Zwalczanie ASF kosztowało rolników i skarb państwa miliony złotych, a efektów wciąż brakDominika Stancelewska/canva
StoryEditorświnie

Trzoda chlewna w Polsce na zakręcie. 45 tys. świń wybitych w jednym regionie

17.11.2025., 16:00h

Minęło 11 lat od chwili, gdy w Polsce potwierdzono pierwszy przypadek afrykańskiego pomoru świń. Od tego czasu wirus nieustannie przemierza kraj i na zawsze zmienił oblicze polskiej produkcji świń, a tysiące rolników zmusił do likwidacji stad. Najnowszy raport Fundacji Europejski Fundusz Rozwoju Wsi Polskiej pokazuje skalę strat i tłumaczy, że ASF stał się chorobą endemiczną, z którą nie można wygrać i z którą trzeba nauczyć się żyć.

Z raportu wynika, że ASF wystąpił już w 14 z 16 województw, a jego skutki gospodarcze i społeczne są ogromne – od likwidacji stad po trwałe zmiany w strukturze hodowli. Eksperci Fundacji Europejski Fundusz Rozwoju Wsi Polskiej przeanalizowali ponad dziesięcio­letnią obecność wirusa w Polsce na podstawie danych Głównego Inspektoratu Weterynarii i pokazują, że poszczególne regiony kraju ucierpiały w różnym stopniu – zarówno pod względem liczby wybitych zwierząt, jak i liczby ognisk choroby. Niepodważalne jest, że afrykański pomór świń spowodował, iż Polska – jeden z największych producentów wieprzowiny w Europie i ważny eksporter mięsa na rynki unijne i pozaunijne – doświadczyła poważnego zachwiania stabilnością rynku trzody chlewnej i bezpieczeństwa żywnościowego. Rolników dotknął problem likwidacji stad i strat finansowych, a także konieczność poniesienia dużych kosztów związanych z wdrażaniem zasad bioasekuracji.

Rekordowe ognisko ASF było w Lubuskim

– Choć pierwsze ognisko ASF u świń w lipcu 2014 roku dotyczyło niewielkiego gospodarstwa w Podlaskiem, jego konsekwencje objęły całą branżę. Dla hodowców był to moment przełomowy – od tego czasu ASF przestał być postrzegany jako egzotyczna choroba dotycząca wyłącznie dzików. Stał się realnym zagrożeniem dla każdego gospodarstwa, niezależnie od jego wielkości – mówi Grzegorz Brodziak, prezes zarządu Good­valley Agro SA oraz Polskiej Federacji Rolnej.

W latach 2014–2016 choroba koncentrowała się w Podlaskiem, a dotknięte nią były przede wszystkim niewielkie gospodarstwa. Średnia wielkość stada wynosiła około 60 świń. Skala strat nie była jeszcze znacząca w wymiarze krajowym. Mimo to znaczenie tych pierwszych ognisk było ogromne.
Po raz pierwszy rolnicy zobaczyli, że ASF nie jest wyłącznie problemem przygranicznym ani teoretycznym, ale może się dostać do każdego gospodarstwa.

Ogniska w regionie oznaczały natychmiastowe konsekwencje gospodarcze – ograniczenia w sprzedaży świń, spadek cen w strefach objętych restrykcjami oraz wzrost kosztów związanych z dostosowaniem się do nowych wymogów – wyjaśnia Krzysztof Podhajski, prezes zarządu Fundacji Europejski Fundusz Rozwoju Wsi Polskiej.

