
To reakcja na wystąpienia polityka w radiu RMF FM, w którym po raz kolejny powiedział, że zgody na odstrzał wilka i bobra nie będzie.
Dorożała w RMF FM: „Wilk jest i pozostanie gatunkiem chronionym w Polsce”
Po ubiegłotygodniowych protestach w Warszawie, w których wzięli udział rolnicy i leśnicy, wiceminister klimatu i ochrony środowiska Mikołaj Dorożała wystąpił w popołudniowej rozmowie w Radiu RMF FM. Podczas audycji, w imieniu rolników, został zapytany przez prowadzącego Grzegorza Sroczyńskiego o to, co będzie z wydaniem zezwolenia na odstrzał wilków i bobrów oraz co planuje resort, by rozwiązać problemy rolników z dzikimi zwierzętami znajdującymi się pod ochroną.
Odpowiedź wiceministra Dorożały była jednoznaczna i nieznosząca sprzeciwu, wilk pozostanie gatunkiem chronionym w Polsce, a na odstrzał uciążliwych osobników tego gatunku będą, tak jak dotychczas wydawane zgody.
– Mamy jeden z najlepiej funkcjonujących systemów. Jeżeli chodzi o wilka, w 2023 r. wydano w Polsce zgodę na odstrzał ok. 120 osobników. Wilk jest i pozostanie gatunkiem chronionym w Polsce. Takie zgody na odstrzał osobników, które są zidentyfikowane i uznawane za uciążliwe, wydaje Regionalna Inspekcja Ochrony Środowiska – wyjaśnił Dorożała.
Nie inne było stanowisko polityka w kwestii bobrów, które budując tamy na rowach melioracyjnych i nie tylko, regularnie doprowadzają do zalewania pól uprawnych. Jak stwierdził, rolnicy tylko w roku 2024 otrzymali niemal 40 mln zł odszkodowań za szkody wyrządzone przez te zwierzęta. Co ważne, wiceminister Dorożała przyznał, że chciałby, by rolnicy godzili się na zalewanie pól będące konsekwencją budowania tam przez bobry po to, by tworzyć małą retencję i walczyć ze suszą, co mieliby mieć wynagradzane dopłatami.
– Państwo polskie wypłaciło w ciągu roku ok. 40 mln odszkodowań z tytułu tego, co zrobiły bobry dla rolników. Planujemy, i to też uwzględnia projekt Odbudowy zasobów przyrodniczych w ramach tego, co przyjęła Unia Europejska, zmiany metod finansowania, żeby rolnicy dostawali dopłaty także za te miejsca, które zostaną pozostawione naturze – przyznał Dorożała, dodając, że jego zdaniem bobry robią świetną robotę, tworząc tamy.
– Bobry robią świetną robotę. Byłem ostatnio w Puszczy Solskiej na Lubelszczyźnie i tam było miejsce, gdzie bobry zrobiły piękną tamę. Cała polana w wodzie. My musimy dzisiaj retencjonować wodę i te bobry mogą nam w tym pomóc bezkosztowo – dodał wiceminister MKiŚ.
Murawiec: „Dorożała zupełnie nie rozumie specyfiki Żuław Wiślanych”
Pytania, na które odpowiedzi oczekiwał dziennikarz RMF FM, zostały zadane przez Damiana Murawca, rolnika z Żuław Wiślanych, członka Oddolnego Ogólnopolskiego Protestu Rolników obecnego również na zeszłotygodniowym proteście w Warszawie, który za pośrednictwem krótkiego nagrania WIDEO postanowił odnieść się do słów wiceministra Dorożały wypowiedzianych podczas audycji.
Nie kryjąc oburzenia, Murawiec stwierdził z przekąsem, że skoro wiceminister Dorożała uspokaja, że w minionym roku wydano 120 zgód na odstrzał wilków, to faktycznie rolnicy mogą być spokojni.
– Drodzy rolnicy, możemy być już spokojni. Na pewno żaden wilk nie wejdzie już do budynku inwentarskiego, nie wejdzie do żadnej obory, nie wyciągnie żadnej krowy, żadnego cielaka, na pewno już nie zagryzie żadnego zwierzęcia hodowlanego – stwierdził Murawiec.
W odniesieniu do stwierdzenia wiceministra Dorożały na temat pożyteczności bobrów rolnik stwierdził, że jego zdaniem, polityk zupełnie nie rozumie specyfiki Żuław Wiślanych.
– Minister Dorożała zupełnie nie rozumie specyfiki Żuław Wiślanych, ponieważ powiedział, że to, że bobry budują tamy, spiętrzając wodę na Żuławach Wiślanych w rowach melioracyjnych, gdzie zalewane są nasze pola, to jest dla nas dobrze, ponieważ jest ogromny problem suszy w naszym kraju i powinniśmy budować studnie głębinowe, małą retencję i to nas uratuje – kontynuował Murawiec.
Na nagraniu stworzonym przez rolnika wyraźnie widać rowy przebiegające wzdłuż jego pól, które jak przyznał, nie toną we wodzie, tylko i wyłącznie dzięki sprawności sąsiadującego z działkami wału przeciwpowodziowego.
– Gdyby nie ten wał i jego sprawność, czyli dbałość o to, żeby nie było żadnych dziur, które wykonywane są przez bobry, dzięki temu w ogóle możemy funkcjonować na Żuławach Wiślanych – tłumaczył rolnik.
