„Taras kawiarni w nocy” i „Portret mężczyzny” łączy przybudówka, na której twórczo przetworzono motyw z obrazu po lewejKarolina Kasperek
StoryEditorWieś

Brzózki – wieś van Goghiem malowana

15.04.2023., 12:00h
Murale to coraz częstszy element wiejskiego krajobrazu. Pojawiają się na nich sceny z historii miejscowości, znane postacie, które miały wpływ na losy mieszkańców. Jednak mury wiejskich domostw zdobią też obrazy najznamienitszych światowych malarzy. W Brzózkach w gminie Szubin na ścianach domów obejrzycie van Gogha.

Brzózki witają rzeźbami. Chłop z psem, starzec z kosturem, starsza kobieta. Jedne z pokorą chylą głowy, patrząc w ziemię, inne odważnie spoglądają przechodniowi w oczy. Na skwerze, przy którym rozstaj dróg, skręcam w lewo. Na początku wsi mieszka Katarzyna Baszak – lokalna społeczniczka i jedna z animatorek kulturalnego życia wsi. Bez niej nie byłoby ani rzeźb, ani przydrożnych ławeczek o wymyślnych kształtach, ani anielskich kapliczek, ani też tego, z czego od kilku lat Brzózki słyną w całej Polsce – obrazów Vincenta van Gogha zdobiących domostwa.

{embed-gallery-1_class}{embed-gallery-1}277499{/embed-gallery-1}{embed-gallery-1}277492{/embed-gallery-1}{embed-gallery-1}277493{/embed-gallery-1}{embed-gallery-1}277495{/embed-gallery-1}{embed-gallery-1}277497{/embed-gallery-1}{embed-gallery-1}277498{/embed-gallery-1}{/embed-gallery-1_class}

Pani Katarzyna uwielbia prowadzić filozoficzne rozmowy

Do rozmowy siadamy najpierw w domu – pełnym obrazów z martwą, ale też i całkiem „żywą” naturą. Ze ściany przy stole spoglądają malowane awokado, ananas, jak żywe bataty i pomidory. Katarzyna nie lubi, kiedy mówi się o niej „artystka”. Urodziła się w Bydgoszczy. Zanim ruszyła do różnych miast Polski na studia, w podstawówce chwytała za kredki.

Artystka? Jestem nauczycielką plastyki i filozofii w liceum w Zespole Szkół w Bydgoszczy. To szkoła integracyjna. Uwielbiam uczyć filozofii. Utworzyłam w zeszłym roku otwartą dyskusyjną grupę filozoficzną Sokrates Cafe. Spotykamy się raz w miesiącu w bibliotece w Szubinie. Przychodzimy z pytaniami, dyskutujemy. Rozmawiamy o szczęściu, o wolności, złu, ostatnio było o cudach. Przychodzą mężczyźni, kobiety, mieszkańcy okolicznych wiosek, ale jest też małżeństwo, które dojeżdża z Inowrocławia – opowiada Katarzyna.

image

Katarzyna Baszak mówi, że nie byłoby murali i artystycznych działań w Brzózkach, gdyby nie jej mąż Waldemar

FOTO: Karolina Kasperek

Malowanie jak lekarstwo

Sztuką zajmuje się od dziecka. Mówi, że od kiedy tylko potrafiła utrzymać w ręku pędzel czy kredkę, malowała i rysowała. Głównie na ścianach w pokoju. Rodzice nie zabraniali, ale też szczególnie nie zachęcali do tej twórczości.

Tę plastykę praktykowałam na sobie od zawsze jako formę terapii. Kiedy skończyłam pedagogikę specjalną i zaczęłam pracę w szkole, pomyślałam, że malowanie przyda się w pracy z osobami z różnymi deficytami. Najpierw prowadziłam terapię przez sztukę. Potem skończyłam plastykę i zaczęłam jej uczyć w szkole. Studiowałam też etykę i doszła filozofia. A rok temu skończyłam podyplomowe studia z malarstwa we Wrocławiu – wymienia liczne kierunki brzózowiecka społeczniczka.

