StoryEditorInterwencje

Rolników droga przez mękę

08.02.2018., 16:02h
Za PRL sypali piach i żużel. Za III RP sypią tłuczeń. Minęło kilkadziesiąt lat, dorosły dzieci, tych którzy zaczynali starania o drogę, a asfaltu jak nie było, tak nie ma. Na horyzoncie wybory samorządowe. To już najwyższy czas, żeby lokalna władza wsłuchała się w głos swoich wyborców.
Z redakcją „Tygodnika Poradnika Rolniczego” skontaktował się Wojciech Ignatiuk, młody rolnik ze wsi Żeszczynka (powiat bialski). „Widząc wiele Waszych skutecznych interwencji postanowiłem zwrócić się o pomoc w sprawie drogi dojazdowej do mojego gospodarstwa i gospodarstw sąsiadów” – napisał do redakcji. I dalej: „Skłoniła mnie do tego hipokryzja wójta, który jedno obiecuje, a drugie robi. Nasza cierpliwość już dawno się skończyła, a sami nie jesteśmy w stanie wygrać walki o godne warunki życia i pracy”.

Ostro po hamulcach

Pojechaliśmy na miejsce. Ostatnie kilometry po zjeździe z asfaltu trzeba było pokonać na drugim biegu, co pewien czas mocno przyhamowując w obawie przed uszkodzeniem zawieszenia samochodu albo zderzaka. Inaczej drogi Żeszczynka-Kolonia Zacisze pokonać się nie da, gminny dukt jest jedynym dojazdem do pięciu gospodarstw. Dla kolejnych rolników to dojazd do ich pól. Nie ma więc wyboru, tędy jadą do pracy w polu, do kościoła, zabłoconym lub zakurzonym (w zależności od pory roku) samochodem, tędy w razie nieszczęścia zwalniając do minimum musiałaby jechać karetka albo straż pożarna.

Droga jest w beznadziejnym stanie, a gminni urzędnicy od zawsze ignorują nasze postulaty, aby w końcu zbudować ją od podstaw – mówi Wojciech Ignatiuk. – Spośród pięciu gospodarstw (średnia ich wielkość to ok. 50 ha), do których prowadzi droga, cztery produkują mleko. Co drugi dzień przyjeżdża po nie cysterna z radzyńskiego Spomleku. Drogę można uznać za strategiczną w kontekście rolniczej działalności prawie wszystkich mieszkańców Żeszczynki, a gdyby została w całości utwardzona, połączyłaby dwie gminy skracając znacząco dojazd do Wisznic.



  • Zakopani w drodze na spotkanie w sprawie drogi. Na zdjęciu Marek Wójcik


Obecny wójt sam stwierdził, że ta droga wygląda, jakby tu wciąż trwało średniowiecze – dodaje Marek Wójcik, rolnik mieszkający po sąsiedzku. – No i co z tego? Lata lecą, a tu się nic nie dzieje. – Komentarz? Na usta cisną mi się same niecenzuralne słowa nie nadające się do druku – mówi Marcin Jaroszewicz, kolejny z młodych rolników do gospodarstw których prowadzi feralna trasa. – Oczekujemy od wójta, żeby ta droga wreszcie powstała. Projekt jest gotowy od lat 90. ub. wieku. O jej wybudowanie starali się jeszcze moi rodzice. Dorosłem, a drogi z prawdziwego zdarzenia, jak nie było, tak nie ma. Ciągle naprawiamy ją w czynie społecznym, ale ile można czekać, aż gmina w końcu zrobi, co do niej należy?

Do gminy przez grzęzawisko

Kiedyś cysterna ze Spomleku się zakopała, siedziała w błocie całym podwoziem. Woda z pól przelewała się przez drogę. Przez kilka dni woziliśmy z sąsiadem gruz, żeby ją jakoś utwardzić – mówi Marcin Jaroszewicz. – Jechaliśmy do wójta na rozmowę w sprawie drogi i… nie dojechaliśmy. Samochód się zakopał, musiał nas tato ciągnikiem wyciągać. To było jeszcze za poprzedniego wójta. Gdy następnym razem udało się dojechać, powiedzieliśmy, że nie wyjdziemy z gabinetu, dopóki czegoś nie zrobi. I wtedy znalazły się pieniądze na tłuczeń – opowiada pan Wojciech. – Od tamtej pory jest trochę lepiej. Ale mamy XXI wiek. Nie chcemy, żeby było trochę lepiej, chcemy normalnej, asfaltowej drogi.

