Mamy kolejną blokadę kraju i kolejne pytania, co z tego wyniknie dla rolnictwa? Jesteśmy mądrzejsi o doświadczenia z wiosennych restrykcji związanych z koronawirusem. Najpierw pojawiło się olbrzymie ssanie na żywność. Tak, że niektóre mleczarnie nie mogły nadążyć z realizacją zamówień handlowców i zaczęły reglamentować swoją sprzedaż. Ale szybko ten popyt wewnętrzny na żywność został ograniczony, bo obywatele III RP narobili zapasów. Poprzez działania administracyjne ograniczono też dostęp do sklepów. Na dodatek, zamknięcie restauracji w tzw. cywilizowanym świecie spowodowało spadek popytu na masło i sery, a co za tym idzie, także obniżenie ich cen, również w Polsce. Mocno ucierpiał cały segment handlu HoReCa, ukierunkowany na zaopatrywanie barów, restauracji, hoteli, sanatoriów itp. To był także efekt tego, że część pracowników przeszła na pracę zdalną. Spadły też gwałtownie ceny proszków mlecznych. A ten spadek najbardziej dotknął polskich producentów odtłuszczonego mleka w proszku. Tak. W całej Unii było biednie, ale działania typu spekulacyjnego sprawiły, że najbardziej stracili polscy przetwórcy mleka, a więc i rolnicy. Wszak ceny masła w blokach kształtowały się w granicac...