– Nie mam nic do kawy. Cały dzień byłem na zakupach, bo w sobotę organizujemy bal przebierańców. I nie pomyślałem – usprawiedliwia się Adrian Suchomski.
Trochę się dziwię, że facet słusznego wyglądu, z nadgarstkami w bransoletach z łańcucha motocyklowego ma wyrzuty sumienia z powodu braku ciastka do kawy. Ale okazuje się, że sołtys nie o takie rzeczy zabiega.
Między zbrodnią a garami
– Rok temu strajkowali
nauczyciele. Miałem akurat
urlop. Ja też jestem rodzicem,
mam córkę w szkole.
Patrzyłem na innych
rodziców – też mieli problem.
Musieli brać zwolnienia
lekarskie, opiekę
na dzieci. Pomyśleliśmy
z żoną, że skoro jestem na
miejscu i uwielbiam pracę
z dzieciakami, to otwieramy
świetlicę. Od 8.00 do
14.00, dla dzieci z Uzarzewa
i okolicznych wsi. Z gminy
dostałem pieniądze na
obiady. Nie, nie na catering,
sam gotowałem. Mieliśmy
codziennie trzydzieścioro
dzieci – opowiada.
Do pasji doprowadza go, kiedy zwyczajną dobroć uważa się za coś szczególnego, że to budzi zachwyt.
– Od zawsze byłem społecznikiem. Od zawsze sprawiało mi satysfakcję, radość, że mogę komuś pomóc. Wiem, że jak ktoś patrzy ...