StoryEditorWiadomości rolnicze

Natalia walczy o odszkodowanie

22.05.2017., 14:05h
Gdy na podwórku pojawia się maszyna, Natalię paraliżuje strach. W nocy koszmary nie pozwalają jej spać. Budzi się z krzykiem. I jeszcze ten ból, który nie daje żyć. Od roku bierze tabletki na spanie i przeciwbólowe – zeznała podczas przesłuchania Ewa Cymerman, mama 19-letniej Natalii. Przed toruńskim Sądem Okręgowym ruszył proces Natalii Cymerman o odszkodowanie. Zapowiada się długa walka. Tym razem nie o przeżycie, ale o godne życie.

Jeszcze rok temu Natalia Cymerman ze wsi Pniewite była zwyczajną, pogodną nastolatką. Teraz walczy o odszkodowanie za wypadek, który zdarzył się podczas prac polowych. W jego wyniku 19 marca 2016 roku Natalia straciła prawą nogę, a co za tym idzie chęć do życia i plany na przyszłość.

Będzie odszkodowanie?

O jej wypadku i problemach związanych z wypłatą odszkodowania przez Towarzystwo Ubezpieczeń Wzajemnych pisaliśmy już na łamach Tygodnika w numerze 9/17 w artykule „Ziemia mnie jeszcze nie chciała”. Z opublikowanego wówczas komentarza Alicji Moroz, naszej redakcyjnej prawniczki wynikało, że firma ubezpieczeniowa, z którą rodzice Natalii podpisali umowę, powinna wypłacić dziewczynie odszkodowanie. Wynika to z art. 50 ust. 1 ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych z dnia 22 maja 2003 r. Prawo do świadczeń odszkodowawczych z ubezpieczenia O.C. rolników przysługuje osobie pracującej w gospodarstwie rolnym, jeżeli szkoda została wyrządzona w związku z posiadaniem przez rolnika gospodarstwa rolnego. Prawniczka zwróciła też uwagę na to, że zdecydowanie większą winę za wypadek ponosi ojciec Natalii, który nie sprostał obowiązkom zapewnienia bezpieczeństwa osobom pracującym na gospodarstwie. A jego odpowiedzialność za wypadek nie budzi wątpliwości, zakład ubezpieczeń nie ma więc podstaw do odmowy odszkodowania.

Właśnie taką linię wybrał do walki o odszkodowanie dla Natalii jej pełnomocnik Konrad Wysocki, który reprezentuje ją przed Okręgowym Sądem w Toruniu, gdzie 12 maja ruszył proces w tej sprawie.

Uwaga schody

Ponury korytarz Sądu Okręgowego w Toruniu. Pięciu młodych mężczyzn czeka w skupieniu przed salą sądową Wydziału Cywilnego na rozpoczęcie rozprawy. Natalia wsparta o kulę, by utrzymać równowagę, plecami opiera się o ścianę. Jej zaciśnięte usta i biała jak papier twarz zdradzają stres.

– Nie bój się, poradzisz sobie, nie takie rzeczy przeżyłaś – rzuca w stronę Natalii któryś z młodzieńców. Chciał w ten sposób rozładować napięcie. 

Punktualnie o dziewiątej rozpoczęła się walka Natalii o odszkodowanie. Ponieważ nie doszło do ugody, strony podtrzymały swoje stanowiska. Jakie?

Przedstawiciel TUW z Warszawy uważa, że winę za wypadek w 100% ponosi Natalia, więc nie należy jej się odszkodowanie. Pełnomocnik Natalii, Konrad Wysocki z kancelarii Adwokackiej Ryszarda Bafii z Gdańska wnosił natomiast o zadośćuczynienie oraz o przyznanie odszkodowania za koszty leczenia, transportu i zakup protezy. Chce poza tym dowieść winę ojca dziewczyny. Dlatego pełnomocnik pokrzywdzonej Natalii powołał na świadków pięć osób, które miały poświadczyć, jak bardzo zmieniło się życie dziewczyny po wypadku. Mają też dowieść, że koszty leczenia i rehabilitacji pokrzywdzonej są ogromnym obciążeniem dla domowego budżetu rodziny, na której utrzymaniu jest Natalia.


Natalia Cymerman z Pniewite rok temu straciła w wypadku rolniczym prawą nogę. Teraz walczy przed sądem o odszkodowanie 

Jarosław Cymerman, ojciec Natalii, zeznawał jako pierwszy. 

– Jechałem z prędkością około pięciu kilometrów na godzinę, trochę przyspieszyłem, może do ośmiu kilometrów, wówczas usłyszałem krzyk córki. Spojrzałem w boczne lusterko. Zobaczyłem ją jak leży w kałuży krwi – zeznał pan Jarosław.

Nie ta sama dziewczyna

Po tych słowach w oczach Natalii – do tej pory opanowanej i twardej dziewczyny – pojawiły się łzy.

Słuchanie tego co mówił tato było dla mnie trudne. Nie wiedziałam, że przyspieszył. Pomyślałam, że gdyby nie to, może do wypadku, by nie doszło – przyznała po rozprawie Natalia, która nigdy wcześniej nie rozmawiała z tatą o tej tragedii.   

Dawid Cymerman, brat Natalii, został przesłuchany jako drugi. Był świadkiem naocznym wypadku. Jest też z nią na co dzień. Mieszkają razem.

Wychodzi z domu właściwie wyłącznie do szkoły. Jeździmy razem. Pomagam jej wsiąść i wysiąść z samochodu, podtrzymuję ją przy wchodzeniu i schodzeniu ze schodów, bo budynek szkoły nie jest przystosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych – wyjaśniał Dawid.

Z jego zeznań wynikało również, że Natalia z pogodnej, aktywnej fizycznie dziewczyny (jeżdżącej na łyżwach i na rolkach) po wypadku stała się zamknięta w sobie. Lęki, ból i bezsenność sprawiły, że czasem traci chęć do życia.

Natalia ponad dwa miesiące spędziła w szpitalach. Kilka dni trwała walka o jej życie. Później niegojące się rany i zgorzel groziły Natalii ponowną amputacją. Po ciężkiej walce lekarzy udało się uratować część uda. Dzięki temu Natalia może używać protezy – wyjaśniła przed sądem Ewa Cymerman, mama Natalii.

Chcąc ułatwić córce codzienne funkcjonowanie, rodzice zapożyczyli się w banku na ponad 100 tys. zł. Pieniądze przeznaczyli na zakup nowoczesnej protezy kolana.

Po ponad dwugodzinnym przesłuchaniu świadków sędzina próbowała wyznaczyć kolejny termin rozprawy. Można było odnieść wrażenie, że pełnomocnik firmy ubezpieczeniowej próbuje grać na zwłokę. Nie zgodził się na pierwszy z wyznaczonego jeszcze w czerwcu terminu, uzasadniając to planowanym od dawna urlopem. W końcu sąd wyznaczył  termin kolejnej rozprawy  na 22 sierpnia. Wówczas przesłuchani zostaną świadkowie powołani przez TUW, m.in. pięciu policjantów, którzy przyjechali do wypadku. Na tym jednak sprawa się nie skończy. Sąd zamierza przesłuchać jeszcze biegłych z dziedziny neurologii i chirurgii oraz biegłego od wypadków rolniczych. Na koniec sąd przesłucha Natalię, a to  może nastąpić dopiero za rok.

Dorota Słomczyńska

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
28. kwiecień 2024 01:35