StoryEditorWiadomości rolnicze

Połączył nas Kącik Samotnych Serc

08.03.2017., 11:03h
„Szanowna Redakcjo, dzięki Kącikowi Samotnych Serc poznałam Grzegorza – mojego obecnego męża. Na tym nie koniec mojego szczęścia – w zeszłym roku zostałam mamą Kubusia :). Jeszcze kilka lat temu nie przypuszczałam, że znajdę swoją drugą połówkę. A jednak – czasami trzeba wziąć los w swoje ręce. Dziękuję, że jesteście!” – napisała do naszej redakcji Czytelniczka.

Pani Magda zgodziła się opowiedzieć historię swojej miłości, która jest dowodem na to, że w życiu warto podejmować ryzyko.

Przełamać monotonię

Zaczynała się wiosna. Magdalena dobrze pamięta ten czas, kiedy z okna swojego domu obserwowała pąki na drzewach i w duchu marzyła, że nowa pora roku przyniesie w jej życiu jakąś zmianę. Zwłaszcza, że trzydzieste urodziny zbliżały się wielkimi krokami, a od lat nie przeżyła niczego wyjątkowego. Pracowała ponad siły od świtu do zmroku, nie starczało jej czasu na życie prywatne.

– Miałam dość monotonii oraz wstawania o 3.30 rano, żeby na 5.00 dojechać do fabryki w odległym miasteczku. Pomagałam także rodzicom w gospodarstwie – wspomina Magdalena. – Tego marcowego dnia postanowiłam dokonać w swoim życiu rewolucji. – W końcu to na wiosnę robi się porządki – dodaje.

Magda pamiętała, że w „Tygodniku Poradniku Rolniczym”, który prenumerował jej ojciec, można było przeczytać ogłoszenia matrymonialne. Do tej pory nie zaprzątała sobie głowy anonsami; była przekonana, że spotka kogoś na imprezie u znajomych, weselu, a może w pracy. Ale czas nieubłaganie płynął, zaś samotność doskwierała coraz bardziej. Magda postanowiła przełamać strach i napisać do wybranego mężczyzny. Jeśli się nie uda – trudno. Wybrała ogłoszenie 30-latka, który krótko i rzeczowo napisał o sobie: że jest samotny, że ma rodzeństwo, prowadzi gospodarstwo o profilu mlecznym. Wysłała list, w którym napisała o sobie. Poprosiła o zdjęcie. Ku swojemu zaskoczeniu otrzymała odpowiedź – z fotografią i numerem telefonu. Grzegorz – bo tak miał na imię rolnik, który odpisał – wysyłał zabawne esemesy. Na Magdzie zrobił miłe wrażenie. Po miesiącu od pierwszego listu zaproponował, że przyjedzie ją odwiedzić.

– Nie mogłam się doczekać, kiedy wreszcie zobaczę na żywo sympatycznego chłopaka ze zdjęcia – opowiada Magdalena.

– Tego dnia moi rodzice wybierali się na uroczystość rodzinną, więc mogliśmy porozmawiać sami, w spokoju. Grześ przyjechał do mnie z pudełkiem czekoladek, bardzo mnie tym ujął.

Okazało się, że mieszka niedaleko Magdaleny, raptem pięćdziesiąt kilometrów dalej. Mieli wspólne zainteresowania – muzykę i film. Grzegorz zaczął odwiedzać panią Magdę co tydzień.

– Ujął mnie tym, że świetnie dogadywał się z dziećmi moich braci – uśmiecha się Magda. – To chyba zrobiło na mnie największe wrażenie – że jest bardzo rodzinną osobą. Biło od niego wewnętrzne ciepło – i tak jest do teraz. Oprócz tego miał dużą wiedzę z różnych dziedzin, więc bardzo mi imponował.

Do dziś żadne z nich nie rozpowiada, w jaki sposób się poznali. Obawiają się niezrozumienia i głupich komentarzy. Ciekawskim mówią, że „Grześ zabłąkał się w strony pani Magdy”. To wystarczy. O ogłoszeniu w gazecie wie tylko rodzeństwo zainteresowanych i niech tak zostanie.

– Co w tym złego, że poznaliśmy się przez „Kącik Samotnych Serc”, a nie na jakimś weselu? – wzrusza ramionami Magda.

Czy nasz związek jest w czymś gorszy? Wręcz przeciwnie! – dodaje.

– Ludzie zawsze będą gadali, a my jesteśmy po prostu szczęśliwi.

Windą do nieba

Z biegiem czasu znajomość nabierała rumieńców. Pojawiło się uczucie. Grzegorz dłużej nie czekał – po niespełna roku oświadczył się Magdalenie w same walentynki.

– Bardzo liczyłam na oświadczyny, ale kompletnie się ich nie spodziewałam – Magda wspomina ze wzruszeniem. – No a w czerwcu odbył się ślub.

Jak obydwoje wspominają – taki, jaki sobie wymarzyli. Było słonecznie, ale nie upalnie. Była też biała suknia z welonem.

Magda cieszyła się, że wreszcie znalazła kogoś, z kim ma o czym porozmawiać, do kogo może się przytulić. Zrezygnowała z pracy w fabryce i przeniosła się do męża.

Pracę ze zwierzętami znała z rodzinnego domu, więc z przyjemnością zaczęła pomagać mężowi w gospodarstwie.

– Oczywiście, jak w każdym małżeństwie, pojawiały się spory i konflikty. Kiedy się pobieraliśmy, nie byliśmy już dwudziestolatkami, każde z nas miało swoje przyzwyczajenia, ukształtowany charakter. Musieliśmy się nauczyć chodzić na kompromisy – przekonuje Magdalena.

Ku uciesze małżonków kilka lat po ślubie zaszła w upragnioną ciążę. Rok temu na świat przyszedł cały i zdrowy Kubuś – oczko w głowie pana Grzegorza. Dziś małżonkowie nie wyobrażają sobie życia bez synka, który – jak podkreślają – nadał sens ich życiu.

– Dziecko bardzo nas zbliżyło do siebie. Jest tak, jak powinno być – mówią.

Mały Kubuś jest ogromnym pieszczochem. Do mamy przychodzi się przytulać, do taty – na przejażdżkę traktorem.

– Syn przepada za Grzesiem. Kiedy tylko widzi tatę, wyciąga do niego rączki i pokazuje na ciągnik. Mężowi rośnie mały pomocnik – śmieje się Magda.

Planują jeszcze jedno dziecko, aby Kuba nie był sam. Jak najszybciej, bo lata lecą. Nie marzą o niczym więcej – prócz zdrowia, bo to jest najważniejsze. Siebie już mają.

Magda i Grzegorz żyją zwyczajnie – skromnie, ale szczęśliwie. Czy zdecydowaliby się jeszcze raz podjąć ryzyko i odpowiedzieć na anons z gazety? Obydwoje kiwają głową na znak, że oczywiście.

Małgorzata Janus


Prosimy o kontakt!
Czekamy na listy Czytelniczek, które dzięki „Kącikowi Samotnych Serc” znalazły miłość.  Redakcja gwarantuje dyskrecję. Listy prosimy pisać na adres: Tygodnik Poradnik Rolniczy, ul. Floriana Marciniaka 4, 04-682 Warszawa z dopiskiem „Kącik Samotnych Serc” lub na e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
11. grudzień 2024 10:37