StoryEditorKoło Gospodyń Wiejskich

Kuse spódniczki, różowe trampki i wianki atrybutem młodych gospodyń z Koleczkowa

16.11.2020., 21:11h
"Wdzięk i urodę posiadamy, babki z Koleczkowa – to właśnie my!" – śpiewają dziewczyny w rytm melodii zasłyszanej na rockowym festiwalu Przystanek Woodstock. Członkinie koła gospodyń wiejskich w Koleczkowie postawiły na oryginalność – zamiast tradycyjnych strojów ludowych wybrały kuse spódniczki z kaszubskim akcentem, kolorowe wianki oraz trampki – atrybut młodości.

Bardzo młode gospodynie

Gospodynie z KGW w Koleczkowie wyróżnia średnia wieku. Choć kobiet o wiek pytać nie wypada, mówią, że większość z nich liczy nieco ponad dwadzieścia lat.

Aktywnie działa kilka młodych dziewczyn. Starsze koleżanki, członkinie dawnego koła, służą nam wsparciem i radą, ale nie są bezpośrednio zaangażowane w działalność – wyjaśnia Ewelina Zielezińska-Wiśniewska, wiceprzewodnicząca koła.

Utworzone w 2019 roku koło liczy jedenaście gospodyń. Powstało z inicjatywy Gosi i Klaudii. Podczas spotkania przy kawie ustaliły, że – wzorem koleżanki z sąsiedniej wsi – chciałyby należeć do KGW. Obdzwoniły sąsiadki, zapytały, czy są zainteresowane działalnością w kole. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać.

Zachować lokalną historię od zapomnienia

Koło we wsi dotychczas istniało tylko na papierze. Od wielu lat było nieaktywne.

Pojechałyśmy do przewodniczącej, Oli Osiczko, która wprowadziła nas w arkana. Zaproponowała, że formalnie rozwiąże "stare" koło, a nam przekaże pałeczkę – opowiadają młode gospodynie. – W 2019 roku zarejestrowałyśmy działalność. Przewodniczącą nowego koła została Klaudia Grzelka. Potem poszło już lawinowo. Pojawiał się pomysł za pomysłem.

Za główny cel dziewczyny obrały integrację rdzennych i napływowych mieszkańców wsi. Tych drugich, jak mówią, jest znacznie więcej. We wsi, usytuowanej niedaleko Trójmiasta, osiedla się coraz więcej przyjezdnych, zaś lokalna tradycja powoli zanika. Zależy im na tym, aby bogata, 600-letnia historia wsi, była pamiętana. Odwiedzają więc seniorów, wypytują o dawne tradycje i opowieści związane z życiem wsi. Dowiedziały się na przykład, że w czasie wojny miejscowa kapliczka została zburzona na rozkaz hitlerowców. Cudem ocalone figurki z kapliczki do dziś znajdują się w prywatnych domach najstarszych koleczkowian. Kobiety zorganizowały wystawę zdjęć poświęconą historycznemu obiektowi. Swoją prezentację planują przekazać kościołowi, aby dotarła do szerszej rzeszy odbiorców.

Poruszyłyśmy też zapomniany temat kaszubskich partyzantów – opowiada Ewelina Zielezińska-Wiśniewska. – Dotarłyśmy do naocznych świadków wydarzeń. Takie informacje są na wagę złota. Być może pani Barbara to ostatnia osoba we wsi, która dysponuje taką wiedzą.

Gospodynie bardzo sobie cenią mentalne wsparcie koleżanek z dawnego koła. Podkreślają, że to dzięki ich wiedzy, doświadczeniu, ale i serdeczności, wzbogaciły swoją wiedzę o to, co niemal zapomniane. W ramach niespodzianki, z okazji jubileuszu 25-lecia byłego koła zorganizowały dla nich uroczysty wieczór poprzedzony mszą świętą.

