Grażyna i Krystyna (po lewej) podczas zeszłorocznej wizyty w polskim sejmie. Senioralny parlament decyduje o wielu ważnych sprawachArchiwum
StoryEditorŻycie wsi

Gmina Kołobrzeg: młodzi duchem seniorzy zdobywają świat i... parlament

24.11.2024., 11:30h

Seniorki marzą o miłości i czułości. Seniorzy chcą podróżować, umawiać się na randki, dawać kwiaty i chodzić do kina. Ludzie w sile wieku i starsi żyją „bardziej”, intensywniej. Ci z podkołobrzeskich wiosek są wulkanami energii i mogą dawać przykład innym.

Klubu Seniora „Młodzi duchem” miejscem spotkań tych, którzy mają apetyt na życie

Wokół Kołobrzegu wiosek wiele, a w nich budują się młodzi i od lat mieszkają seniorzy. Nie siedzą w domach – od lat spotykają się w ramach Klubu Seniora „Młodzi duchem”. Na rozmowę z nami umówiły się w nowej świetlicy w Zieleniewie trzy reprezentantki klubu: Grażyna Staszewska – do niedawna sołtyska niedalekiego Rościęcina, Mirosława Folta, obecna sołtyska Zieleniewa, i Stanisława Machaj, jedna z mieszkanek Rościęcina.

W tym miejscu należy porzucić dawne wyobrażenia o starszych ludziach

Jeszcze zanim docieramy do progu, czyli kiedy one trzy wysiadają z samochodu Grażyny, dostrzegam, że nie będzie tu rozmowy o starości, że za progiem świetlicy trzeba będzie zostawić wyobrażenia o statecznych, dojrzałych kobietach i porzucić popularne wyobrażenia o jesieni ludzkiego życia.

W gminie Kołobrzeg mamy dwadzieścia dwie miejscowości. W klubie seniora mamy członków z prawie wszystkich wsi. Sporo ludzi wykluczyła pandemia. Przed nią mieliśmy około 150 osób w klubie – potężna grupa. Nie mamy chyba nikogo z Samowa. To maleńkie sołectwo, tam są tylko trzy domki. Najliczniejsza jest grupa seniorów z Drzonowa – dziewczyny są bardzo aktywne. Najmłodsze mają po 60 lat, ale mamy też Józię, 86-latkę. Krysia z Dźwirzyna jest dobrze po osiemdziesiątce. Pań jest zdecydowanie więcej, panów mamy kilku – opowiadają.

image
Od lewej: Małgorzata, Grażyna, Mirka. Nawet, kiedy mówią o trudnych sprawach, potrafią to robić z dystansem i dowcipnie. Wtedy, jak mówią, łatwiej żyć, nie tylko seniorom
FOTO: Karolina Kasperek

Dodają, że sporą bolączką jest to, że mimo takiej liczebności klubu nie mają swojej siedziby. Mają za to opiekunkę – wcześ­niej panią Agnieszkę, teraz – panią Basię, ale energetyczny prym wiedzie w Klubie Seniora Grażyna.

Organizujemy wycieczkę. Ja wpadam na ostatnią chwilę i łapię za listę, na którą trzeba się wpisać. Jadę, jadę, jadę po tych nazwiskach. „Nie ma Grażyny?!”, pytam. „Nie ma”, odpowiada pani Basia. „To ja nie jadę!”, mówię. Wtedy dzwonię do Grażyny. „Jedziesz?”. „No, pojadę”. To wtedy się zapisuję. Ale nie tylko ja tak robię – mówi energicznie, wybuchając śmiechem, Mirka.

