StoryEditorCiekawostki

Rolnik z kujawsko-pomorskiego skonstruował maszyny inspirując się artykułami z Tygodnika Poradnika Rolniczego

18.09.2022., 10:09h
Z seryjnych maszyn posiada rozrzutnik obornika oraz kombajn zbożowy Bizon. Reszta została zbudowana własnoręcznie. Co ciekawe, niektóre z nich powstały dzięki artykułom, które publikowaliśmy na łamach TPR-u. Chodzi o pług, gruber, siewnik czy opryskiwacz.

Rozwiązania mechaniczne nie mają dla niego tajemnic

– On miewał szalone pomysły. Za co się zabrał i co sobie postanowił było realizowane. Budował nie tylko maszyny. Opracował wydajną betoniarkę. Dzięki niej został zbudowany dom dla córki. Opracował maszynę do tłoczenia zboża czy nawet piec centralnego ogrzewania. Wszelkie rozwiązania mechaniczne nie mają dla niego tajemnic. Pasjonuje się maszynami – mówi Elżbieta Giersz z Żalna w powiecie tucholskim.

Wraz ze swoim mężem Pawłem przez lata prowadzili gospodarstwo specjalizujące się w produkcji trzody chlewnej. W szczytowym okresie uprawa roślin prowadzona była na areale około 40 hektarów. Produkcja tuczników odbywała się w cyklu zamkniętym. Utrzymywanych było 25 macior, które pozwalały na produkcję kilkuset świń rocznie. Małżeństwo niedawno postanowiło przejść na rolniczą emeryturę. Posiadane grunty zostały wydzierżawione.

Paweł Giersz wraz z żoną Elżbietą prowadzili gospodarstwo specjalizujące się w produkcji trzody chlewnej w cyklu zamkniętym. Struktura zasiewów podporządkowana była żywieniu zwierząt. Dominowała uprawa zbóż. Rok temu przeszli na emeryturę. Posiadane grunty zostały wydzierżawione jednemu z dużych hodowców bydła i producentów mleka, który dzięki temu mógł zwiększyć potencjał bazy paszowej. Małżeństwo pozostawiło sobie do dyspozycji 1 ha ziemi. Uprawiane na niej zboże służy do żywienia świń. W chlewni pozostała jedna maciora, dzięki której prowadzona jest hobbistyczna produkcja tuczników, także na potrzeby rodziny.

Paweł Giersz wraz z żoną Elżbietą prowadzili gospodarstwo specjalizujące się w produkcji trzody chlewnej w cyklu zamkniętym. Struktura zasiewów podporządkowana była żywieniu zwierząt. Dominowała uprawa zbóż. Rok temu przeszli na emeryturę. Posiadane grunty zostały wydzierżawione jednemu z dużych hodowców bydła i producentów mleka, który dzięki temu mógł zwiększyć potencjał bazy paszowej. Małżeństwo pozostawiło sobie do dyspozycji 1 ha ziemi. Uprawiane na niej zboże służy do żywienia świń. W chlewni pozostała jedna maciora, dzięki której prowadzona jest hobbistyczna produkcja tuczników, także na potrzeby rodziny.

Artykuły z Tygodnika Poradnika Rolniczego stały się inspiracją dla pomysłowego rolnika

W gospodarstwie nadal uprawiany jest 1 hektar ziemi, na którym rośnie zboże. Przez lata wszelkie zabiegi uprawowe wykonywane były maszynami samodzielnie zbudowanymi. Każda była opatrywana autorską tabliczką znamionową, która zawierała datę ukończenia budowy i włączenia jej do parku maszynowego. Każda też była malowana. Przez lata urządzenia się zamortyzowały. Widać na nich ślady zużycia. Każde jest jednak sprawne i można nimi nadal uprawiać glebę i wykonywać poszczególne zabiegi. Niektóre stoją na placu. Inne zostały przykryte plandekami dla większej ochrony.

