Paweł Barciński ze wsi Brzeście Małe (pow. płoński, gm. Baboszewo) razem z żoną i synem gospodaruje na ponad 100 ha.Paweł Barciński
StoryEditormazowiecka izba rolnicza

Zmuszeni do tuczu kontraktowego

20.06.2025., 17:00h

Produkcja zwierzęca, jak twierdzi Paweł Barciński, pomimo że jest to tucz kontraktowy, stabilizuje dochody w jego gospodarstwie. Sama produkcja roślinna, mimo że uprawia ponad 100 ha, to za mało. Dzięki tuczowi trzody chlewnej ma gnojowicę wzbogacającą glebę w składniki pokarmowe oraz dodatkowy stały dochód.

Tucz na zlecenie

Przeszliśmy na tucz kontraktowy na zlecenie firmy, z którą mamy podpisaną umowę, ponieważ w ten sposób ponosimy mniejsze ryzyko. Każdy rolnik wolałby prowadzić tucz na własną rękę niezależny od nikogo, ale do tuczu kontraktowego zmuszają nas uwarunkowania rynkowe. Nieustanne górki i dołki na rynku trzody chlewnej powodują, że każdy rolnik tuczący świnie miał sytuację, że kupił prosięta w czasie górki cenowej, a tuczniki sprzedał w dołku po bardzo niskich stawkach i dołożył do całego cyklu tuczu. Im więcej sztuk na rzut, tym większa strata. Nie możemy nieustannie dopłacać, a w tuczu kontraktowym zawsze zostaje coś na plus. Ceny w tuczu kontraktowym są negocjowane indywidualnie, nie mogę ich zdradzić, bo to tajemnica umowy. Firma wstawia warchlaki i zapewnia paszę oraz opiekę weterynaryjną. Po mojej stronie jest praca oraz prąd i woda – wyjaśnił Paweł Barciński.

WIZYTÓWKA GOSPODARSTWA

Paweł Barciński ze wsi Brzeście Małe (pow. płoński, gm. Baboszewo) razem z żoną i synem gospodaruje na ponad 100 ha. Rolnicy uprawiają kukurydzę na ziarno, zboża, w tym głównie pszenicę oraz buraki cukrowe. Utrzymują tuczniki w cyklu otwartym w systemie kontraktowym

Ceny buraków w dół o jedną czwartą

Rolnik ma dwie chlewnie rusztowe i w każdej z nich prowadzi tucz 950 sztuk. W każdej z nich są zwierzęta w innym wieku, co wpływa na skrócenie okresów pomiędzy kolejnymi sprzedażami oraz pozwala spełnić wymogi co do DJP na ha.

Dzięki temu, że nie używamy własnych pasz do żywienia trzody chlewnej, całą produkcję roślinną możemy przeznaczyć na sprzedaż. W poprzednim roku plony, jakie osiągaliśmy były dość dobre w stosunku do lat poprzednich, zarówno pszenica, kukurydza, rzepak, jak i buraki cukrowe plonowały na zadowalającym poziomie. Znacznie gorzej zapowiadają się plony w tym roku, ponieważ wiosna nie dość, że sucha, to zimna. Noce są bardzo zimne i rośliny słabo przyrastają. Media podają, że tegoroczny maj był najzimniejszym od 1989 roku. W poprzednim roku ze wszystkich naszych upraw najlepszą opłacalność osiągnęliśmy w burakach cukrowych, były dobre plony i dobre stawki cenowe. Niestety, ceny ustalone na ten rok są niższe o 25%, cukrownia obniżyła je z 40 do 30 euro za tonę. Buraki dostarczamy do cukrowni w Glinojecku – powiedział Paweł Barciński.

Paweł Barciński podobnie jak wielu innych rolników, których było ok. 600, borykał się z poważnym problemem uzyskania płatności za ziarno kukurydzy od firmy Polmais z Lubienia Kujawskiego. W jego przypadku chodziło o kwotę 160 tys. zł. Była to sprawa, o której pisaliśmy w "Tygodniku Poradniku Rolniczym" i dotyczyła ziarna zebranego w roku 2022. Jak zakończyła się ta sprawa?

image
Czy rolnik odzyska pieniądze za kukurydzę?

Rolnik spod Płońska: firma z Kujaw jest nam winna 160 tys. zł za kukurydzę

Było nas wielu oszukanych i zgłosiliśmy się do ówczesnego wiceministra rolnictwa Romanowskiego, a potem do ministra Telusa. I uzyskaliśmy pomoc. Z państwowych środków uregulowano nam wartość netto za niezapłacone ziarno. Resztę miała zapłacić firma Polmais, która zresztą podpisała porozumienie, ale nic nie zapłaciła. Pomoc uzyskaliśmy, gdyż sprawa odbiła się głośnym echem i był to czas przed wyborami, inaczej byłoby trudno cokolwiek wskórać – stwierdził Paweł Barciński.

Wykluczenie cyfrowe i wykluczenie społeczne

Dużo się mówi o wyrównywaniu szans między wsią a miastem. W tym celu m.in. na wielu wsiach został umożliwiony dostęp do szerokopasmowego Internetu, gdzie firmy, które to realizowały otrzymały stosowne dopłaty z UE w ramach programów mających na celu poprawić jakość życia na wsi. W gminie Pawła Barcińskiego trwa właśnie proces instalacji takiego Internetu, jednak jak się okazało, nie jest on dla każdego, niestety, i z wyrównywania szans i przeciwdziałania wykluczeniu cyfrowemu rodzi się coś zupełnie odwrotnego – wykluczenie społeczne.

Potraktowano nas tak, że śmiało można to nazwać wykluczeniem społecznym lub też wykluczeniem cyfrowym. Firma, która realizuje tę inwestycję najpierw zupełnie odmawia realizacji przyłącza zarówno mi, jak i innym rolnikom i mieszkańcom wsi, a potem postawiła warunek dodatkowych opłat, gdzie w większości domostw jest to realizowane nieodpłatnie. Mieszkamy 250 m od kabla, który ciągnięty będzie prawdopodobnie ziemią, tu u nas wspomniany problem dotyczy w sumie pięciu domostw. Póki co nieznane są kwoty, jakie będziemy musieli zapłacić, jeśli będziemy chcieli mieć dostęp do świata, bo tak właściwie dzisiaj jest, nie masz szybkiego Internetu to jesteś poza światem. Rozmawiałem na ten temat z wójtem gminy, to on mówi, że gmina nie ma na to wpływu. Jest to duża niesprawiedliwość, bo jedni otrzymują przyłącze za darmo a inni nie i to wedle widzi mi się firmy realizującej inwestycję, która przecież dostała na to dofinansowanie. Wszak nie jest tajemnicą, że dostępne są dofinansowania z UE na rozbudowę Internetu szerokopasmowego na wsiach, w ramach Programu Fundusze Europejskie na Rozwój Cyfrowy (FERC) oraz Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększenia Odporności (KPO). Dofinansowania te mają na celu poprawę dostępu do szybkiego Internetu dla gospodarstw domowych i przedsiębiorstw na obszarach, gdzie dostęp do Internetu jest utrudniony lub w ogóle nie istnieje. Ale jak się okazuje, są równi i równiejsi w UE, i to nie tylko na poziomie państw, ale też na poziomie Kowalskiego i Nowaka – zakończył Paweł Barciński.

Andrzej Rutkowski

fot. A. Rutkowski

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
05. grudzień 2025 05:18