StoryEditorWiadomości rolnicze

Schabowy z niepolskiego wieprza

29.08.2017., 12:08h
Wiele wystaw i targów rolniczych – jak choćby słynne AGRO-SHOW – najwięcej rolników odwiedza w niedzielę. Wówczas ruch przy stoiskach firm maszynowych jest największy. Przyjeżdżają, aby tylko popatrzeć i ewentualnie podyskutować z kompetentnymi przedstawicielami firm, a także po katalogi, aby mieć na czym zawiesić oko w zimowe i jesienne wieczory.
Jednak były takie przypadki, że rolnik był przekonany, co chce kupić i dogadywał się ze sprzedawcą, że nabędzie określoną maszynę, która na stoisku pełni rolę demonstracyjną. A więc w zakupie będzie tańsza. Bywało tak np. w przypadku demonstracyjnych silosów BIN.

Kilka lat temu sytuacji nabycia maszyn i urządzeń na targach było znacznie więcej. A teraz? W tym roku takie transakcje będą jeszcze bezpieczne. Ale gdy za rok będzie już funkcjonowała ustawa o zakazie handlu w niedzielę, na AGRO-SHOW mogą pojawić dziwni panowie w ciemnych okularach, a nawet sympatyczne panie, którzy będą – delikatnie rzecz ujmując – sprawdzać, czy aby na AGRO-SHOW nie handluje się w niedzielę – na poważnie – maszynami. Wszak danie tysiąca złotych zadatku i podpisanie umowy przedwstępnej jest już czynnością handlową. Mamy nadzieję jednak, że do absurdów nie dojdzie, a ci, co na targach będą chcieli nabyć upatrzoną maszynę, tak dogadają się z handlującymi firmami, że nie dojdzie do złamania prawa. To, co napisaliśmy, jest bardziej śmieszne niż straszne. Ale może być straszniej! Bowiem sprzedawcy maszyn rolniczych chcą dla siebie wyjątku w zakazie handlu w niedzielę. I nie o imprezy targowe tutaj bynajmniej chodzi! Pytanie jest proste: Czy w przypadku awarii maszyny rolnicy będą musieli odłożyć pracę i czekać na przyjazd fachowców z serwisu do poniedziałku? Takie pytanie zadali przedstawiciele Polskiej Izby Gospodarczej Maszyn i Urządzeń Rolniczych. Owa organizacja żąda, by sprzedaż urządzeń rolniczych oraz części do nich odbywała się bez żadnych ograniczeń w niedzielę i święta w okresie od czerwca i września. Nieuwzględnienie tego postulatu oznacza liczne nieszczęścia w okresie prac polowych, które będą mierzone w tysiącach złotych. I wówczas smutny nastrój będzie elementem każdych dożynek – zarówno tych gminnych, jak i ogólnopolskich. A czy naprawa popsutego samochodu Wielebnego, który spieszy się na dożynki i sprzedaż części do tego samochodu w niedzielę będą oznaczały zakaz złamania handlu w niedzielę? Albo podobna naprawa samochodu pogotowia ratunkowego, radiowozu policyjnego czy też samochodu strażackiego? A co będzie, gdy turyści albo inni podróżujący będą musieli korzystać z pomocy drogowej w niedzielę i będą musieli zakupić jakąś prozaiczną uszczelkę czy też inną śrubkę? Dlatego wprowadzając zakaz handlu w niedzielę trzeba będzie stworzyć takie prawo, które nade wszystko nie będzie śmieszne, ale przystosowane do współczesności.

Inny przykład prawa, które już utrudnia życie producentom trzody chlewnej, ale musi być bezwzględnie stosowane, chociaż są poważne wątpliwości co do jego skuteczności! Sławomir Izdebski – szef rolniczego OPZZ-u – pyta: dlaczego trzeba wybić wszystkie świnie – i to w promieniu kilku kilometrów – jeżeli w stadzie pojawi się jedna sztuka zarażona ASF-em? I następnie zadaje pytanie, na które nie ma poprawnej odpowiedzi: gdy zostanie znaleziony martwy dzik zarażony ASF-em, to w promieniu ilu kilometrów wybija się wszystkie dziki? Wiadomo, że kierując się tym kryterium – dzików się masowo nie wybija. Chyba, że jakiś trafi pod lufę myśliwego. Według przewodniczącego Izdebskiego, gdy pojawiły się pierwsze dwa martwe dziki należało ogrodzić zagrożony teren zasiekami i w promieniu 40 kilometrów wystrzelać wszystkie dziki. To by dało lepszy efekt niż obecne środki zaradcze – twierdzi. Jednak teraz takie twierdzenie to musztarda po obiedzie.

Fakty są oczywiste: masowe brakowanie zdrowych świń oznacza upadek tysięcy gospodarstw, bo ASF prędzej czy później przeora całą Polskę. Zaś w ministerialnych stołówkach i parlamentarnych restauracjach będzie królować schabowy z niepolskiego wieprza, i to najprawdopodobniej z niemieckiego. Podobnie będzie w wojskach obrony terytorialnej. Dlatego postulujemy, aby ostatnie polskie świnie trafiły do ogrodów zoologicznych i były namacalnym dowodem naszej mocarstwowości w zakresie produkcji trzody chlewnej. Wszak były takie czasy, gdy pogłowie trzody chlewnej wynosiło ponad 20 milionów!

Krzysztof Wróblewski
Paweł Kuroczycki
redaktorzy naczelni
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
15. grudzień 2024 00:31