Koło, które istnieje od 100 lat? Historia KGW z Kuryłówki zaskakuje
Koło gospodyń w Kuryłówce historię ma długą. Jak mówi Małgorzata Połeć, skarbniczka koła, za chwilę będzie najprawdopodobniej obchodzić stulecie istnienia. Dlaczego najprawdopodobniej?
– Nie mamy żadnej dokumentacji, nie było kroniki koła. Próbowałam szukać w różnych miejscach, ale brakuje informacji. Mam natomiast zdjęcie, które przyniósł mi kiedyś jeden z mieszkańców gminy, który pracował w kółkach rolniczych. Robił zdjęcia podczas imprez kółka. Wywołał stare klisze i okazało się, że istnieje zdjęcie... tortu, na którym napisane jest, że to z okazji pięćdziesięciolecia istnienia koła. A zdjęcie zostało zrobione w 1979 roku. Z tego wnosimy, że koło gospodyń musiało powstać w 1929 roku. I mamy też jedno zdjęcie z lat 30. ubiegłego wieku, z kursu kroju i szycia – mówi Małgorzata.
Ocalić od zapomnienia – wspomnienia i kroniki KGW
Namawiam ją, żeby w takim razie spróbowali popytać najstarszych mieszkańców i mieszkanki. Namówić na spotkanie, nagrać choć kilka minut rozmowy. Że starsi chcą opowiadać i być słuchani.
Małgorzata mówi, że te kilka starych zdjęć sprowokowało niektórych do dzielenia się wspomnieniami i już od kilku mieszkanek usłyszała trochę o życiu koła. I że na najbliższym spotkaniu zaproponuje nagrywanie wspomnień. Spotykają się w każdy piątek, w budynku gminnym. Mają tam niewielkie pomieszczenie z małą kuchnią. Małgorzata mówi, że to stanowczo za mało jak na ich aspiracje i możliwości.
KGW Kuryłówka ma w swoich szeregach 50 kobiet i kilku… mężczyzn!
Koło działa nieprzerwanie. Mamy i babcie ówczesnych członkiń w latach 70. uczyły się kroju i szycia, gotowania, jeździły na wycieczki i przeglądy. A dziś?
– Zarejestrowałyśmy się w Agencji, jak tylko weszła w 2018 roku ustawa. Jest nas pięćdziesiąt i z tego zdecydowana większość działa aktywnie. Kilku mężczyzn – naszych mężów – to członkowie honorowi. Napisałyśmy dotąd dwa projekty, ale nie przeszły – mówi skarbniczka.
Męskie granie w Dzień Kobiet – tradycja, która rozgrzewa salę
Tradycją w kole od lat jest Dzień Kobiet. Mężczyźni przebierają się i dają koncert. Sami grają, sami śpiewają szlagiery i robią skecze. To dla nich nic niezwykłego, bo na co dzień grają i śpiewają w zespołach przy GOK.
– Zwykle na sali GOK brakuje wtedy miejsc. Od lat zapraszaliśmy też dzieci, ale z czasem skecze stały się bardziej frywolne, więc od kilku lat z imprezy wyłączeni są najmłodsi. Najstarszy ze śpiewających ma dziewięćdziesiąt lat – mówi Małgorzata i dodaje, że kobiety odwdzięczają się wtedy poczęstunkiem.
Wspólnie śpiewają za to 11 listopada. Najpierw są obchody pod pomnikiem lokalnych bohaterów walczących podczas drugiej wojny światowej. Składają wieńce, w południe śpiewają hymn, a potem spotykają się na śpiewaniu pieśni patriotycznych. Przyjeżdża wtedy wielu lokalnych artystów.
Wieczór SPA w świetlicy? KGW potrafi zaskoczyć!
Panie z KGW Kuryłówka organizują po Dniu Kobiet „wieczór piękności”.
– Trzy lata temu GOK nam udostępnił salę, która zmieniła się w SPA. Były fotele, światełka, świeczki, przyjechały fryzjerka i kosmetyczka. Robiłyśmy maseczki, masaże twarzy, makijaże, fryzury – opowiada Małgorzata.
Tatarskie pierogi i orientalne smaki – kulinarna podróż KGW
Lubią gotować i piec. Sprawnie łączą to z wycieczkami. Zdradzają to zdjęcia z Dżennetą Bogdanowicz – gospodynią Tatarskiej Jurty w Kruszynianach.
– Wybrałyśmy się do niej w zeszłym roku. Wymyśliłyśmy sobie warsztaty kuchni tatarskiej. Nie zdawałyśmy sobie sprawy, że w Polsce mieszka wciąż tylu Tatarów. Z Dżenettą robiłyśmy pierekaczewnik, kołduny i drożdżówkę, ale nieco inaczej robioną – z nadzieniem z makiem i orzechami. I ciasto niby też tak samo zrobione, z tego samego przepisu, a jednak jakieś inne – wspomina Małgorzata.
Pytam, co jest charakterystyczne dla ich regionu. Skarbniczka kuryłowianek mówi, że to pieróg gryczany. Trzeba jednak pamiętać, że nie ma on postaci pieroga. To rodzaj tarty na słono, z farszem z kaszy gryczanej, ziemniaków i twarogu. Jedni pieką go ze spodem z kruchego ciasta, inni – zapiekając sam farsz.
Jak z chusty stworzyć strój? Gospodynie z Kuryłówki mają na to sposób
Zdjęcie w tle na Facebooku panie zrobiły sobie podczas Dnia Piękności. Są tam w jednakowych wzorzystych szalach. Chciały wyglądać jednakowo, a nie stać ich na razie na stroje ludowe. Postanowiły kupić na popularnym serwisie aukcyjnym chusty. Potem dokupiły białe bluzki, kolorowe spódnice i zielone T-shirty, na które nadrukowały nazwę koła. Teraz pojawiają się w nich nie tylko na imprezach, ale i licznych wyjazdach.
Koło, poza Podlasiem, było też w Lublinie, Kazimierzu, Jurze Krakowsko-Częstochowskiej i Wrocławiu. Organizuje też co roku dla mieszkańców pieszą pielgrzymkę do Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia i Klasztoru oo. Bernardynów w Leżajsku.
Marzenia i plany KGW Kuryłówka: więcej miejsca, więcej warsztatów, więcej kobiet!
Gdyby miały więcej pieniędzy, zbudowałyby większą świetlicę. Robiłyby w niej wtedy mnóstwo warsztatów, najchętniej kulinarne i rękodzielnicze. Małgorzata z każdą minutą nabiera większego apetytu na programy i dotacje, które pozwolą im to zrealizować.
Karolina Kasperek
