StoryEditorInterwencja

Zbożowa piramida w Linowie

07.03.2016., 15:03h
Być może jest to jedna z większych afer zbożowych ostatnich lat. Rolnicy mogli stracić kilka tysięcy ton ziarna na kwotę wielu milionów złotych. Jednak może się różnić od wszystkich wcześniejszych przekrętów zbożowych. W przeciwieństwie do znanych z historii oszustw, tym razem ustalenie, kto odpowiada za niezapłacone zboże, może okazać się bardzo trudne.

O oszukanych rolnikach, którzy dostarczyli swoje ziarno i nigdy nie doczekali się zapłaty, pisaliśmy wielokrotnie. Zawsze schemat działania nieuczciwej firmy jest podobny. Funkcjonuje na rynku kilka lat, zyskuje zaufanie. Często płaci lepiej niż konkurencja. Następnie odbiera duże partie ziarna i przestaje płacić. Właściciele przepisują majątek na najbliższych i kiedy formalnie nic już nie posiadają, ogłaszają upadłość spółki, która ma wielomilionowe długi. Oczywiście w magazynach po niezapłaconym zbożu nie ma już śladu. Właściciele zaś dostają co najwyżej niewielkie wyroki, a potem doglądają swoich interesów, które formalnie do nich już nie należą.

– To może być największa strata rolników od lat. Takiej afery chyba jeszcze nie było. Niedaleko Grudziądza działała firma, która skupowała zboże i nagle przestała za nie płacić. Wielu rolników zostało z niczym, prawdopodobnie bez żadnych szans na odzyskanie swoich należności – alarmował nas jeden z Czytelników w połowie lutego.

Atrakcyjne ceny

Rolnikowi chodziło o Zakład Przemysłu Rolnego z Linowa w gminie Świecie nad Wisłą. Firma działa od lat 90. ubiegłego wieku. Zajmowała się obrotem hurtowym zboża. Od kilku lat na coraz większą skalę prowadziła skup zboża i rzepaku. Do niedawna swoje zobowiązania regulowała w terminach ustalanych wcześniej z rolnikami, którzy odstawiali do niej swoje ziarno.

– Zostawiłem u nich kilkadziesiąt ton. Od końca stycznia, mimo że są jacyś pracownicy w siedzibie firmy, bramy Zakładu są szczelnie zamknięte. Płatności za zboże nie są regulowane, a ja mam coraz mniejsze nadzieje na to, że moje pieniądze kiedykolwiek jeszcze odzyskam – powiedział jeden z rolników z powiatu grudziądzkiego.

Zakład Przemysłu Rolnego zbożem handlował od kilku lat. Rolnicy chętnie odstawiali tam ziarno, a i stawki były znacznie atrakcyjniejsze niż u konkurencji. Kiedy rynkowe ceny za pszenicę wynosiły około 800 zł, ZPR płacił swoim klientom nawet powyżej 1200 zł. Obowiązywała zasada, że w Linowie dawano więcej, niż oferował rynek.

Jak twierdzą rolnicy, umowy sprzedaży były prowadzone w oparciu o kontrakty. Można było odstawić zboże od razu po żniwach i zainkasować bieżącą stawkę. Jednak były i znacznie atrakcyjniejsze umowy. Zboże przywożono po zbiorach. Rolnik mógł wyrazić zgodę, że zapłata nastąpi dopiero w styczniu następnego roku. Dostępna była też trzecia możliwość – zawarcie tak zwanego kontraktu, który przewidywał, że rozliczenie zostanie dokonane dopiero w czasie następnych żniw po odpowiednio atrakcyjnych w porównaniu z rynkowymi stawkach.

Kontrakty na W-Z

Chętnych nie brakowało, a Zakład Przemysłu Rolnego miał oferować nawet niektórym rolnikom bezpłatny odbiór zboża z ich gospodarstw. Na taki handel decydowały się zarówno małe, jak i duże gospodarstwa. Nikomu nie przeszkadzało, że ZPR nie przywiązywał szczególnej uwagi do dokumentów i faktur. Rolnicy przywozili zboże, a w zamian dostawali jedynie kwitek typu W-Z z pieczątką firmy i zapisaną informacją o liczbie dostarczonych ton. Choć w zeszłym roku płatności były regulowane na bieżąco, należne kwoty w stu procentach nie trafiały na konta rolników. Część była płacona do ręki gotówką. To zaczęło budzić wątpliwości wśród niektórych z nich.

Od końca stycznia ZPR swoich płatności nie reguluje, a w firmie nie ma nikogo, kto potrafiłby wyjaśnić rolnikom, co stało się z ich zbożem i pieniędzmi.

