Na zdjęciu właściciel firmy Zet-Pol Janusz Zadęcki (z lewej) oraz Piotr Jamroży, kierownik ubojniDominika Stancelewska
StoryEditorProsto z gospodarstwa

Zaczynał od 10 świń tygodniowo. Dziś eksportuje półtusze za granicę

02.10.2025., 15:30h

W małopolskich Czaplach Małych, w gminie Gołcza od ponad 30 lat działa zakład uboju i przetwórstwa mięsa Zet-Pol. Rodzinna firma Janusza Zadęckiego zaczynała skromnie – od kilku świń tygodniowo i rozwożenia kiełbasy po lokalnych sklepach. Dziś to przedsiębiorstwo, które ubija kilka tysięcy świń miesięcznie, eksportuje półtusze, a jednocześnie pielęgnuje tradycję rzemieślniczego wędliniarstwa.

Od małej ubojni do potężnej firmy. Jak Zet-Pol zdobył rynek mięsa?

Historia zakładu sięga 1990 roku. Wówczas Janusz Zadęcki, z wykształcenia rzeźnik, postanowił otworzyć własną małą ubojnię, która funkcjonowała przy domu. Początki były skromne – ubijano zaledwie dziesięć świń tygodniowo, a wyroby – głównie kaszankę i kiełbasę – rozwożono do lokalnych sklepów, także w Krakowie. Masarnia w miejscowości Czaple Małe, w gminie Gołcza działa do dziś i zajmuje się przerobem mięsa i produkcją wędlin. Na przestrzeni lat została jednak unowocześniona.

– Na początku robiłem wszystko sam, później szkoliłem też uczniów. Kiedyś przypadkiem sprzedałem kilka półtusz do dużego zakładu i zobaczyłem, że więcej na tym zarobię niż na kaszance. Od tego momentu kierunek był jasny – rozwój w stronę większego uboju i handlu półtuszami – wspomina Zadęcki.

image
Własne sklepy w okolicy mają być wizytówką zakładu
FOTO: Dominika Stancelewska

Ruina zamieniona w nowoczesny zakład – wielki przełom w Charsznicy

Przełom nastąpił na początku lat 2000, gdy właściciel kupił podupadający zakład GS z lat 70. ub.w. znajdujący się w oddalonej o 15 km Charsznicy. Obiekt był w ruinie, ale po 2 latach modernizacji ruszył nowy etap działalności. W 2005 roku zakład rozpoczął ubój, a 5 lat temu dobudowano kolejne obiekty biurowo-produkcyjne. Dziś spełnia wszystkie wymogi unijne i ma system HACCP, dysponuje linią ubojową, chłodniami, samochodami do transportu mięsa. Firma inwestuje wyłącznie z własnych środków – jak podkreśla właściciel, „ani złotówki kredytu”.

Zakład obecnie ubija 250 sztuk dziennie, a moce sięgają 350 świń. Miesięcznie daje to od 4 do 5 tys. tuczników. Około 10% mięsa trafia do własnej przetwórni w Czaplach Małych, a następnie do sklepów firmowych, reszta sprzedawana jest jako półtusze.

image
Wędliny i kiełbasy wytworzone w masarni w Czaplach Małych trafiają do pięciu sklepów firmowych
FOTO: Dominika Stancelewska
Pozostało 77% tekstu
Dostęp do tego artykułu mają tylko Prenumeratorzy Tygodnika Poradnika Rolniczego.
Żeby przeczytać ten i inne artykuły Premium wykup dostęp.
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
04. grudzień 2025 23:10