StoryEditorWiadomości rolnicze

Co z parchem jabłoni

04.03.2016., 10:03h
  Sady nękane są przez wiele chorób, które w mniejszym lub większym stopniu wpływają na jakość plonu. Każdy sadownik wie, że bez odpowiednich kroków sukcesu nie osiągniemy. Integrowana ochrona roślin bardzo zawęziła możliwości walki z patogenami, ale jakoś trzeba stawić im czoła. 

Do najgroźniejszych chorób występujących w uprawach jabłoni, jeśli nie najgroźniejszą z nich, jest parch jabłoni. Występuje na terenie całego kraju i bez względu na przebieg pogody może zniweczyć nasze dążenie do obfitych plonów. Występuje zarówno w dorosłych sadach, jak również w szkółkach, lecz tu doprowadzić może do całkowitej ich likwidacji. Objawy występowania możemy zauważyć na liściach, gdzie występuje w formie ciemnych plam, a także owocach, lecz tu plamy są czarne, gęsto pokrywają owoce i powodują ich zniekształcenie. Gdy porażeniu ulegają młode owoce, wówczas plamy zasychają, pękają a owoce karłowacieją. Pierwsze objawy na liściach mogą być zauważone już wiosną, w formie oliwkowobrunatnych plam na wierzchniej warstwie liści z widocznymi trzonkami zarodników konidialnych. W skutek silnego porażenia, liście, czyli organy asymilacyjne, opadają. W sadach o niewielkim porażeniu w ubiegłym sezonie zarodniki grzyba powstają w opadłych jesienią liściach. Dlatego zalecane jest pryskanie sadów 5-procentowym roztworem mocznika tuż przed opadaniem liści. Mocznik przyspiesza rozkład liści i zarodniki parcha nie mają pożywki ani warunków do rozwoju. Wiosną zimujące zarodniki podczas deszczowej pogody się wysiewają i infekują drzewa. W początkach kwietnia i w czerwcu ilość zarodników jest niewielka. Największa presja choroby przypada na okres kwitnienia jabłoni, co przypada na przełom kwietnia i maja. Na plantacjach, gdzie w ubiegłym sezonie było wielkie porażenie drzew a w sierpniu i wrześniu widoczne były żywe plamy parcha, tej wiosny ilość zarodników będzie ogromna. Do tego dochodzi spore prawdopodobieństwo, że tej zimy, której prawie nie było, parch spokojnie przezimował na jabłoniach w formie konidiów. Grzybnia mogła przezimować na niezdrewniałych pędach, między łuskami pąków liści i pąków kwiatowych. W związku z tym zarodniki konidialne są w bliskim sąsiedztwie rozwijających się młodych, delikatnych liści, bardzo podatnych na uszkodzenia chorobowe. Dodatkowo, zarodniki mogą infekować młode organy nie tylko podczas deszczu, lecz także podczas mgły i porannej rosy. Walka z pierwotną infekcją jest utrudniona. 

W momencie, gdy doszło już do infekcji pierwotnej i zaczynają pojawiać się plamy i zmiany chorobowe na młodych liściach, następują infekcje wtórne. Zarodniki rozprzestrzeniają się z opadami deszczu w zasięgu korny. Tak jak wspomnieliśmy, najbardziej wrażliwe na zakażenia są młodziutkie, rozwijające się liście, natomiast te starsze już nabierają odporności i tak szybko nie ulegają zakażeniu. Istnieje jednak ryzyko infekcji podczas uszkodzeń, czy to młodych pędów czy liści, np. po opadach gradu, silnego deszczu i zabiegów pielęgnacyjnych. Często dochodzi do uszkodzeń podczas oprysków, koszenia międzyrzędzi, a także przy letnim usuwaniu wilków czy młodych zawiązków owoców. Uszkodzenia te są otwartą drogą dla zarodników grzyba. Często praktykuje się pryskanie profilaktyczne fungicydami tuż po zabiegach pielęgnacyjnych, jak również po opadach gradu czy deszczu. 

Zabiegi zwalczające przeprowadzamy już w fazie pękania pąków stosując preparaty miedziowe. Do tego dochodzi poprawne nawożenie, nawadnianie, uprawa odmian odpornych, oprysk drzew jesienią mocznikiem, prawidłowe cięcie wpływające na lepsze doświetlenie i szybkie przesychanie środka korony. 

 

Małgorzata Wyrzykowska

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
28. kwiecień 2024 01:09