Koła Gospodyń Wiejskich porwały seniorów

Jeszcze kilka lat temu spotykali się co dwa tygodnie. W różnych miejscach – a to w świetlicy w Rościęcinie, a to w Korzystnie, a to w Karcinie, w budynku po szkole, gdzie mieli się spotykać dłużej, ale nie wyszło. Były kino, teatr, basen. Gmina wszystkich dowoziła na spotkania.

image
Grażyna (pierwsza z prawej) z koleżankami seniorkami reprezentowała we wrześniu 2023 roku gminę i Klub Seniora w Silute na Litwie
FOTO: archiwum

Jakieś siedemdziesiąt osób z tej ponad setki to była niezwykle aktywna grupa. Pomysłów co nie miara. Występy, przebieranki, u mnie w garażu robiliśmy kapelusze. Były senioriady, turnieje, zawody, na przykład która wieś obierze najdłuższą łupinę z jabłka. Było aktywnie do pandemii. To zrozumiałe, że trochę wtedy wszystko przycichło, ale myślę, że jest jeszcze jedna przyczyna. Odkąd zaczęły powstawać koła gospodyń wiejskich, państwo chciało, żeby w wioskach potworzyły się te małe grupy i żeby w każdej wsi się coś działo. A w kołach gospodyń, w większości, przynajmniej u nas, są osoby starsze. Młodzi nie mają dzisiaj czasu – czterdziesto-, pięćdziesięcioletni człowiek dzisiaj ciągnie dwa etaty – wiem to po swoich dzieciach, takie jest życie. Kiedy powstały koła gospodyń, część tych naszych seniorów zaczęła być aktywna bardziej w kołach niż w klubie seniora. Bo pójść na spotkanie blisko domu jest dużo łatwiej – mówi Grażyna i dodaje, że poprzedni wójt dekadę temu zaczął budować we wsiach świetlice.

Jak seniorzy z trafili do ław sejmowych polskiego parlamentu?

Mówią jedna przez drugą – o ich czystej jak łza Parsęcie, która, choć płynie po równinie, to uznana jest za rzekę górską, bo tak czysta, że i pstrąg w niej, i łosoś. Że na spotkaniach potrafią nie rozmawiać o polityce. Mirka co chwilę przytacza zabawną anegdotkę i uroczo tudzież dowcipnie dogryza koleżankom, okraszając wszystko dosadnym słowem i wywołując salwy śmiechu u wszystkich.

Jako seniorzy spotykają się raz w miesiącu. Ostatnio byli w kinie.

Co to było? A ja wiem? – mówi Grażyna.

A nie o Mickiewiczu ten nowy film? – przypomina jej Stanisława.

Tak, coś o Mickiewiczu, jak był młody. On lekkoduch był straszny – dodaje Mirka. I znowu śmiech.

Grażyna z koleżankami jeździ po Polsce i Europie, gdzie reprezentują gminę i seniorów. Kilka lat temu była na Litwie – reprezentowała tam seniorów i gminę w miejscowości Silute już trzeci raz – to ich partnerska gmina. Gotowali tam z Litwinami i reprezentacją gminy z Niemiec zupę rybną – każda nacja swoją. Panie reprezentują seniorów w jeszcze jednym miejscu. Należą do Obywatelskiego Parlamentu Seniorów.

image
Grażyna i Krystyna (po lewej) podczas zeszłorocznej wizyty w polskim sejmie. Senioralny parlament decyduje o wielu ważnych sprawach
FOTO: archiwum

Ostatnio byłyśmy z Krysią na zjeździe w Międzyzdrojach, ale jeździmy też do polskiego parlamentu. Siedzimy w ławach sejmowych, każdy ma przydzielone miejsce. Są nas tam setki. Każdy region ma reprezentację, a szczególnie prężna jest Wielkopolska. Obradujemy tam, zgłaszamy postulaty, wnioski. Zgłaszamy je najpierw do naszego regionalnego reprezentanta, Bartka. Mówimy o dokonaniach w naszych gminach, o tym, czego byśmy chcieli. Rozmawiamy w kuluarach – opowiada.

Sprawdzam stronę Parlamentu Seniorów. Na głównym zdjęciu ludzie w ławach, wyglądają, jakby uczestniczyli w regularnym posiedzeniu. Pierwsze obrady odbyły się w październiku 2015 roku.

