Wielkopolska: plony dobre, ale kukurydza „stoi w wodzie”
- Plony są przyzwoite, od 12 do 15 ton, ale wilgotność jest bardzo duża - około 35% - mówi Tygodnikowi Poradnikowi Rolniczemu Mieczysław Łuczak, prezes Wielkopolskiej Izby Rolniczej.
Rolnicy w regionie narzekają na opady, które utrudniają wjazd kombajnów na cięższe gleby. W wielu miejscach maszyny zwyczajnie grzęzną.
- Jesteśmy mniej więcej w połowie żniw kukurydzianych, może z przechyłem w stronę końcówki, ale wszystko zależy od regionu - dodaje Mieczysław Łuczak. - W gospodarstwach robi się nerwowo, bo po kukurydzy trzeba jeszcze wejść z oziminami.
Ceny kukurydzy 2025: rolnicy dostają realnie 370-380 zł/t
W Wielkopolsce wyjściowa cena kukurydzy mokrej przy 30% wilgotności wynosi ok. 410 zł/t. Dalej obowiązują zasady potrąceń i dodatków:
- minus 10 zł za każdy 1% wilgotności powyżej 30%,
- plus 6 zł za każdy 1% poniżej 30%.
W efekcie realne stawki, jakie ostatecznie trafiają do rolnika, wynoszą zwykle 370-380 zł/t, co, jak podkreśla Łuczak, „przy obecnych kosztach produkcji wychodzi na zero lub poniżej opłacalności”.
Dolny Śląsk: różnice między odmianami, ceny lokalnie do 500 zł/t
Podobnie wygląda sytuacja na Dolnym Śląsku, choć lokalnie pojawiają się nieco lepsze oferty.
- Jesteśmy mniej więcej w połowie zbiorów. Miejscami stoi woda, więc znowu będzie utrudnienie - mówi Ryszard Borys, prezes Dolnośląskiej Izby Rolniczej.
Ceny w regionie wahają się od 400 do 430 zł/t, ale w rejonach, gdzie skupy mają braki, pojawia się nawet 500 zł/t. Umowy kontraktacyjne na 30% wilgotności opiewają na 480 zł.
System potrąceń na Dolnym Śląsku jest jednak ostrzejszy niż w Wielkopolsce:
- minus 18 zł za każdy tonoprocent powyżej 30%,
- plus 6 zł za tonoprocent poniżej 30%.
Rolnicy zwracają uwagę, że duże znaczenie ma odmiana. - Jedna odmiana trzyma 40% wilgotności, a inna 30-32%. To duża różnica i stąd to czekanie ze zbiorami - relacjonuje Ryszard Borys.
Dlaczego rolnicy wstrzymują się ze zbiorem?
Powodów jest kilka:
- pola są podmokłe,
- wilgotność kukurydzy jest bardzo wysoka,
- potrącenia drastycznie obniżają cenę, stąd niektórzy czekają ze zbiorem.
- Ale ekonomiści mówią, że nie ma co liczyć na wzrost ceny - podkreśla Ryszard Borys z DIR. Ponadto część rolników musi zebrać kukurydzę, bo nie ma gdzie suszyć lub musi zrobić miejsce na oziminy - dodaje.
Rolnicy, którzy mają odmiany słabiej nasiąkające wodą, częściej decydują się na czekanie, bo nawet po opadach wilgotność takich roślin nie rośnie tak gwałtownie. Jak podkreśla prezes Borys, to właśnie różnice między odmianami decydują, kto może pozwolić sobie na zwłokę, a kto musi wjeżdżać w pole od razu.
Rolnicy liczą na spadek wilgotności ziarna
Rolnicy liczą na kilka suchych dni, które pozwoliłyby zmniejszyć wilgotność o choćby 1-2 punkty procentowe, co oznaczałoby realne oszczędności na potrąceniach. Problemy z suszeniem i niskie ceny powodują, że część gospodarstw kalkuluje każdy dzień zwłoki. Jeśli jednak pogoda nie poprawi się, mogą wystąpić opóźnienia w siewach ozimin i spiętrzenie prac polowych, co dodatkowo zwiększy nerwowość w gospodarstwach - relacjonują nasi rozmówcy.
źródło: wywiad własny
Agnieszka Sawicka
