Zajrzyj do pasieki Szepielaków po miód prosto z pracowni
Roman zaprasza prosto z samochodu do pracowni. W pomieszczeniu wirówka, stół do odsklepiania miodu, widelce, ramki, półki z miodami. Na szybie – kilkanaście próbujących się wydostać pszczół, które zbłądziły w krótkim spacerze, zwabione słodkimi ramkami.
Ziołomiody – naturalne połączenie miodu i ziół
– Proszę się nie bać, choć żonę najczęściej żądlą tu, w pracowni. Kiedy przynosimy ramki, zawsze jakaś zabłąkana się znajdzie. Otwieramy lufcik i ostatecznie lecą do światła. Użądlenia? Ach, po prostu nieprzyjemne, o ile ktoś nie jest uczulony. Co tutaj spływa? Ziołomiód tymianek-prawoślaz i podbiał. Różnie na to pszczelarze mówią – jedni są za, inni przeciw. Ziołomiody to nie miody. Źródłem ziołomiodu nie jest nektar kwiatowy, a napar wytwarzany z konkretnych ziół z dodatkiem cukru. Pszczoły, pijąc ziołowy napar, wzbogacają go o swoje enzymy. Napar powstaje zwykle na bazie roślin, które nie są miododajne i nie mogłyby w naturalny sposób służyć pszczołom do produkcji miodu. Wągrowieckie koło pszczelarzy robiło ziołomiody w ubiegłym wieku – dostawali gotowe pożywki, czyli syropy, i podawali je pszczołom – mówi Roman.
Proces biologicznego przetwarzania pożywki odbywa się dokładnie tak samo, jak przy przetwarzaniu nektarów czy spadzi. Najczęściej spotykane pożywki o udowodnionym działaniu zdrowotnym to syropy z pokrzywy, mięty czy kwiatu czarnego bzu. Między innymi z tego powodu nie używa się tu nazwy „miód ziołowy”, która mogłaby sugerować, że powstał dokładnie tak samo, jak miód. Ziołomiody łączą zalety miodu z właściwościami ziół. W pasiece Szepielaków powstają ziołomiody: miętowy, pokrzywowy, rumiankowy, z kwiatu czarnego bzu i mieszanka tymianku, podbiału i prawoślazu.
Odsklepianie ramek – pszczelarska medytacja
Szepielakowie mieli plan, żeby ubrać mnie w kombinezon i pójść do rodziny pszczelej, ale ze względu na pogodę – dzień był pochmurny – zrezygnowali. Pszczoły przy takiej pogodzie są bardziej chimeryczne. Gdy pewnego razu Renatę użądliło w okolicach głowy trzydzieści pszczół, lekarz stwierdził, że trzeba mieć ampułkę adrenaliny pod ręką. Roman, kiedy pogoda jest kiepska, wraca z pasieki z kilkoma użądleniami nawet przez kombinezon. Kiedy jest ciepło, pracuje czasem bez rękawic, ale zwykle jest osłonięty.
– To co? Spróbujemy odsklepić tę ramkę? To jest robota palce lizać! – śmieje się Roman i podaje widelec do odsklepiania.
Stajemy z Renatą z widelcami przy ramkach. Pierwszy raz odsklepiam i okazuje się, że to wyjątkowo przyjemne zajęcie. To ściąganie wosku przykrywającego wierzch ramki. Woskiem pszczoły zasklepiają komórki. Kiedy dwie trzecie komórek jest posklepione, to znak, że można ramkę opróżniać z miodu.
