StoryEditorASF

Służby z Wielkopolski szykują się na ASF

06.02.2018., 14:02h
Dzik jest rezerwuarem wirusa afrykańskiego pomoru świń, a my sami wektorem roznoszenia choroby! Rolnicy muszą więc zrobić wszystko, aby ochronić swoje gospodarstwa przed tą chorobą, kiedy stoi ona u bram Wielkopolski. To słowa uczestników spotkania zorganizowanego przez Wielkopolską Izbę Rolniczą, sztab kryzysowy województwa wielkopolskiego oraz służby weterynaryjne.
Dziki ze strefy żółtej wyznaczonej w okolicach Warszawy mają jakieś 100 km, aby wirus ASF dotarł do Wielkopolski! – mówił podczas otwarcia spotkania w Lipnie koło Leszna Piotr Walkowski, prezes Wielkopolskiej Izby Rolniczej.

Rozprzestrzenianie się tej choroby na terenie kraju było głównym powodem, dla którego do sali Gminnego Ośrodka Kultury przybyło około 300 producentów trzody chlewnej zaniepokojonych rozwojem sytuacji oraz widmem zamknięcia ich gospodarstw.

W sytuacji narastającego zagrożenia wystąpieniem w naszym regionie wirusa afrykańskiego pomoru świń zorganizowaliśmy to forum, aby wspólnie wypracować najskuteczniejsze metody zatrzymania migracji wirusa ku zachodniej granicy Polski – podkreślał Piotr Walkowski. – Granica czerwonej strefy wyznaczonej na Mazowszu znajduje się zaledwie 18 km od granic województwa łódzkiego – trzeciego co do wielkości pod względem produkcji świń. A żółtej strefy – tylko 4 km.

Walka z wiatrakmi

Pomimo funkcjonowania programu bioasekuracji w strefach występowania afrykańskiego pomoru świń, od początku roku pojawiły się 3 kolejne ogniska tej choroby. W sumie jest ich już 107 i 1118 potwierdzonych przypadków u dzików.



  • Spotkanie w Lipnie na temat realnego zagrożenia afrykańskim pomorem świń zgromadziło bardzo liczne grono zaniepokojonych sytuacją producentów trzody chlewnej z Wielkopolski


Przyjechałem z Lublina i proszę mi wierzyć, sytuacja producentów trzody chlewnej na tamtych terenach jest bardzo trudna – mówił dr Marian Flis z Zarządu Głównego Polskiego Związku Łowieckiego.

Jak przekonywał Flis, odstrzał dzików nie może być prowadzony przez wojsko ze względów bezpieczeństwa. Jednocześnie te upolowane przez myśliwych nie mogą być oddane do punktów skupu, gdyż w myśl prawa obowiązuje ich zakaz handlu dziczyzną. Sami nie są w stanie więc przerobić i wykorzystać wszystkich upolowanych dzików. Chłodnie często są przepełnione.

Chciałem poinformować, że tylko w okresie od kwietnia do 30 listopada 2017 roku myśliwi z PZŁ pozyskali ponad 215 tys. dzików, co stanowi 70% rocznego planu łowieckiego w całym kraju. Oszacowane koszty transportu i dojazdu wyniosły ponad 120 mln zł. Redukujemy pogłowie dzików do 0,1 szt./km2 po wschodniej stronie Wisły i 0,5 szt./km2 po zachodniej stronie Wisły – podkreślał Marian Flis.



  • – Dziki są rezerwuarem wirusa ASF, ale to człowiek jest wektorem rozprzestrzeniania się choroby – zwracał uwagę Marian Flis

W województwie wielkopolskim w 2017 roku zbadano 699 dzików i wszystkie wyniki były oczywiście ujemne. W grudniu odstrzelono sanitarnie 446 sztuk i odstrzał ten będzie kontynuowany do końca marca br.

Nie jesteśmy w stanie odstrzelić wszystkich dzików na tak dużym obszarze. Możemy jedynie prowadzić redukcję populacji tych zwierząt, co zmniejszy ryzyko przedostania się wirusa do stad trzody chlewnej. Wszyscy wiemy, że jeśli pojawią się ogniska w Wielkopolsce, to będzie to miało ogromne skutki ekonomiczne – mówił Andrzej Żarnecki, Wielkopolski Wojewódzki Lekarz Weterynarii.

Należy mieć nadzieję, że służby administracji rządowej w Wielkopolsce wyciągną wnioski z błędów popełnionych na wschodzie kraju i ich unikną. Jak przekonywali przedstawiciele Inspekcji Weterynaryjnej i Wojewody Wielkopolskiego, walka z wirusem ptasiej grypy sprawiła, że musieli sprawdzić swoją skuteczność w terenie i przygotowała ich do podobnych działań. Tomasz Wielich z Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii w Poznaniu podkreślał, że przeprowadzono już na szeroką skalę akcję informacyjną wśród rolników oraz myśliwych na temat afrykańskiego pomoru świń i sposobów uchronienia się przed tą chorobą. Poszczególne inspektoraty weterynarii mają przygotowane magazyny operacyjne.

Marian Flis z PZŁ zwrócił uwagę wielkopolskim służbom weterynaryjnym, aby zabezpieczyły już teraz wystarczającą liczbę chłodni do przechowywania tusz upolowanych dzików, bo jak wiadomo, na wschodzie kraju był to swego czasu olbrzymi problem, który spowodował blokadę odstrzałów.

