Konferencja o przyszłości WPR
17 października w Instytucie Badawczym Leśnictwa w Starym Sękocinie odbyła się konferencja zorganizowana przez Mazowiecką Izbę Rolniczą poświęcona głównie tematyce Wspólnej Polityki Rolnej po 2027 r. Licznie zgromadzeni rolnicy mieli też wiele pytań związanych z obecnie trudną sytuacją w rolnictwie.
Niestety, większość z nich pozostała bez odpowiedzi, gdyż na konferencję nie dotarł minister rolnictwa Stefan Krajewski, a poprzedni ministrowie tegoż resortu: Czesław Siekierski, Krzysztof Ardanowski i Krzysztof Jurgiel, nie chcieli wchodzić w buty ministra ani nie czuli się upoważnieni do udzielania odpowiedzi w jego imieniu. W jakimś stopniu ministra Krajewskiego starał się zastąpić dr Tomasz Nawrocki – zastępca prezesa ARiMR.
Mniej środków unijnych dla rolnictwa
Podczas konferencji rozmawiano m.in. o tym, że środki unijne na rolnictwo na przyszłe lata zostaną znacznie ograniczone, a ponadto nie będzie wyodrębnionych środków na inwestycje w rolnictwie, a będą one możliwe do pozyskania w ramach Polityki Spójności. Rolnicy będą więc musieli konkurować o te środki z sektorem publicznym. Mówił o tym m.in. były minister rolnictwa Czesław Siekierski. Zapytaliśmy go, co zatem robić w takiej sytuacji.
– W tej nowej perspektywie na lata 2028–2034 nie ma jednoznacznie wydzielonych środków na Wspólną Politykę Rolną, część jest wydzielonych na dopłaty, ale to, co było w tzw. drugim filarze, m.in. środki na inwestycje w rolnictwie, teraz będą razem z Polityką Spójności. Dlatego trzeba w sposób jasny i zdecydowany dokonać analizy i podziału tych środków na szczeblu krajowym. Rolnicy też pytają, ile środków trafi do branży rolniczej z budżetu krajowego. Już dziś wiemy, że w przyszłym roku będzie mniej o 350 mln zł na ubezpieczenia – powiedział Czesław Siekierski.
Jedność i współpraca zamiast rywalizacji
Na te trudne czasy, które nadchodzą dla rolnictwa, zarówno były minister Ardanowski, jak i były minister Siekierski nie widzą innej recepty jak zrzeszanie się i jedność branży rolniczej.
– Rolnicy muszą być zorganizowani zarówno pod względem ekonomicznym, jak i gospodarczym, tworząc wspólne struktury gospodarcze, takie jak np. spółdzielnie. Potrzebny jest również mocny samorząd rolniczy w postaci izby rolniczej. Niezbędne są też zabezpieczenia przed nadmiernym importem – czy to z Ukrainy, czy też z krajów Mercosur, w postaci możliwości zahamowania importu, jeśli jest zbyt duży i ma negatywny wpływ, oraz w postaci rekompensat dla krajowych rolników – powiedział Czesław Siekierski.
Unijne regulacje a zagrożenia dla gospodarstw
Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady ustanawiające warunki realizacji unijnego wsparcia w ramach Wspólnej Polityki Rolnej na lata 2028–2034 to kluczowy dokument zawierający ramy dla wsparcia rolnictwa i obszarów wiejskich w Polsce. Uwagi do tego projektu można zgłaszać do końca października, o czym poinformował Krzysztof Jurgiel, a prezes KRIR oraz MIR Wiktor Szmulewicz powiedział, że izby rolnicze takie uwagi zgłoszą w imieniu rolników.
– Polskim gospodarstwom rodzinnym nie zagraża WPR, a polityka handlowa UE. Otwieranie się Unii na zewnętrzne dostawy żywności niszczy rodzinne gospodarstwa w Europie, w tym w Polsce. Czy my w Europie mamy powtórzyć model ukraiński? To znaczy, że rolnicy porzucą ziemie, bo nikt nie będzie chciał jej kupić ani uprawiać, a potem na miejsce rodzinnych gospodarstw powstaną ogromne posiadłości ziemskie – podkreślił Krzysztof Ardanowski.
Nierówna polityka handlowa UE
Polityka handlowa, którą w tej chwili UE realizuje, zdaniem Krzysztofa Ardanowskiego służy wyłącznie przemysłowi niemieckiemu, który chce sprzedawać na rynki krajów Mercosur, a w zamian Niemcy, którzy rządzą przecież UE, poświęcą unijne ronictwo.
– Ta polityka unijna w pierwszej kolejności uderzy w gospodarstwa towarowe, czyli pewnie w was wszystkich. Bo ci, którzy inwestowali w: rozwój gospodarstwa, budynki, maszyny, powiększanie areału ziemi, stado podstawowe, w postęp hodowlany, innowacyjność, rolnictwo precyzyjne 4.0, żyją z tego, że sprzedają na rynek. Nie mają innych dochodów. I jeżeli ten rynek nie będzie w stanie zapłacić albo trudno będzie ulokować na nim cokolwiek, to te gospodarstwa będą pierwszymi przegranymi – kontynuował Krzysztof Ardanowski.
Dopłaty służą konsumentom
To nie rolnicy są beneficjentami dopłat, a konsumenci. Taki przekaz wybrzmiał z wypowiedzi Mirosława Korzeniowskiego ze stowarzyszenia Agroekoton. I trudno się z nim nie zgodzić.
– Często w przekazie publicznym zapomina się o tym, że dopłaty do rolnictwa nie są po to, żeby uszczęśliwić rolników. Beneficjentami przede wszystkim są konsumenci. Wszyscy w Polsce cieszą się i chwalą tym, że polski przemysł rolno-spożywczy to jedna czwarta polskiego eksportu. Ale to funkcjonuje tylko dlatego, że tanio produkujemy – i to tylko dzięki dotacjom – podkreślił prezes Mirosław Korzeniowski.
Uhonorowani rolnicy
Podczas konferencji przyznano odznaczenia rolnikom. Brązową Odznakę KRIR otrzymali: Sławomir Abramczyk, Wojciech Paweł Biniewicz, Bogdan Marek Bobiński, Marek Jarosz, Andrzej Czesław Kaliński, Danuta Karpińska, Andrzej Pietrzak, Aneta Katarzyna Roskosz, Waldemar Skuza, Andrzej Szczepanowski, Marek Todorowski, Artur Krzysztof Żbikowski. Srebrną Odznakę KRIR przyznano Anecie Ciechomskiej, a Złotą Odznakę KRIR Janowi Antonowiczowi.
Andrzej Rutkowski
fot. A. Rutkowski
