwierdza Bardowski.
Deszcz wymył ziemniaki i zbił winogron
Bardowski odwiedza również gospodarstwo swojego kolegi Mariusza, u którego ulewa wymyła ziemniaki z redlin i stłukła winogrona.
Oprac. Justyna Czupryniak-Paluszkiewicz na podst. YT/Bardowscy
