Wracamy do stada bydła mięsnego, które od miesięcy żyje w stresie, choć hodowca dba o ich dobrostan. Rolnik spod Gryfina od roku zmaga się z problemem rujnującym jego hodowlę. Nie chodzi o choroby, brak paszy czy ataki wilków, lecz o… strzelnicę zlokalizowaną tuż przy pastwisku. Dziś brakuje odpowiednich przepisów, które chroniłyby zarówno zwierzęta, jak i pracę rolnika.
Strzelnica zaburza zwierzętom rytm dnia
Pan Jacek prowadzi hodowlę bydła mięsnego od przeszło 20 lat. W gospodarstwie, które przejął po rodzicach, utrzymuje około 200 sztuk, codziennie na pastwisko wychodzi ponad setka krów z cielętami. - Od wiosny do jesieni bydło jest na pastwisku od rana do wieczora - mówi rolnik.
Strzelnica sportowa działa w odległości 110 metrów od wypasów bydła. Podczas zawodów czy szkoleń strzałów może być kilka tysięcy w ciągu kilku godzin. - Zawody i treningi odbywają się 2-3 razy w tygodniu. Wystrzały wywołują panikę wśród bydła - dodaje.
Masowa panika i ucieczki cielaków
Kiedy zaczyna się strzelanie, stado wpada w masową panikę i niekontrolowaną ucieczkę. Ważące średnio 700 kg zwierzęta pędzą, unosząc tumany kurzu widoczne nad całą wsią. Cielęta rozdzielają się z matkami, wpadają do rowów i sadzawek. Bieg na oślep jest naturalną reakcją na zagrożenie - przerażone stado nie omija wówczas przeszkód. Do tego dochodzi przerźliwy ryk krów, płacz cieląt i nawoływanie zwierząt z gospodarstwa.
„One mają swój zegar, ja tego nie zmienię”
Bydło wychodzi na pastwisko w stałych porach, z przestrzeganiem zasad, że wypas przed wschodem słońca i po zachodzie jest wykluczony ze względu na wilki. Rolnik podkreśla, że nawet przepęd zwierząt jest dostosowany do ich rytmu dnia, choćby to, że szczepienia przeprowadza się po zejściu bydła z pastwiska.
- Zwierzęta mają swój rytm dnia. One mają swój zegar i ja tego nie zmienię - mówi Pan Jacek.
Co istotne, rytuał wypasu nie tylko jest przyzwyczajeniem, lecz obowiązkową częścią interwencji dobrostanowej, której nie można przerwać z powodu huku strzałów.
„Dzisiaj idziecie tu, a jutro tam”
Bractwo Kurkowe Gryf, które zarządza strzelnicą, proponowało hodowcy, by wypasał bydło na innych pastwiskach. - Mam około 35 hektarów pastwisk i dwa rozdzielone stada, w tym matki cielne. Zwierzęta od lat prowadzą swój tryb życia, są nauczone gdzie iść, często też same wracają. Nie powiem im, że dzisiaj idziecie tu, a jutro tam - mówi hodowca.
Co gorsza, informowanie rolnika o zawodach organizowanych przez Bractwo Kurkowe Gryf również nie zmienia sytuacji. - Co mi po tej informacji? Co ja mam iść krowom powiedzieć: „Słuchajcie, dzisiaj będą strzelać, to siedzicie w oborze?”
Ministerstwo i pomoc prawna
Rolnik zwrócił się o wsparcie do ministerstwa rolnictwa. Resort wskazał mu, że że może skorzystać z bezpłatnej pomocy prawnej dostępnej w powiecie: porady prawnej, obywatelskiej lub mediacji w lokalnym punkcie pomocy oraz podał link, na który należy wejśc aby się zapisać. - Ja nie chcę linków do stron internetowych. Potrzebuję realnej ochrony dla moich zwierząt i dla mojego gospodarstwa. Potrzebuję ochrony dla mojej pracy - komentuje Pan Jacek.
OOPR: "Nasza wdzięczność przekracza wszelkie granice"
OOPR krytycznie odniosła się w mediach społecznościowych do reakcji ministerstwa na prośbę hodowcy o pomoc. - Pan Jacek otrzymał wsparcie najwyższej jakości: link do ogólnodostępnej strony z bezpłatną pomocą prawną. Wzruszenie ogromne wszak dostęp do tej strony ma każdy, ale nie każdy ma szczęście, by ministerstwo tak ofiarnie… skopiowało mu adres internetowy. Wdzięczność nasza i Pana Jacka przekracza wszelkie granice. Bo przecież gdy resort obiecuje pomoc, to jej szczytowym osiągnięciem jest właśnie… odesłanie do Google. My już naprawdę nie wiemy, jak dziękować - czytamy w poście.
Bractwo kurkowe - robi, co może
A jakie działania podejmuje Bractwo Kurkowe Gryf? Otóż: przeprowadziło między innymi pomiary hałasu oraz wprowadziło różne zabezpieczenia, których celem było ograniczenie dźwięków przy wystrzałach. Co na to krowy? Nie doceniły tych działań, bo, jak twierdzi hodowca, wciąż reagują nadmiernie wpadając w panikę i rzucając się do ucieczki z pastwiska.