Brak porozumienia z gminą to nie tylko kwestia budowy drogi od podstaw. Kością niezgody jest też tłuczeń z funduszu sołeckiego na bieżące remontowanie drogi. – Wójt Sosnówki twierdzi, że na bieżące remonty powinien nam wystarczyć tłuczeń z funduszu sołeckiego. W praktyce wygląda to tak, że starczyć mają trzy góra cztery przyczepy na odcinek 2,8 km bardzo eksploatowanej drogi. To za mało na załatanie dziur, które są, więc jak można mówić o zostawianiu rezerwy na później? Oczywiście tłuczeń z funduszu sołeckiego rozgarniamy po drodze własnym sprzętem i w czynie społecznym – zaznacza pan Wojciech. Mówi też, że kryteria decydujące o remontach czy budowie dróg w gminie nie są przejrzyste i mają uznaniowy charakter.



  • Zimą, pod warunkiem, że złapie mróz, droga staje się łatwiej przejezdna. Na zdjęciu Marek Wójcik (z lewej) i  Wojciech Ignatiuk

Poprzedni wójt pełnił funkcję szesnaście lat. Nasza inwestycja wciąż była pomijana. W międzyczasie projekt budowy drogi się zdezaktualizował – mówi Wojciech Ignatiuk. – Obecny wójt, u władzy od trzech lat, obiecał przynajmniej kilometr drogi na 2017 r. Na obietnicach się skończyło. Pisaliśmy pisma, były zebrania wiejskie, przychodziliśmy na sesje Rady Gminy Sosnówka. I nic. Obecny wójt na naszą drogę pieniędzy nie znalazł.

Krystyna Karpiuk, jest sołtysem Żeszczynki od 2007 roku. Pamięta, że kiedyś, jeszcze za PRL, na drogę był wysypywany piach i żużel. Potem, na początku lat 90. ub. wieku, powstał komitet budowy, który zebrał pieniądze na projekt. Kilka razy pojawiała się nadzieja na budowę drogi. Ostatecznie powstała… ścieżka rowerowa. – Taka wytyczona na mapie, żeby przejechać potrzebny jest rower terenowy. Albo dżip – mówi pani sołtys.

Kobieta rozpościera na stole płachtę papieru. – To projekt techniczno-roboczy odcinka drogi Żeszczynka-Kolonia Zacisze – odczytuje z niego. Został opracowany w 1990 r. na podstawie zlecenia komitetu budowy drogi. Nawierzchnia miała składać się z dwóch warstw asfaltu. To ostatni egzemplarz, który przetrwał do dziś.

Krystyna Karpiuk mówi, że jesienią ub. roku wójt chciał, żeby mu ten egzemplarz przekazać. – Mówił, że gmina ujmie w budżecie na 2018 r. uaktualnienie tych planów – mówi sołtys. – Zrobiłam ksero i zaniosłam. 28 grudnia ub. roku była sesja. Ani słowa o drodze czy planach. Po sesji wójt mnie pytał, co z projektem. Powiedziałam, że zaniosłam w listopadzie…



  • Marcin Jaroszewicz. O drogę z prawdziwego zdarzenia starał się jeszcze jego ojciec

Pytamy, na co idą pieniądze z funduszu sołeckiego. Sołtys odpowiada, że zdecydowana większość na tłuczeń do naprawy dwóch dróg. 600-metrowej oraz kilka razy dłuższej Żeszczynka-Kolonia Zacisze. Na 2018 r. sołectwo Żeszczynka ma 15,5 tys. zł. Co pani ma za te pieniądze zrobić? – Wybudować drogę – śmieje się pani Krystyna. – Tak jest od początku funduszu sołeckiego. Odkąd jestem sołtysem, zajmuję się budowaniem drogi.

