StoryEditorWiadomości rolnicze

Skąd się wzięła nazwa Ursus?

11.10.2016., 13:10h
Mogliście poczuć, jak siedzi się w kabinie najnowszego Ursusa. Mogliście spróbować uruchomić jego ładowacz i ustawić ze słomianych bel „bałwanka”. Mogliście dowiedzieć się, skąd się wzięła marka Ursus i co znaczy jej nazwa. Ale też wygrać liczne nagrody. Gdzie? Podczas ostatniej imprezy z cyklu Demotour, która odbyła się 2 października w Marszewie pod Pleszewem. Cykl 30 pokazów zorganizowała firma Ursus w porozumieniu ze Spółdzielczą Grupą Bankową i pod patronatem „Tygodnika Poradnika Rolniczego”.

Kiedy ciągniki zataczały kółka na poletkach demonstracyjnych, odwiedzający Demotour rolnicy i rolniczki odpowiadali na pytania. Część z nich dotyczyła oczywiście koni mechanicznych. Na przykład jaka jest największa moc ciągnika marki Ursus sprzedawanego w Unii Europejskiej czy tego, który trafia poza Europę. Całkiem poważnie do konkursu podchodziły kobiety, które dwukrotnie okazały się lepszymi znawcami parametrów technicznych. Obie płcie miały problem z rozszyfrowaniem nazwy Ursus, ale i tu po chwili z tłumu wyrwał się ktoś z odpowiedzią: „Niedźwiedź”.

„Niedźwiedziom” podczas postoju przyglądali się ci, którzy na ursusach zjeździli kawał życia, ale i tacy, którzy zastanawiali się nad pierwszym zakupem. Ważne okazywały się całkiem zaskakujące cechy sprzętu.

– Najczęściej ludzie pytają o moc i o cenę, a jeśli są z miasta, to tylko o cenę – wyjaśniał jeden z przedstawicieli handlowych towarzyszących klientowi myślącemu o zakupie kolejnego ursusa.

– Moc i cena są ważne, wiadomo. Właśnie pytałem o różnicę między tym nowym a starszym modelem. Tu kabina jest niższa, jest mniej miejsca. Ale okazuje się, że to dlatego, że większość klientów ma niższe garaże. I bardzo ważny jest wygląd. Kiedy kupuje pani auto, to patrzy pani tylko na moc silnika? A mnie kto będzie oglądał? Sąsiedzi! – żartował rolnik z Witaszyc, który jeździ już 20 lat modelem 4514.

Jak mówi, dwie dekady temu to był ciągnik z klasą. Dla niego najważniejsze są prosta obsługa i bezawaryjność. Zbytnie naszpikowanie elektroniką to, jego zdaniem, raczej wada – nie tylko ciągników.

Co roku w Marszewie zjawiają się też ojciec z synem z Broniszewic. Byli również na Demotour, zastaliśmy ich w kabinie jednego z ursusów.

– Mamy ciągnik innej marki, ale chcemy zobaczyć, jak pracuje ten. Ważne jest dla nas, żeby kabina była dobrze wyciszona, ale trochę technologii też się przyda. Lubię słuchać muzyki podczas pracy. Znam ludzi, którzy od lat jeżdżą ursusami i są bardzo zadowoleni. Inne, droższe marki, to niestety też droższy serwis – powiedział starszy z nich.

Na technologii, ale i designie, czyli ładnym wykończeniu i kolorystyce, zależy też młodym rolnikom, którzy dłuższą chwilę odpoczywali w innym z ciągników. 

– Właśnie rozważam kupno trzeciego ciągnika tej marki. To już tradycja. Nie jest najtańszy, ale ma wszystko, czego potrzeba. Jest klimatyzacja, sprzęt audio, można posłuchać disco polo – powiedział Sławek, który przyjechał z Dobrzycy.

Jeśli ktoś myśli, że do obsługi ciągnika kwalifikują się tylko mężczyźni, głęboko się myli. Podczas pokazów zorganizowano kilka konkursów, w tym ustawianie wieży ze słomianych beli. Wieża miała się stabilnie trzymać przynajmniej 20 sekund. W ostatniej chwili między mężczyzn wcisnęła się drobniutkiej postury dziewczyna, którą prowadzący wzięli w pierwszej chwili za nieletnią obserwatorkę. Kilka chwil później okazało się, że dziewiętnastolatka zdystansowała współzawodników i zajęła w konkurencji pierwsze miejsce.

– Dużo pracuję, na co dzień mam z tym do czynienia. Od pięciu lat pracuję z tur-em, to teraz prosta sprawa. Ważne jest wyczucie sprzęgła – żeby nie szarpać. Nie hamować gwałtownie, żeby bele nie pospadały. Trzeba dobrze ocenić odległość. Miałam być synem, tata wcześnie zabierał mnie do prac w polu. Ludzie podziwiali, że dziewczyna w traktorze. A mnie to zawsze kręciło. Teraz wdrażam młodszego brata – powiedziała Paulina z Polskich Olędrów, ucząca się dziś w klasie maturalnej o profilu agrobiznes w Zespole Szkół im. Józefa Marcińca w Koźminie Wielkopolskim, która chce łączyć pracę w gospodarstwie z rachunkowością.

Tegoroczny Demotour to 30 pokazów. Pierwszych 15 odbyło się od połowy maja do końca czerwca. Edycja jesienna rozpoczęła się w sierpniu i zakończyła tym w Marszewie. Organizatorzy zadbali, by odbywały się na terenie całego kraju – ciągniki Ursusa prężyły muskuły nad morzem, w górach, na Mazurach, w zachodniej Polsce i na ścianie wschodniej. Impreza, w zamyśle lokalna, zgromadziła łącznie kilkadziesiąt tysięcy widzów aktywnie testujących sprzęt, w tym także tegoroczną propozycję, czyli linię zielonkową: zgrabiarkę, prasę i owijarkę.

– Nadążamy za trendami, dbamy o nowoczesne wzornictwo, ale wiemy też, że tradycja to istotny element w decyzjach zakupowych. Dla wielu rolników ta marka to część historii rodziny, historii gospodarstwa – powiedziała Ewa Tokarz-Nowakowska, odpowiedzialna za organizację pokazów.

Karolina Kasperek

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
12. grudzień 2024 04:50