Od 2017 roku epidemia wkroczyła w drugą fazę. Wirus nie zatrzymał się na Podlasiu, lecz przesunął się na zachód, obejmując kolejne województwa – najpierw lubelskie, a następnie mazowieckie. To właśnie tam, w gospodarstwach liczących po kilka­set świń, zaczęły pojawiać się kolejne ogniska. W województwie lubelskim w 2018 roku zanotowano ogniska, w których łącznie wybito ponad 17,5 tys. świń. W 2020 roku w województwie lubuskim, w miejscowości Niedoradz odnotowano rekordowe ognisko w stadzie trzody chlewnej. Było w nim prawie 27 tys. świń.

image
FOTO: Dominika Stancelewska

W warmińsko-mazurskim ASF jest stale obecny

Od 2022 roku choroba zaczęła przyjmować nowy charakter. Zamiast kilku ognisk w dużych fermach coraz częściej notowano przypadki rozproszone, obejmujące różne regiony kraju. Szczególnie dotknięte było województwo warmińsko-mazurskie, gdzie ASF przyjął charakter endemiczny – wirus jest stale obecny w populacji dzików. Pojawił się także w regionach wcześniej wolnych od tej choroby. W 2024 roku po raz pierwszy zarejestrowano ogniska w województwach kujawsko-
-pomorskim i pomorskim. Tym samym potwierdziło się, że wirus nie tylko przesunął się ze wschodu na zachód, ale także rozlał się po niemal całym kraju, stając się trwałym problemem systemowym.

– Największe straty zanotowano w latach 2020–2021, kiedy ASF dotarł do rejonów z największą produkcją trzody. Afrykański pomór świń jest stale obecny w populacji dzików w wielu województwach, co czyni jego całkowitą eliminację praktycznie niemożliwą. Dziś nie jest już problemem chwilowym ani marginalnym – to trwałe wyzwanie dla całego sektora rolno-spożywczego, które wymaga długofalowych działań, zarówno na poziomie hodowców, jak i państwa – przekonuje prezes Podhajski.

Które województwa poniosły największe straty z powodu ASF?

Najbardziej dotknięte chorobą województwa to warmińsko-mazurskie i lubuskie – oba z niemal identycznym bilansem strat, po około 45 tys. świń. Jednak charakter epidemii w tych regionach był odmienny. W przeciwieństwie do województwa lubuskiego, gdzie ASF miał charakter krótkotrwały, na Warmii i Mazurach nie notowano spektakularnych ognisk, ale wiele mniejszych, rozłożonych w czasie. To właśnie powtarzalność i trwałość zjawiska czynią ten region najbardziej narażonym na długofalowe straty.

Odmiennie wygląda sytuacja w województwie lubuskim, które poniosło straty w podobnej skali, lecz w zasadzie wyłącznie w latach 2020–2021. W 2020 roku wybito tam 28,5 tys. świń, a rok później kolejne 16,7 tys. W kolejnych latach ogniska były już marginalne – 2 świnie w 2022 roku i 4 świnie w 2025 roku. To przykład epidemii gwałtownej, ale krótkotrwałej.

Trzecim regionem pod względem strat było województwo lubelskie – ponad 36 tys. świń w 244 ogniskach. Tutaj charakter epidemii był podobny do województwa warmińsko-mazurskiego – wiele średniej wielkości ognisk rozciągniętych w czasie. Afrykański pomór świń w tym województwie atakował zarówno mniejsze, jak i średnie gospodarstwa rodzinne, a także większe fermy, lecz bez przypadków porównywalnych do Lubuskiego czy Wielkopolski.

image
FOTO: Dominika Stancelewska

Wielkopolska, zagłębie produkcji trzody, straciła 34 tys. świń

Wielkopolska, serce polskiej produkcji trzody chlewnej, poniosła dotkliwe straty – ponad 34 tys. świń po tym, jak ASF wykryto w tym województwie w 2020 roku. Choroba miała charakter punktowy, nie doszło do trwałego rozlania się ASF po całym regionie. Zdaniem ekspertów z Fundacji Europejski Fundusz Rozwoju Wsi Polskiej, to dowód, że duże fermy potrafiły skuteczniej wdrożyć zasady bioasekuracji, choć raz złamana bariera i tak oznaczała katastrofalne skutki.

