Rolnicza blokada strategicznego skrzyżowania A4 z DK 94 w Krzywej
Krzywa to niewielka wieś na Dolnym Śląsku, gdzie krzyżuje się autostrada A4 i z DK 94. We wtorek 20 lutego 2024 r. ten strategiczny węzeł komunikacyjny został w całość opanowany przez protestujących rolników.
Wojciech Sowiński, rolnik ze wsi Witków, wyjaśnia, że akcja ma standardowy przebieg, ale skuteczny. W praktyce wyglądało to tak, że po godz. 10.00 około 100, a może nawet 150 ciągników uniemożliwiało zjazd z A4 na DK 94 w Krzywej. Kierowcy nie mogli też wjechać z drogi krajowej na autostradę. Rolnicy robią to albo blokując to newralgiczne miejsca na drogach lub też jadąc tam z minimalną prędkością. W taki sposób rolnicy mają protestować do godz. 20.00.
Dwa lata dla rolnictwa tak fatalne, że trudno to opisać
– Poprzedni rok, dwa lata były tak fatalne, że nie sposób tego opisać. Nawozy czy środki ochrony wielu kupowało za 4 a nawet za 5,5 tysiąca za tonę. A teraz zboże paszowe, pszenice paszową mamy sprzedawać za 600 czy 650 złotych – irytuje się Wojciech Sowiński, rolnik ze wsi Witków.
Dlatego wśród wielu postulatów rolników pojawiły się też takie:
- natychmiastowe uruchomienie skupu interwencyjnego zbóż przez UE na poziomie 303 euro/t pszenicy, 600 euro tona rzepaku oraz proporcjonalnie do innych rodzajów zbóż;
- przywrócenie wcześniejszych emerytur dla rolników, w celu wzmocnienia wymiany pokoleniowej na wsi;
- wprowadzenie ustawy określającej zapach, hałas jako sensoryczne dziedzictwo kulturalne wsi.
Zdaniem protestujących trzeba też wprowadzić:
- system kontroli wag i urządzeń pomiarowych w punktach skupu płodów rolnych oraz systemu kontroli skupu i obrotu produktów rolnych;
- dopłaty do paliwa – 2 złote do litra w 2024 r.;
- natychmiastowe wypłaty dopłat bezpośrednich.
- informacje na produktach o kraju ich pochodzenia.
Rolnicy są oburzeni, że urzędnicy nakazują im zaprzestanie produkcji rolnej na ziemi, za którą zapłacili krocie
Z kolei Grzegorz Michno z Krzywej uważa, że należy ograniczyć import wszystkich produktów z zewnątrz, w tym z Ukrainy, bo Polska jest samowystarczalna jeśli chodzi o produkcję żywności, a nawet możemy ją jeszcze eksportować.
– Kupowaliśmy ziemię za ciężko zarobione pieniądze albo za kredyty, a teraz chcą nam na niej ograniczać produkcję? Jak to możliwe? Nie możemy na to pozwolić. Jak to możliwe żeby urzędnicy decydowali i pozawalali rolnikowi na wejście w pole i zasilanie roślin azotem. Przecież każdy rolnik wie najlepiej kiedy, z jaką ilością ma wejść. Jeśli do tego dodać "papierologię", którą kusimy wypełniać to z rolnika robi się urzędnik – nie krył złości Grzegorz Michno.
Również inni protestujący rolnicy żądają przede wszystkim likwidacji unijnego Zielonego Ładu oraz ekoschematów w unijnej polityce rolnej i natychmiastowego zatrzymania napływu produktów rolnych z Ukrainy.
Myśliwi na protestach rolników
Dziś dodatkowo rolników wspiera w swoich terenowych wozach bardzo duża grupa myśliwych, bo około 200 osób.
Katarzyna Parol–Tatys, diana z Polskiego Związku Łowieckiego, która im przewodniczy zaznacza, że myśliwi podobnie jak rolnicy znaleźli się pod ścianą.
– My nie tylko sami się finansujemy, ale prowadzimy też gospodarkę łowiecką. Boje się myśleć jak bez nas będzie to wyglądało. A gospodarka rolna jest ściśle związana z leśną i łowicką – dodaje Katarzyna Parol–Tatys
Dlatego żądają m.in. możliwości odstrzały redukcyjnego kormoranów, czapli, żurawi, łabędzi, które czynią ogromne spustoszenia w uprawach rolników. Podobnie jest w przypadku bobra, którego chcą wprowadzić na listę gatunków łownych. Chcą także zniesienia ochrony wilka, który stanowi już poważne zagrożenie dla mieszkańców obszarów wiejskich.
Jan Płomiński myśliwy w Piotrowic popiera także rolników.
– Zielony Ład dotyka nie tylko rolników, ale też nas myśliwych. To my przecież dbamy w ramach gospodarki łowieckiej, wspólnie z leśnikami o dobrostan w lasach, to my odtwarzamy wiele gatunków zwierząt. Bez nas, bez gospodarki łowieckiej i leśnej szkody odczuje też rolnik. To my przecież płacimy za szkody łowieckie rolnikom w uprawach, a nie jacyś zieloni czy urzędnicy – wskazuje myśliwy.
Do protestu rolników mogą dołączyć właściciele gospodarstw agroturystycznych i wędkarze
Wszystko wskazuje na to, że niedługo do protestów dołączą także przedsiębiorcy zajmujący się agroturystyką. A w kolejce do protestów ustawiają się też wędkarze, którym ma się wkrótce zakazać łowienie nad Odrą.
Artur Kowalczyk
Fot. Artur Kowalczyk