Weterynarz: reakcja "walcz lub uciekaj"
Lekarz weterynarii, do którego zwrócił się rolnik o opinię, wyjaśnia, że hałas impulsowy, taki jak wystrzały, należy do bardzo stresujących czynników dla krów. U bydła na pastwisku może oznaczać masową panikę, urazy kończyn, ryzyko utonięć. Krótko mówiąc - poważne zaburzenia zdrowotne. - Hałas impulsowy charakteryzuje się krótkotrwałym, intensywnym dźwiękiem, nieprzewidywalnym i przypominającym naturalne zagrożenia. Krowy są szczególnie wrażliwe na wysokie częstotliwości. Ograniczona adaptacja utrzymuje wysoki poziom stresu - tłumaczy w opinii ekspert.
A skutki stresu u bydła? Są bardzo poważne: obniżona płodność krów nawet o 20%, większa liczba poronień, słabsze cielęta, spadek jakości nasienia u buhajów. Konsekwencją tego są również straty finansowe, które mogą sięgać 10-15% rocznych przychodów gospodarstwa hodowcy.
Konflikt prawny i społeczny
Jak informował nas już wczesniej prezes Bractwa Kurkowego Gryf, strzelnica sportowa w Mielenku Gryfińskim działa legalnie. Burmistrz Miasta i Gminy w Gryfinie zatwierdził jej regulamin. Nasza redakcja zwróciła się również z zapytaniem do Nadleśnictwa Gryfino, czy konsultowało lokalizację obiektu z mieszkańcami i rolnikami, których gospodarstwa sąsiadują z terenem? Odpowiedź brzmiała "nie", ponieważ przepisy prawa nie nakładają na Lasy Państwowe ogólnego obowiązku przeprowadzania formalnych konsultacji społecznych przed podpisaniem umowy dzierżawy.
Natomiast przed zawarciem przedmiotowej umowy na dzierżawę gruntu pod budowę strzelnicy sportowej nadleśnictwo zweryfikowało zgodność lokalizacji z przepisami obowiązującymi w Lasach Państwowych (dzierżawa ustanawia jedynie warunki korzystania z gruntu).
To na dzierżawcy ciąży podejmowanie działań organizacyjnych i technicznych minimalizujących ryzyko zagrożeń i zapewniających bezpieczeństwo zarówno okolicznym mieszkańcom, osobom postronnym jak i zwierzynie.
Sprawę hodowcy spod Gryfina przekazaliśmy również ministerstwu rolnictwa, które przyznało, że obecne przepisy nie chronią w pełni rolników i zapowiedziało zmiany w ustawie o produkcyjnych funkcjach wsi (aktualne przepisy nie regulują m.in. poziomu hałasu dopuszczalnego przy wypasie bydła w systemie otwartym lub zamkniętym).
Rolnicy i mieszkańcy mają dość huku
W poniedziałek, 22 września, odbyło się spotkanie w sprawie strzelnicy. Hodowca bydła mięsnego przedstawił swoją sytuację podczas posiedzenia Komisji Spraw Społecznych i Bezpieczeństwa Publicznego Rady Miejskiej w Gryfinie. W spotkaniu uczestniczyły między innymi strony konfliktu. Hodowca bydła nie był sam, wspierali go mieszkańcy wsi, delegat Zachodniopomorskiej Izby Rolniczej oraz przedstawiciel OOPR.
Jak twierdzi rolnik, społeczność wsi sprzeciwia się działalności strzelnicy sportowej. Podkreśla, że wieś to nie tylko miejsce pracy, ale także przestrzeń do życia i odpoczynku. Mieszkańcy chcą spędzać weekendy w ciszy i spokoju, a nie liczyć kolejne wystrzały.
Radni pochylili się nad tematem. Z dyskusji wyłoniły się trzy główne wnioski:
Po pierwsze - wypracowanie kompromisowego rozwiązania satysfakcjonującego wszystkie strony, w tym w szczególności przeanalizowania możliwości wygospodarowania nowej lokalizacji dla strzelnicy.
Po drugie - wystąpienie z propozycją zmian legislacyjnych do Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu. Obecne przepisy w zakresie kompetencji burmistrza jasno mówią, że opiniuje wyłącznie regulamin strzelnicy; brak jest natomiast innych precyzyjnych uwarunkowań, które mogłyby leżeć w jego gestii, np. konsultacje z mieszkańcami.
Po trzecie - Komisja gminna skieruje wniosek do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego o weryfikację legalności i poprawności procedury utworzenia tej strzelnicy, zgodnie z przepisami Prawa budowlanego.
- Jako Komisja dajemy przestrzeń do wypowiedzi i zapoznania się z problemem, ale nie rozstrzygamy sporu. Natomiast możemy podjąć działania, bo to dotyczy naszych mieszkańców. Będziemy dalej czuwać nad tą sprawą – zapewniła Magdalena Pieczyńska, radna gminy Gryfino.
Agnieszka Sawicka
