
W Jabłkowie mieszka zaledwie 300 mieszkańców, ale ich Koło Gospodyń Wiejskich działa na najwyższych obrotach!
Monika Kędziora ma 39 lat i jest przewodniczącą koła gospodyń w Jabłkowie – wsi liczącej raptem trzystu mieszkańców. Jest z urodzenia poznanianką, a do Jabłkowa przyszła za mężem. Mieszka we wsi od 7 lat i niemal tyle czasu dojrzewała w niej myśl o założeniu koła.
– Zabierałam się do tego ostatnie 2 lata. Może dlatego tak długo, że w Internecie niektórzy straszą dokumentacją wymaganą przy prowadzeniu koła. Ale okazało się, że to nie jest takie trudne! – mówi Monika.
Wieniec dożynkowy i słodkie cudeńka od Jabłuszek
Koło zarejestrowało się w lipcu 2024 roku. Pierwszą jego inicjatywą był wieniec dożynkowy. Dożynki panie świętowały też kulinarnie, serwując jadło w warnikach i elektrycznych patelniach, które zdążyły kupić z pierwszej agencyjnej dotacji.
W sierpniu były z pielgrzymką kół gospodyń na Jasną Górę, a we wrześniu wylądowały na Smakach Regionów na Polagrze. Tam zaraziły się pasją do misternych słodkich cudeniek.
– Zobaczyłyśmy tam monoporcje. Kupiłyśmy od razu oszkloną witrynę cukierniczą i wzięłyśmy udział w warsztatach cukierniczych z Agatą Kubacką, która uczy robienia zdrowych, a jednocześnie artystycznych słodyczy. Wiemy teraz, jak robić cake pops, czyli porcje ciasta w kształcie lizaków, popsicles, czyli ciasta à la lody na patyku, i ciasto w różnych kształtach. To wszystko wygląda bardzo misternie, ale tak naprawdę jest proste w przygotowaniu – opowiada Monika i dodaje, że te wszystkie słodkie cudeńka mogą być zdrowe, a do polewy nie trzeba wcale belgijskiej czekolady, tylko wystarczy taka gorzka z dyskontu.
Znów chcemy mieć sady
Dlaczego „Jabłuszka”? Bo, jak dowiedziała się Monika, we wsi były kiedyś sady jabłkowe.
– Były, nie ma, ale będziemy dążyć do tego, żeby do nas „wróciły”. Chcemy znaleźć dotację, wejść w jakiś program i zacząć sadzić w naszych ogrodach jabłonie starych odmian. A potem z tych jabłek też będziemy robić monoporcje. Jabłko można glazurować. Od początku robimy też – jako naszą wizytówkę – szarlotkę z wysoką bezą – mówi.
Jesień miały intensywną. W październiku wzięły udział w konkursie dyniowym w Janowcu Wielkopolskim. Dostały tam wyróżnienie za tartę dyniową. I kolejny raz szkoliły się kulinarnie w jednej z poznańskich firm sprzedającej sprzęt gastronomiczny. Teraz potrafią zrobić zabawne ciastko, wymyślny tort i znają przepis na krem buraczany inaczej. Podobno wystarczy zmiksować gotowane buraki z kilkoma chipsami ziemniaczanymi. A potem dodać odrobinę bulionu w koncentracie.
W październiku na Smaku Pyry 2024 w muzeum w Szreniawie przygotowały pyry z gzikiem i ziemniaki z boczkiem i cebulką podawane ze zsiadłym mlekiem.
– Nasze pyry otrzymały wyróżnienie, czyli jakby czwarte miejsce w Wielkopolskiem. To był dla nas olbrzymi sukces, bo wszystkie nagrody główne zgarnęły restauracje i szkoły branżowe – mówi Monika.
Przyjdź, kup obiad od Jabłuszek podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy!
Pierwszy wniosek o dotację złożyła całkiem niedawno w programie „Wielkopolska wspiera gospodynie wiejskie”, który ruszył w 2024 roku w urzędzie marszałkowskim. Niemal 5 tys. zł członkinie przeznaczyły na projekt „Prezentowanie, przygotowanie i przechowywanie żywności”. Zmieściło się w nim podjęcie na poczęstunku wigilijnym zaprzyjaźnionego koła.
Jabłkowo odwiedziły na kolędowaniu członkinie prężnego, opisywanego już na naszych łamach koła z Łagiewnik Kościelnych, które słynie z przedstawień teatralnych i śpiewaczych talentów. Za chwilę Monika jedzie z Jabłuszkami do Łagiewnik, żeby w rewanżu uczyć wyrobu świec sojowych. Z tych 5 tys. kupiły jeszcze trochę sprzętu – wypiekacz do chleba, naleśnikarkę i drugą multipatelnię, na której smażyły dla łagiewniczanek karpia.
Występują w sukienkach w błękitne kwiaty. Kupiły je z własnych pieniędzy, jeszcze zanim dostały dotację z Agencji, na jednej ze znanych azjatyckich platform. Pytam, czy nie lepiej byłoby uszyć swoje, przez siebie zaprojektowane i z regionalnymi motywami. Monika chciałaby, ale mówi, że to nie na ich budżet.
– Wie pani, jaki jest koszt zamówienia samej spódnicy z ludowym motywem? To przynajmniej 300 zł. Mamy czterdzieści pań w kole. Mogłabym przeznaczyć na to dotację od marszałka, te 5 tys. zł, ale będę musiała wybierać, komu uszyć strój – żali się przewodnicząca.
W najbliższych planach mają gotowanie obiadów na finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W ramach akcji „Przyjdź, kup obiad” będą z innymi kołami gotować dania na wynos w szkole w Skokach. Dochód wyląduje w puszkach Orkiestry. A co mają w nieco dalszych planach?
– Na pewno konkursy. I koniecznie opracowanie Strategii Rozwoju Wsi, bo to pomoże nam startować po wiele dotacji. A największą nadzieją i marzeniem jest ta świetlica. Chcemy ją budować w dużej mierze własnymi siłami, ale potrzebujemy też finansów. Tym, co robimy, udowadniamy, że zasługujemy na nią – kończy Monika.
Karolina Kasperek