Konrad Krupiński w Pałacu PrezydenckimKonrad Krupiński
StoryEditorWiadomości

"Zboże za grosze, obory nie ma za co budować”. Rolnik alarmuje u Prezydenta

16.09.2025., 15:00h

Polskie rolnictwo stoi u progu zagłady, a rolnicy z niepokojem patrzą w przyszłość, w której do Polski zacznie napływać żywność z Mercosur. – Bydło jeszcze stoi, ale jak rypnie, to będzie bek – stwierdził Konrad Krupiński z RGR podczas spotkania organizacji rolniczych w Pałacu Prezydenckim.

Rolnicy u Prezydenta

Konrad Krupiński z Ruchu Gospodarstw Rodzinnych uczestniczył w spotkaniu zwołanym przez Prezydenta RP Karola Nawrockiego w Pałacu Prezydenckim. Rozmowy dotyczyły współpracy organizacji rolniczych i wypracowania rozwiązań dla polskiego rolnictwa.

Krupiński jest rolnikiem z woj. warmińsko-mazurskiego, który angażuje się w działalność na rzecz rolnictwa. Podczas wizyty w Pałacu Prezydenckim nie przebierał w słowach. Jak stwierdził, w polskim rolnictwie od lat brakuje rozwiązań systemowych, choć wiele się na ten temat mówi. Polscy rolnicy masowo rezygnują z produkcji zwierzęcej, bezradni wobec stawianych na ich drodze barier finansowych.

– Od tylu lat nie ma rozwiązań systemowych. Mamy problem ze zbożem. To nie jest od tego roku, tylko od wielu lat. Ile tysięcy gospodarstw rodzinnych hodujących trzodę chlewną zostało zlikwidowanych przez ASF, biurokrację i brak opłacalności produkcji. Mamy problem ze zbożem. Dlaczego? Bo porty nie są nasze, krajowe, tylko w rękach obcych holdingów korporacji. Jak my, młodzi rolnicy, mamy prowadzić produkcję zwierzęcą? – pytał Krupiński.

Przeczytaj również: Rolnicy alarmują ws. pryszczycy: ochrona granic jak łazienka u Solskich

Dożynki dla władz, a nie rolników

Rolnik nie krył swojego zażenowania ewolucją dożynek w polskiej tradycji. Kiedyś święto plonów, będące czasem dziękczynienia, dziś stało się okazją do wystąpień samorządowców i polityków. Jak przyznaje, to również święto, w którym chętnie uczestniczą mieszkańcy wsi niezwiązani z rolnictwem, których jest coraz więcej i którym z rolnictwem na co dzień bywa nie po drodze.

– Na dożynkach w większości są samorządowcy i politycy, nie ma rolników. Wszyscy nam mówią, jak jest słodko i wspaniale. Każdy chce, że tak powiem, zjeść dobrą kiełbasę, wypić dobrego bimbru, zjeść chleba. Tylko że na co dzień mieszkańcy wsadzają nam sprężyny w pole, dzwonią na policję, piszą donosy, że śmierdzi, że się kurzy, że kombajn jeździ, że są muchy, bo jest obora czy chlewnia. Politycy klepią Zielony Ład, podpisują Mercosur, a nie blokują go, żeby nie wszedł. Ale na dożynkach to wszyscy są z polskim rolnikiem – grzmiał Krupiński. 

Wszyscy chcą wspierać produkcję zwierzęcą, a rozwiązań brak

Rolnik nie krył swojego zażenowania tym, że rolnicy zwykle są klepani po ramieniu i zapewniani, że trzeba wspierać produkcję zwierzęcą, a jak przychodzi co do czego, zostają sami, bankrutując na oczach rodzin.

– Wszyscy mówią, że jest super, a gdzie są rozwiązania systemowe? Tu wszyscy mówią, że wszystko jest super, ale nie ma faktycznych działań. My, rolnicy, zwijamy nasze interesy i bankrutujemy. Fajnie się mówi, że trzeba wesprzeć produkcję zwierzęcą, ale jakie są konkretne rozwiązania? Gdzie są kredyty na budowę obór i chlewni? Kredyt preferencyjny jest teraz na 13 czy 15 lat spłaty. Jakie są koszty uzyskania pozwoleń? Nie mówiąc o koszcie produkcji i naszym zysku – wyliczał Krupiński.

Gdzie jest opłacalność?

Krupiński omówił także, jak prezentuje się obecnie opłacalność w rolnictwie. W jego opinii opłaca się jeszcze produkować mleko i hodować bydło, ale to wszystko do czasu, bo tylko patrzeć, kiedy polskie granice przekroczą produkty z państw Mercosur produkowane według zupełnie innych standardów niż w Unii Europejskiej.

Jak przyznał Krupiński, firma skupująca kukurydzę zaproponowała mu 350 zł/t, więc nie ma mowy o żadnej opłacalności produkcji. Z jego relacji wynika, że rolnicy z Warmii i Mazur decydują się na siew rzepaku, za którego ziarno skupy płacą obecnie 2 000 zł/t. Na pszenicę rolnicy już nie liczą.

– Co będzie za rok? Pszenica konsumpcyjna kosztuje 600-700 zł/t, a paszowa 660 zł/t i nikt nie chce jej kupić? Kto ma to kupić, jak nie ma produkcji zwierzęcej? Kto te zboża paszowe zje jak nie zwierzęta? Ile gospodarstw zmniejszyło produkcję trzody chlewnej? Bydło jeszcze stoi, ale jak rypnie, to będzie bek – stwierdził Krupiński.

Rolnicy ciągle walczą

Krupiński nie przebierał w słowach, ostro komentując działania rządu. Jego zdaniem problemy dotyczące rolników i rolnictwa są bagatelizowane, a jedyne co próbuje się z nimi robić, to łagodzić dopłatami.

– Czy w ogóle jest rezerwa celowa na przypadek pryszczycy? Jak będzie, to będziemy tworzyć? Jak tysiące gospodarstw o produkcji zwierzęcej ogłosi upadłość, to będą szukać i dawać nam kroplówkę? Co z tych dopłat do zboża, jak ludzie nie mają go gdzie sprzedać? Za rok co będzie? Coś innego? Trzeba działać systemowo. Rolnicy tkwią w załamaniu, bo chcieliby w końcu normalnie żyć, produkować, sprzedawać, a nie wychodzić na ulice. Jak nie walczą z Zielonym Ładem, to z Mercosurem, albo z tym, żeby sprzedać zboże, które produkują – podsumował Krupiński.

Oprac. Justyna Czupryniak-Paluszkiewicz na podst. Facebook/konrad.krupinski

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
04. grudzień 2025 19:41