W Brzózkach zamieszkała siedemnaście lat temu. Jej mąż Waldemar pochodzi z Warmii. Katarzyna mówi, że, zmęczony Bydgoszczą, szukał miejsca na wsi, które przypominałoby mu dom rodzinny. Rodzina odradzała im wieś, bo „wszędzie daleko”. Ale Baszakom spodobało się, że wreszcie dużo przestrzeni i daleko horyzont. Katarzyna mówi, że ta przestrzeń z jednej strony domaga się od człowieka jakiejś ingerencji, a z drugiej powoduje, że otwierają się nowe horyzonty w głowie.

image

„Taras kawiarni w nocy” i „Portret mężczyzny” łączy przybudówka, na której twórczo przetworzono motyw z obrazu po lewej

FOTO: Karolina Kasperek

Rzeźby niczym wizytówki dla całej wsi

Kiedy sprowadzili się do wsi, poczuli, że chcą wpływać na przestrzeń dookoła siebie. Zaczęło się od rzeźb.

Chcieliśmy postawić wzdłuż głównej drogi rzeźby ze wspólnym mianownikiem „dawne profesje mieszkańców wsi”. Mąż napisał projekt do powiatu. Jeszcze nie mieliśmy stowarzyszenia, więc osobowość prawną dała nam parafia w pobliskim Turze. Zaprosiliśmy rzeźbiarzy z różnych miast i zleciliśmy im nasze projekty. Na początku stanęło sześć rzeźb, w tym grzybiarka, rybak, pszczelarz. Naszym założeniem było, żeby dana postać stała przed domem kogoś, kto para się tym zawodem. Pszczelarz stanął przed domem z pasieką, mężczyzna z koniem stanął przed domem pana Kazimierza, który ma konie. Przed naszym domem stoi kobieta tocząca garnki na kole, bo ja zajmuję się też ceramiką – opowiada Katarzyna i dodaje, że do rzeźby mieszkańcy musieli sami wykonać postumenty. Na pożegnanie rzeźbiarzy Baszakowie urządzili we wsi imprezę – z zabawami dla dzieci i jeżdżącym po wsi autobusem ogórkiem.

Później pomyśleli, że dobrze byłoby, gdyby rzeźby miały atrakcyjne tła – namówili mieszkańców na odnowienie ściany budynku, uporządkowanie podwórka, posadzenie kwiatów.

W międzyczasie założyli stowarzyszenie „Twórcze Brzózki” i odnowili zapomniany cmentarz ewangelicki przy wjeździe do wsi. Na otwarcie cmentarza przyjechali ksiądz katolicki i pastor z Bydgoszczy, były rekonstrukcje historyczne, była Elżbieta Adamiak z koncertem i chór z Szubina.

image

Garncarka stanęła przed domem Baszaków. Informuje o jednej z pasji gospodyni domu

FOTO: Karolina Kasperek

Murale w Brzózkach pojawiają się od 2016 roku 

Murale zaczęły się w 2016 roku. Baszakowie zaprosili dwóch młodych artystów, których znaleźli w Internecie. Potem przeszli się po wsi, żeby zaproponować ludziom nowy projekt.

Rozmawialiśmy z mieszkańcami, mówiliśmy: „O, ta ściana jest duża, można by ją fajnie wyremontować, a nawet pomalować. Mówiliśmy, że widzimy na tych ścianach obrazy van Gogha. Z różnych powodów – przede wszystkim bardzo oboje z mężem go lubimy. Za to, jak malował i jakim był człowiekiem. Choć sama nie maluję jak on. Vincent lubił jaskrawości, zwłaszcza żółcienie. Niektórzy nie znali, nie kojarzyli nazwiska, inni znali go ze „Słoneczników”. Tymczasem my chcieliśmy robić murale z mniej znanych jego obrazów, jak „Drzewo morwowe” czy „Wierzby” – wspomina Katarzyna.