Murawiec zaprasza Dorożałę na Żuławy Wiślane
Jak wyjaśnia Murawiec, Żuławy Wiślane są depresją, czyli znajdują się poniżej poziomu morza, dlatego chętnie zaprasza wiceministra Dorożałę do siebie na wieś, by zobaczył, jaka jest specyfika rolnictwa w tym regionie i z czym wiąże się uprawa roślin na tego typu terenach.
– Zapraszam na Żuławy Wiślane. Pokażę panu nasze piękne tereny rolnicze. Zapozna się pan ze specyfiką Żuław Wiślanych. Skoro jest pan szefem do spraw wodno-błotnych w ramach rozporządzenia przyjętego w zeszłym roku przez Unię Europejską o przywracaniu zasobów naturalnych, to powinien mieć pan wiedzę, jak się gospodaruje, jak w ogóle wygląda sytuacja wodna na Żuławach Wiślanych – zaprosił Murawiec.
Czy rolnicy mają łapać wilki, żeby walczyć z bobrami?
Rolnik z Żuław nie krył niesmaku po wypowiedzi wiceministra na temat tego, że bóbr zajmuje wysokie miejsce w menu wilka, dlatego jego zdaniem, nie należy go likwidować.
– Doradził nam pan też, że w menu wilka bóbr zajmuje bardzo wysokie miejsce. Zrozumiałem, że była to sugestia, żebyśmy przywieźli sobie tutaj bardzo dużo wilków, one zjedzą nam bobry i będzie po problemie – podsumował Murawiec.
Terka: „Lepiej będzie, kiedy wilki zajmą się bobrami”
Do radiowego wystąpienia wiceministra Dorożały odniósł się również Janusz Terka rolnik z Solidarności Rolniczej Piotrków, który stwierdził, że minister Dorożała raczej nie widzi problemów, które wynikają z działalności bobrów, wilków czy w ogóle zwierząt znajdujących się pod ochroną, bo twierdzi, że u nas szkodliwość działania tych zwierząt jest zwalczana świetnie, a zagrożenia w ogóle nie ma.
Jak przyznał Terka, wiceminister Dorożała o wilkach wypowiedział się krótko, na temat ich ataków na zwierzęta hodowlane niemal w ogóle, a w kwestii bobrów powiedział o wspomnianych wcześniej odszkodowaniach.
– Wiceminister Dorożała stwierdził, że lepiej będzie, kiedy wilki zajmą się bobrami i problem sam się rozwiąże, a rolnicy dostaną odszkodowania. Dostali 40 mln, jeżeli chodzi o szkody wyrządzone przez bobry. Może na jakimś innym terenie dostają, ale u siebie nie spotkałem się, żeby rolnicy dostawali odszkodowania za szkody wyrządzone przez bobry – przyznaje Terka.
Rolnik nie ma prawa do płoszenia wilka, bo jest pod ochroną
Zdaniem rolnika, w całej sytuacji zdecydowanie brakuje zdrowego rozsądku, bo nikt nie uważa, że wilk nie jest pożyteczny, ale skoro jego populacja rozrosła się na tyle, że zagraża już nie tylko zwierzętom hodowlanym, ale również ludziom, to wypadałoby coś z tym zrobić. W obecnej konfiguracji rolnik ma związane ręce, bo nawet gdyby chciał przepłoszyć drapieżnika, to nie może, bo to wymaga zezwolenia.
– Zdrowy rozsądek jest wskazany w każdym działaniu, jeżeli są sygnały od rolników i nie tylko, że są problemy z wilkami, to należałoby się tym poważnie zająć, a nie upierać się przy tym, że trzeba je chronić. Czy wilk jest pożyteczny? No, jak najbardziej tak, ale jeżeli jest go za dużo, no to wtedy robi się kłopot i trzeba by było podjąć działania, które doprowadzą do tego, że wilk nie będzie nam stwarzał zagrożenia. Wilk jest dzisiaj ściśle chroniony, jeżeli pojawi się obok mojego gospodarstwa, to ja nawet nie mogę go wypłoszyć, bo to jest niezgodne z prawem – wyjaśnia Terka.
Terka: „Siedzi pan za biurkiem, opowiada pierdoły”
W związku z tym, że jednym z postulatów protestujących rolników było odwołanie wiceministra Dorożały ze stanowiska, Terka również zaproponował, by polityk pojechał na wieś i przekonał się, jak to, o czym mówią rolnicy, wygląda w rzeczywistości i wówczas sam podjął decyzję o rezygnacji z funkcji wiceministra MKiŚ, skoro sobie nie radzi.
– Siedzi pan za biurkiem, opowiada pan pierdoły, nie umie pan odpowiedzieć rolnikom w żaden sposób na ich pytania. Na proteście rolnicy domagali się, żeby pan był odwołany ze stanowiska, a ja powiem tak, dobrze by było, gdyby pan wyjechał w teren i zobaczył, jak się żyje na wsi, jakie problemy są z tymi zwierzętami i może wtedy sam pan by zrezygnował, bo pan sobie nie radzi – podsumował Terka.
Ataki wilków na zwierzęta hodowlane
Trudno jest nie przyznać rolnikom racji, ponieważ do redakcji „Tygodnika Poradnika Rolniczego” raz po raz zgłaszają się hodowcy, których zwierzęta hodowlane, zwłaszcza krowy i cielęta padły ofiarą wygłodniałych wilków. Co gorsza, zwierzęta te znajdują się zazwyczaj w oborach lub igloo.
Justyna Czupryniak-Paluszkiewicz na podst. RMF FM, Facebook/Damian Murawiec, Facebook/Solidarność Rolników Piotrków