Jak czytamy na stronie organizacji „...OPS to apolityczne, neutralne religijnie i światopoglądowo ogólnopolskie przedstawicielstwo osób starszych, reprezentujące interesy 9 milionów seniorów w Polsce. OPS jest unikalną formą aktywności i uczestnictwa osób starszych w procesie budowy społeczeństwa obywatelskiego, inspirowania kierunków polityki senioralnej oraz konstruktywnego dialogu z podmiotami życia publicznego w kształtowaniu sytuacji i godnego życia seniorów”.

Brzmi ciekawie. Główne cele stowarzyszenia na najbliższy czas? Tworzenie regionalnych struktur, uaktywnienie delegatów w środowiskach lokalnych i prace w komisjach problemowych.

Czego potrzebują seniorzy w dzisiejszych czasch?

Czego potrzebują dziś seniorzy? Grażyna mówi, że może się wypowiedzieć o tych, których zna.

Muszą być aktywni! Trzeba im poświęcić więcej czasu, ale jeśli się ich za sobą pociągnie, pójdą. Zaangażują się. Kiedy im powiedziałam, że trzeba zrobić sto kapeluszy, to bez siedziby, po domach, wszyscy się uwijali! – mówi Grażyna.

Przypomina sobie, co ostatnio ją szczególnie zainspirowało, a co chciałaby koniecznie przeszczepić na swój gminnokołobrzeski senioralny grunt.

W innych gminach seniorzy wypełniają najpierw ankiety, z których wynika, co by się im marzyło. Mam znajomych w sąsiedniej gminie, w Rymaniu, gdzie seniorzy są bardzo aktywni. Osoba pisząca projekty najpierw zrobiła tam ankietę. A potem zrealizowali niecodzienny projekt. Kupili seniorom lornetki. Nie, nie do podglądania sąsiadów, tylko ptaków. Liczyli w tym roku na przykład bociany. Dużo bocianów było w tym roku. Wiem, że umawiali się po kilku na samochód i jeździli wieczorami pod gniazda. Odwiedzili też park ornitologiczny pod Szczecinem. Tam są przeloty ptaków. Biorą te lornetki, obserwują i liczą. Przekazałam ten pomysł naszej koordynatorce – opowiada Grażyna.

image
Klub Seniora „Młodzi duchem” na Nocy Świętojańskiej w Rościęcinie, gdzie gospodynią była Grażyna, ówczesna sołtyska
FOTO: archiwum

Ma już pomysł na kołobrzeskich seniorów na najbliższy czas. Ma marzenie, że porywają się na robienie najdłuższego łańcucha – w gminie, powiecie, a może nawet i w kraju.

Seniorzy się zakochują, ale czasem wstydzą się o tym mówić. Albo o przypadłościach starszego wieku, jak nietrzymanie moczu.

Dla wielu z nich to tematy tabu. Porozmawiać o dobrych wkładkach na nietrzymanie moczu? Bezcenne, ale nie wszyscy potrafią. Choć są i tacy, którzy mówią otwarcie, na przykład o uczuciach. Bywa, że i o seksie. Mają często nowych partnerów, bo kobiety wcześniej wdowieją. I to mit, że miłość nie jest dla sześćdziesięciolatków i starszych. Takie rozmowy to też rozrywka, można się pośmiać. Robimy sobie prezenty, ale to też można robić dowcipnie. Spotkaliśmy się wczoraj w małym gronie. Mówię: „No co? Korale kupić pani na mikołajki? Nie, kochana pani, pani ma korale! Więc trzeba kupić maści na kolana!”. I wielka radość, wszyscy się cieszą. bo kupimy sobie maści. Bo to nie chodzi tylko o to. Kupi się maść, spotka się, pośmieje się z tej maści. I jeszcze przy tym wypijemy drinka – mówi Grażyna.

Ona i jej koleżanki nie boją się młodych. I tego, co niosą ze sobą nowe pokolenia.

Młodzież jest dobra. Musimy iść z nowymi trendami, bo jeśli się zatrzymamy, zostaniemy na jakiejś „półce”, to spadniemy – mówią i szybko ustalają, kto w ich gminie najbardziej potrzebuje Szlachetnej Paczki. Mirka chce zaraz organizować paczki w Zieleniewie.

Karolina Kasperek

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
03. grudzień 2024 10:22