Komentarze poparcia dla szykanowanego rolnika pod tekstem, telefony i listy do redakcji w tej sprawie są, zdaniem gospodyni z woj. lubuskiego, niepotrzebnym marnowaniem czasu i energii rolników, choć ważnym sygnałem dla rządzących. Zdaniem pani Marii najważniejsze jest działanie formalne, jakie sama podjęła.
Piszmy do wójtów
– Myślę, że ataki na rolników
skończą się, jeśli zaczną oni działać
w takich sprawach prawnie i grupowo
– zauważa Maria Zawadzka.
Zachęca wszystkich rolników do kierowania do swoich gmin pism z żądaniem do wójta, aby informował chętnych do osiedlenia się na wsi o warunkach życia, jakie tam panują, które dla niektórych mogą być specyficzne lub zbyt wymagające. Chodzi przecież o tak banalne rzeczy, jak kurz na drodze w czasie żniw, praca maszyn w godzinach nocnych w tym okresie albo zapachy wydobywające się z obory czy chlewni. Zdaniem gospodyni w następnej kolejności należałoby przyjmować od nowych mieszkańców wsi zobowiązania do gotowości na takie niedogodności.
– Wtedy nikt nie będzie utrudniał rolnikom ich zwykłej pracy. Nikt nie będzie narzekał, że pracują w nocy w trakcie ż...