Ciągniki zablokowały Szczecin
Dzisiejszy protest rolników rozpoczął się o godzinie 10. Rolnicy z całego woj. zachodniopomorskiego zjechali się do miasta ciągnikami i samochodami osobowymi. Przejechali ulicami Szczecina, blokując ronda i inne newralgiczne punkty. Pierwszym z takich punktów blokad był Plac Tadeusza Kościuszki.
W akcji biorą udział m.in. członkowie Solidarności Rolników Indywidualnych, Ogólnopolskiego Oddolnego Protestu Rolników, przedstawiciele Kółek Rolniczych i Okręgowego Związku Plantatorów Buraka Cukrowego w Szczecinie, a także Niezależne Forum Pracodawców Transportu.
Rolnicy wściekli. "Rząd cały czas gotuje żabę"
- Transportowi dokucza to samo co Wam, Rolnikom. Od miesiąca już protestujemy, a w zasadzie to razem protestujemy już od dwóch lat. Rząd cały czas gotuje żabę. Cały czas opowiadają, że będzie lepiej. Będzie lepiej, nie wiadomo kiedy. Ale wprowadzają nam tylnymi drzwiami rozwiązania ekologiczne, ale też antyekologiczne z Ukrainy i Mercosuru, nas likwidują – transport i rolników, wprowadzają tanie usługi przewozowe z Ukrainy. Nie ma rolnika – nie ma przewoźnika – mówił Piotr Krzyżankiewicz, jeden z organizatorów protestu rolników i transportowców w Szczecinie.
- Co mnie skłoniło do udziału w proteście? Wszystko, co się dzieje wokół rolnictwa. Gałąź rolnictwa, jaką jest produkcja buraka cukrowego, schodzi praktycznie do nieopłacalności. No i przyjdzie nam poczekać na taki okres, gdzie będziemy najprawdopodobniej wygaszać produkcję – powiedział Waldemar Kienig, przedstawiciel Związku Producentów Buraków Cukrowych na demonstracji w Szczecinie. Dodał też, że umowy handlowe o wolnym handlu z różnymi krajami (Ukraina, Mercosur) nie polepszą ich sytuacji. – Co najciekawsze: nie jedziemy na jednakowych zasadach. Bo jeżeli są u nas ograniczenia produkcji rolnej w postaci ograniczenia śor, które w UE są niedopuszczalne, a tam się stosuje wszystko, co możliwe, w tym niedopuszczalne, to wtedy, jak można jeść ekologiczną żywność? Nie będzie ekologicznej żywności.
W proteście uczestniczyli również młodzi rolnicy:
- Gospodarzę od tego roku praktycznie. Skończyłem szkołę i teraz chcę rozwijać swoje gospodarstwo. Przyjechałem tu (na protest – od red.), bo lubię to robić (zajmować się rolnictwem – od red.) i uważam, że warunki powinny być inne. Przede wszystkim ograniczenia, które są na nas nakładane, powinny zostać zniesione lub przetransformowane w jakiś inny sposób, który będzie dla nas, rolników, korzystny – skomentował młody rolnik sytuację.
Barna: minister przyjechał z niczym
Protest rolników w Szczecinie trwa od 14 maja, ale jak mówią jego organizatorzy – cierpliwość się kończy. Spotkanie z ministrem rolnictwa Czesławem Siekierskim, które odbyło się kilka dni temu, nie przyniosło żadnych efektów.
- Minister przyjechał z niczym. Nie odpowiedział pozytywnie na żaden z naszych postulatów – mówi Stanisław Barna, rolnik i jeden z liderów protestu, cytowany przez Tygodnik Poradnik Rolniczy. – Powiedział wprost, że polskie ministerstwo rolnictwa nie jest brane pod uwagę w decyzjach unijnych ws. Mercosuru czy Ukrainy. Nie tak to powinno wyglądać, że wykonujemy polecenia z Brukseli. Już to kiedyś przerabialiśmy pod Związkiem Radzieckim. Teraz mamy to samo w wersji unijnej.
Rolnicy czekają na Tuska
Po nieudanym spotkaniu z ministrem rolnicy domagają się teraz rozmowy z premierem Donaldem Tuskiem. Uważają, że skoro szef resortu rolnictwa nie ma wpływu na kluczowe decyzje, pora skierować postulaty wyżej.
- Jeśli rząd nie potrafi mówić jednym głosem, jeśli resorty nie potrafią się dogadać, to pytamy, kto właściwie rządzi tym krajem? – komentuje Barna. – Czekamy na zmiany, które premier obiecywał po wyborach. I przypominamy, że chcemy rozmawiać z premierem, ale oczekujemy konkretów, nie pustych deklaracji.