Nie można pominąć też Podlasia, gdzie zaczęła się epidemia ASF w Polsce. W latach 2014–2018 województwo to było epicentrum zachorowań wśród świń. Łącznie w Podlaskiem zabito 17 tys. świń w 38 ogniskach. Po 2020 roku rola Podlasia w statystykach ASF zmalała – choroba przesunęła się na zachód i północ. Ostatnie zachorowanie w stadzie w tym województwie wykryto w 2021 roku.

Województwo mazowieckie z wirusem zmagało się w latach 2016–2024. Łącznie w 35 ogniskach było przeszło 12,7 tys. świń. W województwie lubelskim wirusa wykryto w tym samym czasie, ale straty były większe – 36,4 tys. sztuk trzody. Podkarpacie, mimo stosunkowo niewielkiej skali hodowli, odnotowało aż 81 ognisk, w których zabito 4,5 tys. świń. Ostatnie zachorowanie w stadzie zarejestrowano w 2021 roku.

Najwięcej ognisk w stadach do 30 świń

Zdecydowana większość ognisk ASF w Polsce dotyczyła małych stad. Gospodarstwa utrzymujące do 30 świń stanowiły ponad połowę wszystkich przypadków. Łącznie odnotowano 306 ognisk w stadach o wielkości do 30 świń. Drugą pod względem liczby ognisk grupą były gospodarstwa średniej skali. W przedziale 31–200 świń odnotowano 176 ognisk, w których znajdowały się 13 633 świnie. To typowe gospodarstwa rodzinne, produkujące na rynek.

– To właśnie ta grupa ponios­ła straty trudniejsze do odrobienia. Dla małych hodowców ASF oznaczał likwidację kilku świń, ale w średnich gospodarstwach choroba niszczyła często cały dorobek rodzin inwestujących w rozwój produkcji. Wybito znacznie mniej świń niż w dużych fermach, ale dla pojedynczych gospodarstw były to straty bardzo dotkliwe ekonomicznie – tłumaczy Krzysztof Podhajski.

image
FOTO: Dominika Stancelewska

W chlewniach utrzymujących od 200 do 1000 świń odnotowano 57 ognisk choroby, w których łącznie było ponad 27 tys. zwierząt. Choć liczba ognisk była mniejsza, to straty w pogłowiu zdecydowanie większe. Największe jednak dotyczyły ferm utrzymujących powyżej 1000 sztuk. Ognisk było w nich tylko 49 (8% wszystkich zakażonych stad), ale odpowiadały one za ponad 180 tys. świń, czyli 80% całkowitych strat spowodowanych ASF. Największe ognisko obejmowało niemal 28 tys. zwierząt.

Rolnicy tracą dorobek życia i potrzebują wsparcia

Obecnie nie ma skutecznej szczepionki przeciwko ASF. Jedynym narzędziem ograniczania choroby pozostają rygorystyczne zasady bioasekuracji, szybkie wykrywanie ognisk, likwidacja stad dotkniętych chorobą i prawidłowo przeprowadzona dezynfekcja gospodarstwa.

– Musimy mieć świadomość, że wirus nie zniknie w najbliższych latach. To wymaga od nas zmiany myślenia – z podejścia interwencyjnego na podejście długofalowe, skupiające się na działaniach ochronnych i profilaktycznych – podkreśla Grzegorz Brodziak.

Eksperci zwracają uwagę na fakt, że niezwykle ważne jest wsparcie hodowców. Afrykański pomór świń to bowiem nie tylko problem ekonomiczny, ale także dramat społeczny i psychologiczny. Rolnicy, którzy z dnia na dzień tracą całe stada, często dorobek pokoleń, potrzebują nie tylko odszkodowań finansowych, ale również realnej pomocy psychologicznej i doradczej. Bez odbudowy zaufania rolników trudno będzie mówić o skutecznej walce z ASF. A ta szybko się nie zakończy.

Dominika Stancelewska

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
18. grudzień 2025 21:58