O co walczą rolnicy? 3 razy STOP: Zielonemu Ładowi, importowi z Ukrainy, ograniczaniu hodowliPaweł Mikos
StoryEditorStrajk rolników

O co walczą rolnicy? 3 razy STOP: Zielonemu Ładowi, importowi z Ukrainy, ograniczaniu hodowli

12.02.2024., 18:56h
Wśród haseł najczęściej pojawiających się podczas protestów rolniczych można usłyszeć te trzy: nie dla Zielonego Ładu, nie dla importu z Ukrainy, nie dla ograniczania hodowli. Jednak strajkujący rolnicy i izby rolnicze mają więcej postulatów. Czego żądają rolnicy?

Stop Zielonemu Ładowi, stop importowi produktów rolnych z Ukrainy, stop ograniczaniu hodowli w Polsce. To hasła przewodnie, które wybrzmiewają podczas ostatnich spotkań szefostwa resortu rolnictwa z przedstawicielami związków i organizacji rolniczych. One też przyświecają rolnikom, którzy wyjechali na protest 9 lutego. Domagają się szybkich działań ze strony Brukseli oraz krajowych instytucji, bo inaczej bezpieczeństwo żywnościowe, o którym ostatnio się tak wiele mówi, może zostać na serio zagrożone.

Rolników dobijają niskie ceny płodów rolnych i rosnące koszty. A perspektywy są ponure

Nie ma się co dziwić rolnikom, że wychodzą na ulice. Bez względu jednak na to, że rolnicy ponoszą różne koszty produkcji, bo każde gospodarstwo jest nieco inne i różnie podchodzi do zarządzania ryzykiem, niskie ceny płodów rolnych i rosnące koszty produkcji niepokoją wszystkich. Nastrojów nie poprawiają analitycy rynkowi, którzy wskazują raczej na stabilizację albo spadki cen, chyba że pogoda naprawdę zawiedzie.

W obliczu tej sytuacji niepokój rolników o byt gospodarstw rośnie, a perspektywa ponoszenia dodatkowych kosztów związanych z dostosowaniem gospodarstwa do rosnących wymogów związanych z realizacją wygórowanych celów Wspólnej Polityki Rolnej tylko go niepotrzebnie nakręca.

Protesty rolników z poparciem organizacji rolniczych i ministerstwa rolnictwa

Protesty popierają wszystkie organizacje rolnicze w kraju. Co więcej: nie sprzeciwia im się też szefostwo resortu rolnictwa. Nie przez przypadek protesty odbywają się także w dużych miastach. Rolnicy chcą w ten sposób pokazać, z jakimi problemami się borykają, także konsumentom. Uważają, że są to protesty w obronie zdrowej polskiej żywności.

Dopłaty bezpośrednie: procedury miały być prostsze, a poszło w drugą stronę

Wiesław Barzyński z Zachodniopomorskiej Izby Rolniczej podczas spotkania z przedstawicielami resortu rolnictwa mówił, że rolnicy z jego terenu domagają się uproszczenia Wspólnej Polityki Rolnej, ponieważ rekompensaty, jakie się obecnie proponuje rolnikom za spełnianie wymogów, nie są zadowalające. Bardziej przeszkadzają w prowadzeniu produkcji, niż ją wspierają. Marek Boligłowa, wiceprezes Małopolskiej Izby Rolniczej, zwracał uwagę na liczbę kontroli, z którymi muszą zmagać się rolnicy, zwłaszcza ci, którzy prowadzą produkcję zwierzęcą.

– Rolnikom od lat obiecywano, że ubieganie się o dopłaty obszarowe będzie z roku na rok coraz łatwiejsze. A to, co nam zafundowano, poszło w zupełnie innym kierunku – mówił z kolei Mieczysław Łuczak, prezes Wielkopolskiej Izby Rolniczej.

Niby nie ma obowiązku ugorowania, ale nowa propozycja KE też jest zła dla rolników

Łuczak przedstawił także stanowisko rolników dotyczące propozycji Komisji Europejskiej odejścia od obowiązku ugorowania 4% gruntów ornych w ramach normy GAEC 8, którą muszą spełniać gospodarstwa o powierzchni powyżej 10 ha.

Pomysł zastąpienia ugorowania przeznaczeniem 7% gruntów ornych, m.in. na rośliny bobowate, i jednocześnie zakaz stosowania na tych gruntach środków ochrony roślin to też nie jest właściwy kierunek. W gospodarstwach z produkcją zwierzęcą każdy skrawek jest na wagę złota, zwłaszcza kiedy warunki pogodowe są ostatnio tak niepewne – zaznaczał Łuczak.

Do tej propozycji KE odniósł się także Marek Boligłowa.

– Jeżeli nie zastosuję środków ochrony roślin w roślinach bobowatych, nie mam po co wyjeżdżać w pole. Szkoda wydatków na materiał siewny, lepiej już zostawić ugór – przekonywał wiceprezes MIR.

Z kolei Ryszard Kierzek, prezes Kujawsko-Pomorskiej Izby Rolniczej, zwrócił uwagę, że gdyby rolnicy musieli spełniać wymóg ugorowania 4% gruntów ornych, w województwie kujawsko-pomorskim odłogiem leżałoby 36 tys. ha, w tym m.in. urodzajne czarnoziemy zlokalizowane na Kujawach, co jest nie do przyjęcia.

Potrzebne są dopłaty do zbóż i nawozów, ale też dopłaty do mleka

W imieniu rolników przedstawiciele izb rolniczych zwrócili się do ministra rolnictwa o uruchomienie dopłat do sprzedanego zboża oraz zakupu nawozów z niewykorzystanego jeszcze funduszu wojennego.