Wartość ciągnika

Firma ma sześciu wspólników, a jej większościowym właścicielem był Adam S. (posiadał 66 udziałów). Sprawował funkcję prezesa spółki. Jej zarząd był jednoosobowy. Jeszcze w 2009 r. firma miała ponad 8,5 mln zł przychodu oraz 8,1 mln zł kosztów poniesionych z tytułu działalności. Zatrudniała w tamtym czasie 9 osób. Wówczas zobowiązania długoterminowe to niespełna 140 tys. zł. Z kolei zobowiązania krótkoterminowe oszacowane zostały na kwotę ponad 353 tys. zł.

W kolejnym roku ZPR przychody prawie podwoił – do 15,7 mln zł. Wykazał też zysk w wysokości prawie 200 tys. zł, który w całości został przekazany na kapitał zapasowy spółki. Ostatnie dostępne informacje na temat kondycji ZPR dotyczą roku 2014. Spółka osiągnęła przychód w wysokości niespełna 28 mln zł, a strata wyniosła już 1,5 mln zł. Dla rolników, którzy odstawiali zboże na przedłużone terminy płatności, niepokojące mogą być informacje dotyczące majątku firmy. Środki trwałe, w tym grunty, budynki, maszyny, środki transportu, zostały na koniec 2014 r. wycenione na niecałe 380 tys. zł netto, czyli tyle co dobrej klasy rolniczy ciągnik. Na 31 grudnia 2014 r. wykazano za to niemal 4 mln zł zobowiązań, jednak nie przedstawiono rezerw na ich pokrycie. 

Spekulacja?

Mimo strat Zakładu handel zbożem w 2015 r. kwitł w najlepsze. Każdy dostawał pieniądze zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, a skala spekulacji rosła. Do tego stopnia, że niektórzy rolnicy kupowali ziarno z dalszych rejonów, by następnie je sprzedać w oparciu o atrakcyjny kontrakt w Zakładzie Przemysłu Rolnego. Nasi Czytelnicy poinformowali nas, że obrót zbożem był dokonywany na bieżąco, a każdy transport, który przyjechał do magazynów firmy, szybko ją opuszczał. Zakład Przemysłu Rolnego jeszcze w styczniu tego roku regulował swoje zobowiązania względem rolników. Kto poprosił o realizację płatności, otrzymywał pieniądze.

Pod koniec stycznia Adam S., prezes Zakładu Przemysłu Rolnego, targ-
nął się na życie. Jego ciało zostało znalezione na terenie firmy. Od tego momentu ZPR przestał regulować należności oraz nie przyjmuje więcej zboża. Sprawa jest skomplikowana, ponieważ zarząd był jednoosobowy. Nie ma więc osoby, która byłaby władna podejmować decyzje. Rolnicy zaś drżą o zapłatę za swoje zboże. 

Do tej pory odbyło się kilka zebrań osób, którym firma winna jest pieniądze. Jak na razie ustalono, że jest to kwota około 9 mln zł, a poszkodowanych mogło zostać ponad 130 rolników. Złożyli zawiadomienie do prokuratury o prawdopodobnej niegospodarności w ZPR.

– Sprawa została przekazana w celu rozpoznania do Prokuratury Okręgowej w Toruniu – poinformowała nas Agnieszka Reniecka, prokurator rejonowy. 

Do Zakładu Produkcji Rolnej zboże miały też odstawiać duże podmioty i gospodarstwa, które mogły ponieść ogromne straty. Jak twierdzą rolnicy, do Sądu Rejonowego w Toruniu grupa 12 wierzycieli złożyła wniosek o upadłość linowskiego zakładu. Nieoficjalnie mówi się, że zobowiązania ZPR wobec dostawców zboża mogą sięgać 20 mln zł. Z niepotwierdzonych informacji wynika, że ZPR przechowywał także znaczne ilości rzepaku dla jednego z dużych koncernów tłuszczowych. Kiedy ten w styczniu chciał odebrać swoją własność, okazało się, że rzepaku w Linowie już nie ma. Straty z tego tytułu miały wynieść 4 mln zł. Prawdopodobnie ZPR oferując wyższe stawki, stworzył zbożową piramidę, w której ziarno z poprzednich zbiorów było finansowane kolejnymi zakupami. Straty zgłasza znaczna liczba rolników. Pozostaje mieć nadzieję, że prokuratura będzie w stanie wytropić, co się stało ze zbożem.

 

Tomasz ŚLĘZAK

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
28. kwiecień 2024 08:12