Szereg wątpliwości

Większość ognisk afrykańskiego pomoru świń, a konkretnie 72, wystąpiła w stadach utrzymujących do 50 świń. Tylko dwa dotyczyły gospodarstw, gdzie było powyżej 500 zwierząt. Nasilenie występowania choroby ma miejsce w miesiącach letnich. W czerwcu ubiegłego roku stwierdzono 25 ognisk, w lipcu – 17, a w sierpniu – 28. W listopadzie i październiku było to już po jednym, dwa ogniska.

Tomasz Wielich zwracał uwagę na rolę rolników w ochronie stad przed wirusem ASF. Zawleczenie choroby na dalekie odległości to bowiem wina człowieka i często jego nieodpowiedzialnego zachowania. Obowiązkowa jest zmiana odzieży ochronnej i obuwia przed wejściem do pomieszczenia ze zwierzętami.

Nie tylko samochody wjeżdżające do gospodarstwa są zagrożeniem i muszą być myte i dezynfekowane. Nie wolno wpuszczać także osób nimi przyjeżdżających. Nie powinny one opuszczać szoferki, gdyż mogą być wektorem w przenoszeniu wirusa – tłumaczył Wielich.

Choć w regionie Wielkopolski nie ma jeszcze obowiązku ogrodzenia gospodarstw, to w obecnej sytuacji jest to wskazane dla zapewnienia ochrony przed afrykańskim pomorem świń.



  • – Wiemy już, że dla dzików nie ma żadnej naturalnej bariery i jak trudno zredukować ich populację do bezpiecznego stanu – mówił Dirk Soike

Trudnym tematem jest wykorzystanie słomy w produkcji świń. Nie można używać tej zebranej z pól, na których przebywają dziki. A gdzie nie przebywają dziki, skoro na polach jest pełno szkód? Jak mamy stwierdzić, czy w danym miejscu buszowały te zwierzęta? – pytali rolnicy. Producenci trzody chlewnej martwili się także, kto kupi ich zwierzęta i za ile, jeżeli afrykański pomór świń zawita do Wielkopolski? Gorąca dyskusja rozwinęła się na temat uruchomienia mechanizmu dopłat i wyrównania poniesionych przez nich strat, jeśli zostaną zlikwidowane zdrowe stada, które znajdą się w strefie żółtej. Zwracali też uwagę na problem zużytych mat dezynfekcyjnych, których nikt od nich nie chce odbierać.

Wszystkie działania podejmowane są zbyt późno.  Zmarnowaliśmy cztery lata, bo nie udało się zatrzymać wirusa na wschodzie. Zamiast się z nim rozprawić, dopuszczono aby przedostał się za Wisłę – padały z sali oskarżenia rozczarowanych rolników.

Jak przygotowują się Niemcy?

Na spotkanie został zaproszony dr Dirk Soike z Państwowego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Pracy, Ochrony Konsumentów i Zdrowia w Brandenburgii. To region zbliżony powierzchnią do Wielkopolski, na którym utrzymuje się około 800 tys. świń. Jest tam 90 stad zarodowych, około 180 ferm zajmujących się tuczem i 2 tys. gospodarstw drobnotowarowych.



  • – Wirus będzie rozprzestrzeniał się wśród dzików. Oby tylko jak najpóźniej dotarł do Wielkopolski. Przygotowujemy się na taką sytuację – mówił Andrzej Żarnecki


Jeśli wirus ASF pojawi się w naszym landzie, to zostanie od razu wprowadzony zakaz utrzymania świń w chowie przyzagrodowym – mówił Dirk Soike.

Niemcy mają doświadczenie w walce z klasycznym pomorem świń przed laty i wówczas zostały wypracowane pewne standardy i wprowadzone przepisy dotyczące higieny i ochrony stad oraz zasad postępowania na wypadek walki z groźną chorobą zakaźną.

Na rolników został nałożony między innymi obowiązek przeprowadzania badań diagnostycznych w przypadku, gdy w chlewni zostanie przekroczony pewien dopuszczalny poziom poronień u loch czy upadków prosiąt – twierdził specjalista z Brandenburgii. – Ponadto w obecnej sytuacji podjęto decyzję, że przy okazji wykonywania analiz w kierunku innych schorzeń obowiązkowo wszystkie próbki poddane są także badaniu w celu wykrycia wirusa ASF. Jeśli rolnik zdecyduje się natomiast wysłać próbki do badań, to mogą one być od niego odebrane bezpłatnie.




Podobnie jak my, Niemcy mają problem z dzikami, których populacja po II wojnie światowej zwiększyła się 10-krotnie. W Brandenburgii jest ich jeszcze więcej niż w Wielkopolsce, ale, jak wyjaśniał Soike, mają nadzieję, że w najbliższym czasie uda się zredukować populację tych zwierząt. Plan jest taki, aby zmniejszyć ją o 70%, choć zdają sobie sprawę, że będzie to trudne do osiągnięcia.

Już rozmieściliśmy pułapki żywołowne na dziki w lasach dookoła miast, gdzie nie można prowadzić odstrzału dzików. Myśliwi są szkoleni pod kątem ich obsługi. Podczas polowań można używać reflektorów, tłumików, noktowizorów. Mamy już także zabezpieczone chłodnie – mówił Dirk Soike.

Jeśli wirus afrykańskiego pomoru świń pojawi się w województwach o największej skali produkcji trzody chlewnej, to dojdzie do jeszcze większego spadku cen żywca niż jest to obecnie. Oby braki kadrowe w służbach weterynaryjnych, na które wskazuje wyraźnie ostatni raport NIK dotyczący wprowadzenia programu bioasekuracji w strefach ASF, nie zaważyły na sprawnej walce z chorobą w województwach, gdzie zagęszczenie stad jest duże.

Dominika Stancelewska
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
28. kwiecień 2024 11:35