Grzegorz Leszczyński, prezes Podlaskiej Izby Rolniczej, upomniał się o producentów mleka. Zwrócił uwagę, że większość unijnych krajów otrzymała pomoc wojenną do krów mlecznych, natomiast w Polsce pomoc skoncentrowano na zbożach i oleistych, natomiast ceny mleka w ubiegłym roku spadły o 30%.

Ryszard Kierzek, prezes Kujawsko-Pomorskiej Izby Rolniczej, zwracał uwagę na trudną sytuację gospodarstw, które uprawiają zboża paszowe. Ze względu na to, że tych zbóż mamy obecnie na rynku nadmiar, istotne jest wsparcie nie tylko dla producentów zbóż, ale także do produkcji zwierzęcej.

Do produkcji pszenicy rolnik dokłada 1000 zł do ha!

Jeślibyśmy wzięli pod uwagę ceny płodów rolnych oraz środków do produkcji rolnej ze stycznia tego roku, rolnik wyjdzie na zero z uprawy pszenicy (zakładając plon na poziomie 6 t/ha), tylko jeśli uwzględni jedynie koszty bezpośrednie, tj. nie policzy m.in. kosztów swojej pracy i amortyzacji, a do przychodu wliczy sprzedaż słomy i dopłatę do materiału siewnego – wynika z wyliczeń WIR. Podstawowe wsparcie dochodu może mu zrekompensować jedynie połowę wynagrodzenia za pracę włożoną w uprawę tego zboża. Wliczając wszystkie pozycje kosztów i przychodów, traci na hektarze około 1000 zł. Nieco lepiej, ale też niesatysfakcjonująco, wygląda kalkulacja uprawy rzepaku. Przyjmując plon na poziomie 3,5 t/ha, według cen ze stycznia br., rolnik traci na jego uprawie około 340 zł/ha. Budżetu rolnika nie może też podreperować produkcja trzody chlewnej. Według cen styczniowych, hodowca trzody chlewnej w cyklu zamkniętym tracił – bez względu na to, czy kupował pasze, czy bazował na swoich. Teraz, zresztą, nie jest wcale lepiej. Niekorzystne relacje kosztów do ceny zbytu dołują także producentów mleka.

Jak najszybsza wypłata dopłat bezpośrednich i pomocy suszowej

Wśród żądań, podobnie jak na spotkaniach z innymi organizacjami rolniczymi, znalazła się szybka wypłata pozostałych dopłat bezpośrednich i pomocy suszowej. Prezesi izb rolniczych zwracali uwagę na to, że rolnicy nie mają pieniędzy, by wjechać w pole, i ciągle nie znają szczegółów wypłaty pomocy suszowej. Ta z kolei jest szczególnie ważna dla gospodarstw nastawionych na produkcję bydła, bo pomogłaby rolnikom dokupić pasz objętościowych.

– Składy magazynowe są pełne nawozów, a popytu nie ma. Warto także zastanowić się nad szybkim uruchomieniem niskooprocentowanych kredytów na zakup środków do produkcji rolnej – mówił z kolei wiceprezes Małopolskiej Izby Rolniczej.

Uszczelnić granice, przywrócić kontyngenty

Romuald Tański, prezes Warmińsko-Mazurskiej Izby Rolniczej, przekonywał, że Polska musi w Unii Europejskiej zachowywać się bardziej jak drapieżnik, nie zaś przyjmować postawę spolegliwą, niewadzącą nikomu. Skoro sami mamy nadprodukcję, nie możemy zgadzać się na import towarów o wątpliwych parametrach jakościowych z Ukrainy. Musimy raczej myśleć o tym, żeby wyeksportować nadwyżki.

image

Protest rolników w Poznaniu 9 lutego 2024

FOTO: Paweł Mikos

Gustaw Jędrejek, prezes Lubuskiej Izby Rolniczej, zwracał uwagę na konieczność uregulowania przepisów w taki sposób, aby ziarno nie przyjeżdżało do Polski z Ukrainy drogą okrężną.

– Pszenica nie jedzie do nas w tej chwili bezpośrednio z Ukrainy, bo nie może. Samochody jadą do mieszalni pasz z tamtejszym zbożem z Litwy, i ze Słowacji, z dokumentami, że towar jest unijny – przekonywał Jędrejek.

Zachodniopomorscy rolnicy żądają także powrotu do kontyngentów importowych w handlu z Ukrainą, które obowiązywały przed wojną.

Minister rolnictwa obiecuje przyspieszenie wypłat płatności bezpośrednich

Podsumowując spotkanie z przedstawicielami wojewódzkich izb rolnictwa, Czesław Siekierski, minister rolnictwa, zapewnił, że będą zabiegać w resorcie finansów o niskooprocentowane kredyty na zakup środków do produkcji rolnej. Będą także chcieli uruchomić dopłaty do zboża i, w zależności od cen nawozów, ewentualnie do zakupu nawozów. Pomoc ma być kierowana dla tych, którzy jej faktycznie potrzebują. Po raz kolejny zapewnił rolników, że wypłata reszty dopłat zostanie przyspieszona, ale ze względu na to, że system informatyczny Agencji nie działa sprawnie, to potrwa.

image
Protest rolników

Protesty rolników: Gdzie rolnicy wciąż strajkują?

image
Protest rolników 9 lutego

Znani rolnicy na protestach. „Dopięliśmy swego”

Magdalena Szymańska

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
05. grudzień 2024 07:22