Rolnicy z Sochaczewa przyszli do posła. „Mamy dosyć. Aplikacja kłamie, import nas zalewa, a my tonujemy w kosztach”
Rolnicy z powiatu sochaczewskiego, którzy w piątek protestowali w Sochaczewie, w poniedziałek 17 listopada ponownie spotkali się, tym razem w biurze posła Mirosława Orlińskiego (PSL). Przyszli z listą żądań do ministra rolnictwa Stefana Krajewskiego, domagając się rzetelnych działań i zmian, które „nie mogą czekać kolejnych lat”.
W spotkaniu udział wzięli rolnicy Kamil Szymański, Marcin Kaźmierczak, Jakub Jakubowski i Mirosław Jelonek. To delegacja protestujących, którą poseł zaprosił na poniedziałek po piątkowym proteście, bo tego dnia nie mógł spotkać się z rolnikami osobiście.
Na biurko posła trafiło oficjalne pismo z postulatami, które mają zostać przekazane ministrowi rolnictwa. Wśród żądań znalazły się m.in. rekompensaty za poniesione straty, poprawa opłacalności produkcji rolnej, uszczelnienie granic i ograniczenie napływu towarów z zagranicy, naprawa aplikacji suszowej oraz rzetelne i terminowe szacowanie szkód łowieckich.
„Aplikacja suszowa kpi z rolników”. Rolnicy opisują posłowi dramatyczny sezon
Pierwszym tematem była susza i aplikacja suszowa, która zdaniem rolników nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.
– Powiem wprost, że takiej suszy nie pamiętam. Rzepak siany w popiół, trawy wyschnięte na 100%. A aplikacja wylicza mi 4% strat – mówił jeden z gospodarzy.
– Puławy twierdzą, że u nas nie było suszy. To chyba mierniki mieli popsute. W tym roku kukurydza dała nam po siedem ton z dwóch i pół hektara. I to ma być kilka procent? - mówił drugi.
Kamil Szymański, jeden z rolników i działacz Oddolnego Ogólnopolskiego Protestu Rolników zwracał uwagę, że stacje pomiarowe są rozstawione zbyt rzadko, a algorytm startował w tym roku od 100% uwodnienia gleby, co nazwał absurdem.
Poseł Orliński przyznał rację, że problem jest realny.
– To kolejny rok, w którym słyszę, że dane są nierzetelne. Skontaktuję się z ministerstwem i Instytutem w Puławach, żeby wyjaśnili, czemu to nie funkcjonuje - obiecał poseł.
Całe spotkanie rolników z posłem obejrzysz TUTAJ.
Import i tranzyt. „Mamy być konkurencją dla krajów, gdzie pracownik zarabia 2 zł?”
Kolejny, gorący temat rozmowy rolników z posłem dotyczył napływu towarów spoza UE.
– My jesteśmy dociśnięci normami, a z Ukrainy czy z Merkosuru przyjeżdża produkcja tania, pryskana czym chce. Jak mamy konkurować? – pytał rolnik.
– U nas traktorzysta kosztuje 30 zł za godzinę, na Ukrainie 2,50 zł. Jak tu walczyć o rynek? – dodał inny.
Rolnicy wyliczali posłowi, że koszty pracy i środków produkcji w Polsce poszły w górę kilka razy, podczas gdy ceny zbóż są takie same jak 10–15 lat temu.
– W 2007 pszenica kosztowała 740 zł. Dziś średnio 700 zł. A koszty wzrosły o setki procent. To nie jest wolny rynek, to cyrk – podsumowali.
Rolnicy zaniepokojeni umową UE-Merkosur. „To może nas zmieść”
Rolnicy pytali także o planowaną umowę handlową z państwami Mercosur.
– To jest zagrożenie dla całej europejskiej produkcji. Jeśli GMO i produkty z megafermy 500 tys. ha wejdą na rynek, to my nie mamy szans – mówili.
Poseł Orliński przyznał, że sprawa ta niepokoi wielu polityków.
– W Sejmie przyjęliśmy uchwałę sprzeciwiającą się tej umowie. Szukamy sojuszników w Europie, ale na razie brakuje większości państw, które chciałyby ją zablokować - powiedział.
– Jeśli trzeba będzie, pojedziemy protestować do Brukseli. Już 18 grudnia ma być duży protest - zadeklarowali rolnicy z Sochaczewa.
Problem dzików koło Sochaczewa coraz więszy
Rolnicy zwrócili też uwagę na narastający problem szkód wyrządzanych przez dziki. Jak podkreślają, populacja jest „kompletnie wymknęła się spod kontroli”, a szkody w kukurydzy, ziemniakach czy łąkach są ogromne.
– Nikt nad tym nie panuje. My mamy ponosić straty, a lochy dalej chodzą po polach z dziesięcioma warchlakami. Gdzie tu logika? – mówili rolnicy podczas spotkania.
Domagają się uproszczenia procedur, szybszej wyceny szkód i działań, które realnie ograniczą populację dzika, bo jak stwierdzili obecny system „nie chroni rolnika, tylko problem”.
Ziemia z KOWR pod lupą. „U nas zwykły rolnik nie ma szans”
Dużo emocji wzbudził temat dzierżaw z KOWR, szczególnie przypadki z Zachodniopomorskiego, gdzie ziemia z tzw. 30-stek po dużych spółkach zamiast do rolników miała trafić z powrotem do tych spółek jako Ośrodki Produkcji Rolnej.
– Ziemie dzielone tak, żeby tylko duże spółki mogły startować. Działki po 300 hektarów i wymóg współpracy z uczelniami. Kto normalny spełni takie warunki? – mówi rolnik.
Część postępowań, jak przypomnieli, została już zatrzymana przez ministra Krajewskiego.
Ustawa łańcuchowa i norki. „To wstęp do likwidacji produkcji zwierzęcej”
Rolnicy pytali też o ostatnie głosowania dotyczące dobrostanu zwierząt.
– Nie zgadzamy się na likwidację norek, bo to pierwszy krok do likwidacji reszty produkcji. A już teraz każdy rolnik musi się tłumaczyć, że mu pies szczeka – mówili.
Poseł zapewnił, że sprzeciwiał się najbardziej kontrowersyjnym zapisom i że część z nich udało się usunąć.
„Dożynki dla polityków, a nie dla rolników”. Gorzkie słowa o obchodach
Pojawił się też temat dożynek powiatowych.
– Byłem starostą dożynek i nie pozwolono mi zabrać głosu. To jest święto rolników, a my mamy przynieść wieniec i się nie odzywać? – mówił jeden z gospodarzy.
Teraz rolnicy z Sochaczewa czekają na odpowiedź ministra, licząc, że ich obawy zostaną potraktowane poważnie. Jak mówią, sytuacja w rolnictwie jest dziś wyjątkowo trudna.
Kamila Szałaj
