Chcą jeść mięso, ale blokują chlewnie. Rolnicy pod ścianąJustyna Czupryniak-Paluszkiewicz/Canva
StoryEditorZwierzęta

Chcą jeść mięso, ale blokują chlewnie. Rolnicy pod ścianą

10.09.2025., 14:15h

Produkcja trzody chlewnej w Polsce upada. Hodowcy świń coraz częściej "zwijają" swój biznes, bo coraz ciężej jest im go rozwijać. Jedną z głównych przyczyn, które skłaniają ich do podjęcia decyzji o likwidacji produkcji, jest uciążliwe sąsiedztwo. W jaki sposób rolnicy są demotywowani do pracy?

Sąsiedzkie protesty powodem likwidacji gospodarstw 

Gobarto Hodowca opublikowało wyniki ankiety, z których wynika, że w Polsce, co piąty producent wieprzowiny uważa, że największą przeszkodą w inwestowaniu w rozwój gospodarstw są protesty sąsiadów. Jak wskazują analitycy, jednocześnie w społeczeństwie jest obserwowany trend polegający na tym, że większość Polaków informuje o zakupie mięsa wyprodukowanego z Polski w celu wspierania hodowców. 

Ankieta została przeprowadzona wśród 517 hodowców świń, z których co piąty zadeklarował ww. obawę, czyli 21%.

Zobacz też: Zniknęła 1/3 loch i 8 mln sztuk bydła. Szokujące dane o hodowli w UE

Protesty mieszkańców wsi zagrożeniem dla ich producentów

W ostatnich latach protesty mieszkańców wsi dotyczące budowy nowych obieków gospodarskich zdecydowanie się nasiliły. Mieszkańcy wsi nierozumiejący specyfiki produkcji rolnej i wiążących się z nią m.in. uciążliwości zapachowych, generują konflikty i utrudniają rolnikom życie. Jak informują analitycy Gobarto, problem pojawia się nawet wtedy, kiedy gospodarstwa rolne spełniają surowe normy środowiskowe i bioasekuracyjne. Przedłużające się z powodu inwazji sąsiadów procedury administracyjno-prawne zniechęcają rolników do rozwoju gospodarstw, co w efekcie prowadzi do ich likwidacji lub całkowitej zmiany profilu produkcji. 

– Rolnicy chcą się rozwijać, mają plany i wiedzą, jak zdobyć finansowanie, często m.in. z dedykowanych programów inwestycyjnych, ale nie są w stanie przejść przez długą ścieżkę uzgodnień, decyzji i pozwoleń – mówi Piotr Karnas, dyrektor ds. rozwoju trzody chlewnej w Gobarto Hodowca, realizatora programu Gobarto 500. – Oczywiście prawo mieszkańców wsi do głosu w sprawach dotyczących ich otoczenia jest ważne, jednak bardzo często, nawet prawidłowo przygotowana inwestycja, spełniająca wszystkie normy środowiskowe, bioasekuracyjne i formalne, może zostać zablokowana z powodów czysto emocjonalnych. Czasem wystarczy jeden protest – formalny lub medialny – by samorządy wycofały się z wydania zgody – mówi ekspert Gobarto Hodowca.

Polskie świnie znikają z rynku, choć Polacy chcą je jeść

Jak wskazują analitycy Gobarto, wyniki badania przeprowadzonego wśród ponad 500 rolników kłócą się z powszechnie prowadzoną dyskusją na temat istoty zachowania bezpieczeństwa żywnościowego w naszym kraju. Rolnicy mają w końcu związane ręce, bo przez sąsiedzkie protesty tracą możliwość rozwoju gospodarstw, a nie da się zapewnić żywności milionom ludzi, jeśli nie ma, jak jej produkować. Powołując się na dane ARiMR, eksperci wskazują, że jedynie w okresie od stycznia do czerwca 2025 zlikwidowano 2 707 stad świń. 

– To niepokojący trend, który zbiega się w czasie z rosnącym oczekiwaniem społecznym na lokalną, krajową żywność. Z badań CBOS opublikowanych w lipcu 2025 r. wynika, że aż 79% Polaków stara się kupować żywność wyprodukowaną w Polsce, a większość konsumentów deklaruje, że kraj pochodzenia produktów spożywczych ma dla nich duże znaczenie. Paradoksalnie, te deklaracje zderzają się z rzeczywistością lokalnych inwestycji rolniczych. Z jednej strony chcemy jeść polską żywność, z drugiej strony nie chcemy, aby była produkowana „po sąsiedzku” – czytamy w analizie badania Gobarto.

Zablokowana inwestycja to strata dla rolnika

Analitycy Gobarto jako przykład podają protest przeciwko budowie budynku inwentarskiego na 2 tys. szt. tuczników, który może doprowadzić do wstrzymania rocznej produkcji mięsa wynoszącej 550-560 t, stanowiącej roczne zapotrzebowanie 14 tys. konsumentów. Jak wskazują eksperci, ubytki w krajowej produkcji wynikające z sąsiedzkich protestów, są zastępowane importem, który coraz bardziej się rozwija i w sytuacji, gdy miejsce polskiej wieprzowiny zastąpi mięso z importu, całkowicie upadnie. Tylko w roku 2024 do Polski eksportowano 8,4 mln zł i ani złotówka nie trafiła do polskiego rolnika.

– Sytuacja ta rodzi poważne konsekwencje nie tylko dla indywidualnych gospodarstw, ale i dla całego systemu bezpieczeństwa żywnościowego w Polsce. W momencie, gdy liczba stad trzody spada, a import żywca z zagranicy rośnie, blokowanie krajowych inwestycji to działanie na własną szkodę – jako państwa i jako konsumentów – podsumowuje Piotr Karnas. 

oprac. Justyna Czupryniak-Paluszkiewicz na podst. Gobarto

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
04. grudzień 2025 16:07