– Jestem czytelnikiem "Tygodnika Poradnika Rolniczego" zwłaszcza działu "technika". Publikowane w nim artykuły są niezwykle interesujące. Dla mnie szczególnie interesujące były te, w których opisywane były maszyny zbudowane przez rolników. Czytałem je wnikliwie. Potem były dla mnie inspiracją. Skoro ktoś był w stanie samodzielnie stworzyć maszynę dochodziłem do wniosku, że i mi powinno się udać. To dzięki "Tygodnikowi" powiększyłem opryskiwacz i stworzyłem własny gruber. Przeczytałem o takich konstrukcjach na waszych łamach – opowiada Paweł Giersz.

Skonstruowany w 2007 r. gruber wyposażony w sekcję talerzy

  • Skonstruowany w 2007 r. gruber wyposażony w sekcję talerzy

Jakie maszyny zbudował Pan Paweł Giersz?

Maszyny, które zbudował przez wiele lat odpowiadały za uprawę gleby oraz poszczególne zabiegi. Powstał np. własny siewnik oparty na dwóch połączonych ze sobą siewnikach konnych.

Elementy potrzebne do stworzenia maszyny znajdowałem w składnicach złomu. Nie wszystkie jednak, ponieważ niektóre, których wykonanie byłoby trudne lub niemożliwe, kupowane były w sklepach z częściami rolniczymi. Do siewnika tak było w przypadku zębów uprawowych – informuje Paweł Giersz.

W gospodarstwie za uprawę przedsiewną odpowiada agregat. Na jego ramie zainstalowane są zęby oraz cztery talerze o dużej średnicy. Za nimi jest zainstalowany wałek rurowy. Talerze są wyposażone w zabezpieczenia przeciw kamieniom. Nie są zamontowane na sztywno. Posiadają zabezpieczenie w postaci okazałych sprężyn.

Pochodzą od starych samochodów Warszawa i Żuk. Oryginalne stanowiły elementy ich zawieszenia. Rama została wyspawana z elementów, które stanowiły konstrukcję wiaty, która musiała być rozebrana. Wał został stworzony z jednocalowych rurek. Skorzystałem także z elementów, które były w starej prasie. Pozwoliły na stworzenie ramy, zaś z młocarni pochodzi łożysko, które pozwala na to, że wał się obraca. Nie wszystkie elementy są ze złomu. Talerze są fabryczne – opowiada Paweł Giersz.

Zaczepiana maszyna w której wykorzystano elementy opryskiwacza Pelikan

  • Zaczepiana maszyna w której wykorzystano elementy opryskiwacza Pelikan

Maszyna została oddana do użytku w 2007 r. Nadal pracuje w gospodarstwie. Kiedy je odwiedziliśmy na początku sierpnia, była zagregowana z ciągnikiem, gdyż odpowiadała za wykonanie uprawy pożniwnej. W gospodarstwie wykonywane były także maszyny i narzędzia.

Lektura "Tygodnika" zainspirowała mnie do wykonania wielu maszyn. Jedną z nich był opryskiwacz. Miałem zawieszany o pojemności 300 litrów. Wy pokazaliście, że można ją zwiększyć. Mnie udało się zbudować taką maszynę, która ma teraz zbiorniki o łącznej pojemności 1300 litrów. Podstawą do jej wykonania był stary polski Pilmet – mówi Paweł Giersz.

Podstawą do wykonania opryskiwacza był model 310N. Rolnik wykonał wózek. Na jego stalowej konstrukcji został osadzony zbiornik typu mauser. Maszynę wyposażono w skrętny zaczep pozwalający na poruszanie się śladem ciągnika. Pompa pochodziła z oryginalnego opryskiwacza podobnie jak belka polowa.

Wózek został przeze mnie zrobiony. Koła otrzymałem w prezencie. Trzeba było wykonać oś, do której zostały zamontowane. Opryskiwacz był bardzo funkcjonalny. Wyposażyłem go w układ, który pozwalał na przepływ cieczy między dużym i małym zbiornikiem. Zastosowałem system zaworów. Pomysł zaczerpnięty z "Tygodnika" bardzo ułatwił pracę. Łączna pojemność 1300 litrów spowodowała, że za jednym przejazdem można było wykonać zabieg oprysku na znacznie większej powierzchni – wspomina Paweł Giersz.

Tomasz Ślęzak
Zdjęcia: Tomasz Ślęzak

Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 37/2022 na str. 34. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR:  Zamów prenumeratę.

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
27. kwiecień 2024 06:24