Jeśli nie będziemy rozmawiać z seniorami, pytać o to, jak dawniej się żyło, nasza lokalna tradycja zaniknie. Zamierzamy kontynuować tradycję w nieco nowocześniejszym wydaniu – opowiadają dziewczyny z Koleczkowa.
Wianki i różowe trampki to atrybuty dziewczyn z Koleczkowa. – Młodość, która jest naszym atutem, podkreślamy nowoczesnym strojem – mówią
  • Wianki i różowe trampki to atrybuty dziewczyn z Koleczkowa. – Młodość, która jest naszym atutem, podkreślamy nowoczesnym strojem – mówią

Wyróżniają się poprzez wianki i  różowe trampki

Początkowo obawiałyśmy się, czy młody wiek nie sprawi, że nie będziemy poważnie traktowane. Naszą pierwszą oficjalną uroczystością były gminne dożynki. Tam wzbudziłyśmy niemałe kontrowersje, szczególnie wśród gospodyń ze stażem. To był dla nas skok na głęboką wodę – wspominają.

Rzeczywiście, przygotowanie stoiska i jadła mogło przyprawić o zawrót głowy sześć początkujących gospodyń. Ale uśmiechnięte, pełne energii dziewczęta w trampkach od razu podbiły serca uczestników i wójta. Z dożynek wróciły z nagrodą.

Ludzie dziwili się, że zupełnie nie wpisujemy się w stereotyp koła gospodyń wiejskich – śmieje się Ewelina Zielezińska-Wiśniewska. – Nie jesteśmy sztampowym kołem. Od początku chciałyśmy się wyróżniać, sprawić, by postrzegano KGW jako nowoczesną organizację – mówi z przekonaniem.

Wiosną tego roku zostały wytypowane do reprezentowania gminy Szemud podczas XXI Powiatowego Turnieju KGW w Gniewinie. To był ich debiut. Rozbawiły uczestników skeczem, zaś gotowaną szynką wywalczyły pierwsze miejsce w konkurencji "Tradycyjny produkt mięsny".

Przy wsparciu sołtysa i rady sołeckiej próbowałyśmy swoich sił jako organizatorki Dnia Ziemniaka. Ucieszyła nas frekwencja i duże zainteresowanie imprezą, która kiedyś była tu tradycją. Zamierzamy wpisać ją w kalendarz cyklicznych uroczystości – zapewniają.

W planach mają także kiermasze, festyny, zabawy integracyjne, warsztaty kulinarne dla dzieci. Priorytetem jest organizacja imprez, które zgromadzą jak największą liczbę ludzi.

Nasza wieś jest dość nietypowa, ponieważ hoduje się tutaj więcej owiec niż krów. Jak na Podhalu – żartują. – Chciałybyśmy zorganizować dla dzieci spotkanie poświęcone tym zwierzętom, opowiedzieć o specyfice pracy w gospodarstwie.
Pandemia sprawiła, że czasowo musiały zrezygnować z planów. Wierzą, że wkrótce ruszą ze zdwojoną siłą
  • Pandemia sprawiła, że czasowo musiały zrezygnować z planów. Wierzą, że wkrótce ruszą ze zdwojoną siłą
Panie nie mają miejsca na spotkania. Najczęściej spotykają się w salonie fryzjerskim jednej z koleżanek. Są już po wstępnych rozmowach z włodarzami gminy. W niedalekiej przyszłości ma powstać obiecana siedziba koła.

Fajnie, gdyby dołączyło do nas więcej kobiet. Mamy małe dzieci i bywa, że trudno nam zrealizować czasochłonne projekty, które wymagają dyspozycyjności. Mimo wszystko znajdujemy czas na działalność społeczną – mówi Ewelina Zielezińska-Wiśniewska. – Nasze małe marzenia? Chciałybyśmy, żeby każdy mieszkaniec Koleczkowa, widząc na drodze człowieka, uśmiechnął się i powiedział "dzień dobry". Abyśmy się znali, pomagali sobie, żyli bliżej siebie – wylicza i dodaje: – Kiedy minie pandemia, wypłyniemy na szerokie wody.

Małgorzata Janus
Zdjęcia: archiwum
 
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
10. grudzień 2024 00:40