Pyrzyce szykują się na kolejny piątek. „To dopiero początek”
Rolnicy z Pyrzyc nie odpuszczają. Będą protestować w każdy piątek. Jutro znów wyjadą - punktualnie po południu, jak zawsze. Zbiórka o 12.00 na stacji paliw Dall, odprawa, kilka słów wsparcia i w drogę - przez Pyrzyce aż pod Orlen w kierunku Szczecina, potem powrót. Symboliczna trasa, ale znaczenie ogromne. - Na razie to skromna forma protestu, ale zobaczymy, co dalej - mówi nam Adam Walterowicz, organizator, przewodniczący Wojewódzkiego Związku Kółek i Organizacji Rolniczych w Szczecinie.
Zgoda na protest obowiązuje przez miesiąc, ale za chwilę rozpoczną się rozmowy o przedłużeniu i rozszerzeniu akcji na kolejne gminy - Gryfino, Kozielice, Banie. - Chcemy objąć większy teren, ale najpierw musimy uspokoić emocje. Tu trzeba jednego, wspólnego głosu rolników - tłumaczy nam Walterowicz.
Jedność rolników to największe wyzwanie
Na wsi wrze nie tylko z powodu ekonomii. Widać też zmęczenie i napięcia wewnętrzne. - Jesteśmy indywidualistami, każdy prowadzi własne gospodarstwo, każdy sam podejmuje decyzje. I to dobrze, ale czasem przez to trudno mówić jednym głosem - opowiada Walterowicz. - Bo jak się dwóch rolników spotka, to powstają dwie partie i trzecia wspólna - dodaje.
„Gospodarstwa są na granicy wytrzymałości”
Z rozmowy z Walterowiczem przebija jedno: dramatyczna kondycja polskich gospodarstw. - Rok, dwa jeszcze może pociągniemy, ale dłużej się nie da. Zubożenie na wsi jest już tak głębokie, że później tego się nie odbuduje - mówi. Straty są ogromne - nawet 1500 zł na hektar, a niektórzy tracą więcej. - Na każdym hektarze jest strata. To nie jest marudzenie, to są realne liczby - dodaje.
Rolnicy dostają teraz dopłaty, ale to, jak mówią, tylko chwilowa ulga. - Rząd liczy, że jak wypłaci szybciej, to się uspokoimy. Ale my dobrze wiemy, że za dwa miesiące przyjdą rachunki, a pieniędzy znów nie będzie - zaznacza.
Rekompensaty zamiast kredytów
Hasło protestu jest jasne i niezmienne: rekompensaty za zniszczenie rynku. Nie kredyty, nie ulgi, nie programy ratunkowe, tylko konkretne pieniądze dla gospodarstw, które poniosły straty. - Dopłaty to ma być uzupełnienie, a nie podstawa utrzymania. Bez rekompensat nie odbudujemy opłacalności - tłumaczy Walterowicz. I dodaje - Rolnicy domagają się rekompensat natychmiast, a dopiero potem systemowych rozwiązań.
Co jeszcze? Walterowicz wskazuje, że rynek europejski zalewany jest produktami z krajów spoza UE, że brak jest ceł i panują nierówne warunki konkurencji, które skutecznie niszczą polskie gospodarstwa. Ostrzega też przed tym, że w każdej chwili ktoś może jednym podpisem zabrać dopłaty, a wtedy rolnicy zostaną „załatwieni”. Dlatego należy działać wspólnie.
„To nie rozłam, to przebudzenie”
Choć emocji nie brakuje, lider protestu przekonuje, że nie ma mowy o rozłamie. - Różnimy się, bo każdy ma inną sytuację, inne gospodarstwo, inne spojrzenie. Ale cel mamy wspólny - odzyskać godność i opłacalność pracy na roli -podsumowuje.
Rolnicy z Pyrzyc jadą jutro nie po to, by blokować drogi, lecz by przypomnieć, że polska wieś wciąż walczy. - Jak będziemy cicho siedzieć, to nic nie dostaniemy. A tak, może w końcu ktoś zrozumie, że bez nas nie ma polskiego jedzenia - dodaje Walterowicz.
źródło: wywiad własny
Agnieszka Sawicka