Wójt: w 2019 roku. Ale z tłucznia

Marek Korpysz, wójt Sosnówki, w rozmowie z nami stwierdził, że rolnikom czekającym od kilkudziesięciu lat na budowę drogi niczego nie obiecywał. I zaleca im uzbrojenie się w cierpliwość tłumacząc, że w trzy lata nie da się zrobić wszystkiego. Zaznacza też, że sporny odcinek jest krótszy niż podają rolnicy. – Tę drogę obiecywało mieszkańcom Żeszczynki kilku moich poprzedników, a także były wicestarosta. Nie potrafię powiedzieć, dlaczego nie wywiązali się z obietnic. Jeśli o mnie chodzi, to nie obiecuję nikomu gruszek na wierzbie. Przedstawiłem zainteresowanym podczas niedawnego spotkania możliwe rozwiązania tego problemu. To jest długi odcinek – ponad 2 km – i gmina nie ma pieniędzy na zbudowanie go we własnym zakresie. Dlatego droga weszła do programu scaleń 2014–2020. Prace scaleniowe zaczną się jesienią. Gdyby jednak nie szły tak szybko jak byśmy chcieli, to będziemy robić kosztorys, tak żeby w 2019 r. roku można było wykonać porządną drogę z pozyskaniem środków zewnętrznych.

Wójt zapytany, czy może podać datę, kiedy na tej drodze znajdzie się dywanik asfaltowy odpowiada, …żeby sobie nie żartować. Marek Korpysz, jak to przewidzieli w rozmowie z nami mieszkańcy, zarzucił im niegospodarność. – Sołtys a także mieszkańcy, do których prowadzi ta droga, nie pilnowali wysypywania tłucznia, było to robione niestarannie. Nie zostawiają też sobie żadnej rezerwy na łatanie dziur. Jest jeszcze druga droga, gdzie jest taka sama sytuacja. Ale tam mieszkańcy część tłucznia zostawiają na później. Tak samo powinno być i w tym przypadku.

Wójt twierdzi też, że podczas ostatnich trzech lat w sołectwo Żeszczynka pod względem długości wykonanych odcinków dróg wypada najlepiej w gminie Sosnowica. – Zrobiliśmy niedawno 2 km drogi Żeszczynka-Stasiówka za pieniądze z dofinansowania z PROW. Ta droga też czekała od kilkudziesięciu lat. Odcinka postulowanego przez grupę mieszkańców za pieniądze z PROW nie mogliśmy zrobić. Kryteria naboru są tak fatalnie ustalone, że nie miałaby szans. PROW premiuje drogi w centrum gminy, takie przy której jest urząd, kościół, szkoła czy inna instytucja. Natomiast te gminne drogi, gdzie była szansa na dofinansowanie, zostały zrobione.

Mydlenie oczu

Wójt mija się z prawdą twierdząc, że nic nam nie obiecywał – komentuje Edyta Ignatiuk, siostra pana Wojciecha. – Podczas kampanii wyborczej mówił, że zajmie się drogą, jak tylko zostanie wójtem. Dziwił się, że możemy nią jeździć.



  • Sołtys Krystyna Karpiuk prezentuje ostatni egzemplarz planu budowy drogi z lat 90.

Ostatnio spytałem wójta, jakie są kryteria decydowania, która droga idzie do remontu czy budowy, a która nie – mówi Wojciech Ignatiuk. – Odpowiedział, że nie ma takich kryteriów. Mydli nam oczy scaleniami. Patrząc realnie to jest perspektywa 2025 roku. Powiedział też, że wystąpi o pieniądze z Funduszu Ochrony Gruntów Rolnych na tłuczniówkę. Ciekawe czemu u nas chce sypać tłuczeń, skoro asfaltuje dużo mniej uczęszczane drogi?

I kontynuuje: – A co do tłucznia. Rozsuwamy go po drodze własnym sprzętem, w wolnym czasie i za darmo, a wójt ma jeszcze pretensje. I teraz najlepsze: wójt powiedział, że nie szanujemy drogi, bo jeździmy po niej sprzętem rolniczym. A niby którędy mamy jeździć?

Krzysztof Janisławski
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
29. kwiecień 2024 07:38