Tradycja i nowoczesność – gospodarstwo na Kaszubach, które produkuje świnie w cyklu zamkniętym
Łukasz Przytarski prowadzi na Kaszubach gospodarstwo rodzinne, które od pokoleń zajmuje się produkcją trzody chlewnej. Gospodarować zaczął w 2012 roku, kiedy to był świeżo po studiach, jednak w 2015 roku zdecydował się na zwiększenie skali produkcji i budowę nowoczesnej chlewni. Wcześniej gospodarstwo skupiało się głównie na produkcji roślinnej, a rodzice utrzymywali około 35–40 loch i sprzedawali tuczniki. W tamtym czasie zapewniało to w miarę stabilne utrzymanie.
– Gospodarstwa na Kaszubach nie są duże, są bardzo rozdrobnione, gospodarujemy na słabych ziemiach. Konieczna więc była decyzja o inwestycji w rozwój produkcji zwierzęcej. Miałem dylemat, czy iść w kierunku specjalizacji i sprzedawać tylko prosięta, czy postawić na cykl zamknięty. Wybrałem drugie rozwiązanie, moim zdaniem stabilniejsze. Dziś uważam, że to była najlepsza decyzja. Wahania na rynku są ogromne, a warchlak jako pierwszy traci na wartości, gdy ceny spadają. Dzięki temu, że cały cykl – od prosięcia do tucznika – odbywa się w gospodarstwie, mogę spokojniej przejść przez trudniejsze okresy – mówi gospodarz.
Nowoczesna chlewnia – od porodówki po tuczarnie
– Po uruchomieniu chlewni we wrześniu 2015 roku był dobry czas, jeśli chodzi o cenę warchlaka. Poza tym zapotrzebowanie na mniejsze partie prosiąt też było większe. Spowodowało to, że przez jakiś czas sprzedawałem prosięta. Dzięki temu mieliśmy czas, aby na spokojnie modernizować stare budynki, w których rodzice wcześniej utrzymywali lochy. Zdecydowaliśmy się przerobić je na stanowiska dla tuczników – opowiada rolnik.
Gospodarz skorzystał z dofinansowania na budowę chlewni dla loch i prosiąt w kwocie 300 tys. zł, a koszt inwestycji wyniósł 1,2 mln zł. Produkcja odbywa się w rytmie trzytygodniowym, co pozwala utrzymać jej płynność i lepiej zarządzać stadem, które liczy około 100 loch. W nowej chlewni znajdują się między innymi dwie porodówki po 15 stanowisk, trzy odchowalnie na 200 sztuk każda oraz sektory loch luźnych i prośnych. Rozród prowadzony jest w oparciu o inseminację, bez częstych wizyt lekarza. Gospodarz korzysta z aparatu ultrasonograficznego i sam sprawdza lochy w 28. dniu po kryciu. USG i dobre zarządzanie wystarczają, by uzyskiwać wysoką skuteczność krycia. Rolnik stosuje dwa zabiegi inseminacji w odstępie około 20 godzin, które poprzedzone są stymulacją knurem.
– Kiedyś kryłem lochy co 24–26 godzin, ale zauważyłem, że przy dwudziestogodzinnej przerwie skuteczność zapłodnień jest większa. To przykład, że praktyka często podpowiada więcej niż teoria. Miałem też dużo rui cichych i krótkich, dlatego wykorzystanie knura szukarka jest niezbędne przy ich wykrywaniu – wyjaśnia rolnik.
