Historycznie wysokie ceny cieląt i odsadków
Cielęta i odsadki osiągają historycznie wysokie ceny, a zakup materiału do opasu, hodowli oraz mlecznych jałówek i pierwiastek hodowlanych z zagranicy jest niekiedy zupełnie niemożliwy przez wykryte ogniska BTV w Polsce i nadal obowiązujące strefy. W Rządowym Centrum Legislacji pojawił się projekt, który może poprawić sytuację rolników, szczególnie tych, którym brakuje od dłuższego czasu materiału hodowlanego.
Niektóre państwa członkowskie korzystały z odstępstw zakazów, które nałożyła KE odnośnie przemieszczania zwierząt w okresie gdy na terenie danego kraju występowała choroba niebieskiego języka. W Polsce dotychczas nie zastosowano takiego odstępstwa, a tłumaczono to zagrożeniem wystąpienia pryszczycy (12 ognisk w UE w 2025 r.). Podmioty związane z hodowlą i handlem zwierzętami wstępowały wielokrotnie do resortu rolnictwa o zmianę przepisów, aby można było w wyjątkowych okolicznościach zezwolić na import zwierząt.
Przeczytaj również: Dodatkowe dopłaty do bydła 2025. Kiedy złożyć wniosek? Jaka stawka?
Polska eksportuje mięso wołowe, ale sprowadza bydło
Według firm i hodowców ograniczona podaż prowadzi do gwałtownego wzrostu cen cieląt i może skutkować spadkiem krajowej produkcji wołowiny oraz stanowić poważne zagrożenie ekonomiczne dla wielu gospodarstw i przedsiębiorstw.
Polska jest znaczącym producentem wołowiny i jej eksporterem, ale jednocześnie olbrzymim importerem bydła. Ze wstępnych danych ministerstwa finansów w 2024 r. wynika, że import do Polski bydła żywego wyniósł 272,3 tys. szt. (o wartości 196,6 mln euro). Około 1/3 importowanego do Polski bydła to cielęta ze Słowacji (20,1 %), Litwy (19,1 %), Łotwy (13,6 %), Estonii (13,0 %) i Czech (11,0 %).
Z kolei w 2024 r. wartość polskiego eksportu mięsa wołowego i żywca wołowego wyniosła 2 515,0 mln euro, w tym udział eksportu żywych zwierząt wyniósł 1,9 %; wartość importu wołowiny i bydła żywego wyniosła 357,2 mln euro, w tym udział importu żywych zwierząt wyniósł 55,0 %.
Analiza sytuacji epizootycznej w kontekście przyznania odstępstwa Polsce
Resort rolnictwa wystąpił do GLW z prośbą o dokonanie we współpracy z PIW -PIB w Puławach analizy sytuacji epizootycznej oraz jej oceny w kontekście ewentualnego przyznania tego rodzaju odstępstwa przez Polskę, z uwzględnieniem ryzyka zawleczenia na terytorium Polski nie tylko choroby niebieskiego języka (BTV), ale także innych jednostek chorobowych.
PIW-PIB uznał, że zezwolenie na wprowadzenia na teren Polski w obręb wyznaczonych w promieniu 150 km wokół ognisk choroby stref, zwierząt z obszarów dotkniętych występowaniem zakażeń BTV-3 z innych państw członkowskich UE jest zasadne i nie powinno znacząco wpłynąć na bieżącą sytuację epizootyczną kraju w odniesieniu do BTV. W związku z tym w projekcie rozporządzenia proponuje się, aby Główny Lekarz Weterynarii określał warunki zezwolenia na przemieszczania i informował Komisję Europejską i pozostałe państwa członkowskie, że przemieszczanie zwierząt, które nie spełniają co najmniej jednego wymogu rozporządzenia, jest dozwolone na zasadzie odstępstwa. Dzięki temu będzie można importować zwierzęta do stref.
– Wprowadzenie odstępstwa powinno zwiększyć podaż zwierząt, w szczególności cieląt, a tym samym stabilizować ceny i pozytywnie wpływać na zachowanie ciągłości produkcyjnej przez rolników, jak i przez zakłady przetwórcze – czytamy w uzasadnieniu. Z odstępstw korzysta już Austria, Belgia, Bułgaria, Czechy, Chorwacja, Francja, Niemcy, Grecja, Włochy, Luksemburg, Holandia, Portugalia, Słowenia, Hiszpania oraz Szwecja.
Czy będzie problem przez inne choroby?
Jacek Klimza, prezes PZHiPBM zaznacza, że projekt powstał także na podstawie inicjatywy #HodowcyRazem, którzy wnioskowali o zastosowanie przez Polskę możliwego odstępstwa, aby zezwolić na import zwierząt hodowlanych ze stref BTV do stref BTV. Wniosek był złożony przed pierwszymi wykrytymi ogniskami pryszczycy w UE, które nieco skomplikowały sytuację.
– Konsultowaliśmy ten zapis z Francuzami, którzy stosują już te odstępstwa, jednak rozporządzenie i tak nie zadziała jeśli lista chorób nie zostanie rozszerzona o krwotoczną chorobę zwierzyny płowej (EHD), która szeroko występuje na południu Europy. Zwróciliśmy na to uwagę w piśmie do GLW i ministerstwa rolnictwa, żeby dopisać również tą chorobę, wówczas import byłby możliwy, szczególnie z Francji – mówi prezes Klimza i dodaje, że związkowi hodowców najbardziej zależy na możliwości importu materiału hodowlanego – buhajów rozpłodowych i jałówek hodowlanych. Jednak zapisy o EHD nie zostały uwzględnione w projekcie rozporządzenia, więc powstał kolejny niedoprecyzowany dokument.
– Hodowcy zabiegają o możliwość importu zwierząt już od jesieni. Przywóz do Polski jest utrudniony, a w niektórych przypadkach niemożliwy. Nie będę ukrywać, zależy nam najbardziej na możliwości importu bydła z Francji, Niemiec i Austrii, przede wszystkim jeśli chodzi o bydło rasy limousine, blond d’aquitaine i charolaise – dodał prezes PZHiPBM. Podkreśla, że hodowcy w dalszym ciągu jeżdżą na aukcje i śledzą zagraniczną genetykę, ale nie ma na razie możliwości przywozu zwierząt. Warto zdawać sobie sprawę, że do Polski konieczny jest import zwierząt hodowlanych, aby kontynuować postęp hodowlany polskich stad bydła. Prezes zaznacza, że nie wie również, ile potrwa wprowadzenie rozporządzania, a i tak w obecnej formie rolnicy nie będą mogli zaimportować zwierząt z kraju w którym występuje EHD.
Warto przemyśleć przyjęcie rozporządzenia w tej formie i być może jeszcze na tym etapie wprowadzić stosowne poprawki.
Źródło: topagrar.pl