Najpierw powstały „Gwieździsta noc”, „Pole pszenicy z cyprysami” i „Drzewo morwowe”. W kolejnym roku – „Droga z cyprysami” i „Wierzby”. Rok temu powstał mural składający się z trzech obrazów artysty.

– „Kruki nad łanem pszenicy” to ostatni z jego obrazów. Symbolizujący właściwie jego śmierć. Może van Gogh coś przeczuwał? Obok, na prostopadłej ścianie budynku gospodarczego, jest „Kawiarenka”. To obraz kawiarni, nad którą van Gogh mieszkał w Arles. A na ścianie obok jest „Portret mężczyzny”. Widnieje na nim właściciel tej kawiarni – wspomina plastyczka i filozofka.

Vincent przyciąga tłumy, ponieważ jego twórczość budzi emocje

{embed_photo_L50_tpr}277495{/embed_photo_L50_tpr}Pierwsze murale były wykonywane sprayami. W zeszłym roku Baszakowie zaprosili do współpracy lokalnego artystę spod Żnina. Malował tryptyk pędzlem. Katarzyna marzy, żeby we wsi pokryć malowidłami jeszcze dwie, trzy ściany.

Postanawiamy ruszyć w wieś i poopowiadać o muralach przy nich samych. Mijamy kapliczkę postawioną przez Baszaków na miejscu starej, z której kamienie umieścili tuż obok i opatrzyli tabliczką z informacją, skąd pochodzą. Po drodze trafiamy do gospodarstwa Bogdana Adamczyka. Na jego dwustuletnim domu, na szczytowej, równole­­głej do drogi ścianie namalowano „Wierzby”.

Byliśmy otwarci na pomysły, a po tych rzeźbach we wsi to się okazał kolejny świetny temat. Miałem akurat odnowioną ścianę. Co tu mam? No van Gogh, oczywiście! Jaki? Nie pamiętam. Aaaa, „Wierzby”. Van Gogh jest szczególny, budzi emocje, więc tym bardziej fajnie. Zatrzymuje się tu mnóstwo ludzi. Przyjeżdżają samochodami, rowerami, różne rejestracje: i z północy Polski, i z południa. Naprzeciw ściany jest piękna ławka, której boki rzeźbione są w koty, bo my z żoną strasznymi kociarzami jesteśmy. Teraz trochę płowieją, więc lada moment trzeba będzie odświeżać murale – mówi Bogdan, który na co dzień pracuje w Wojskowych Zakładach Lotniczych.

Jeśli chcecie obejrzeć malowidła, lepiej na oglądanie wybrać się na piechotę. Przez Brzózki przejechać niełatwo – wieś nie ma utwardzonej drogi. Baszakom marzyło się, żeby ta nowa nie była asfaltowa. Drewniane posągi i murale najlepiej wyglądałyby przy brukowej. Dlatego do wniosku do gminy załączyli swoje projekty.

image

„Zielone pole pszenicy” to kolejny obraz, który zdobi dom w Brzózkach. Kolory, mimo blednięcia, wciąż robią wrażenie

FOTO: Karolina Kasperek

Zrobiliśmy artystyczną wizualizację naszej drogi – jakby wyglądała, gdyby była pokryta starobrukiem. Zaprzyjaźniony artysta namalował nam kilka pięknych akwarelowych widoczków Brzózek z brukiem, ławeczkami i muralami. Taki bruk nie jest tani, ale gmina przystała na to, by na małym odcinku go położyć – cieszy się Katarzyna.

Póki co, spacerujemy po piaszczystych nierówno­­­ściach. I może i bruk szlachetniejszy, ale z polnej drogi jakoś bliżej do aniołów w zawieszonych na drzewach drewnianych kapliczkach, które wciąż maluje na drewnie dla wioski Waldemar.

image

Bogdan natychmiast przystał na pomysł pomalowania ściany swojego domu

FOTO: Karolina Kasperek

fot. Karolina Kaperek

 

Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 14/2023 na str. 49. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
18. kwiecień 2024 13:31