podlaskie
– Jeszcze do niedawna, łącznie z maciorami, warchlakami i tucznikami, jednorazowo utrzymywaliśmy nawet 120 świń. Niestety, po wystąpieniu ASF-u pojawiło się sporo komplikacji. Ceny w strefie zakażonej były niskie, a przed sprzedażą trzeba było pobrać próbki krwi od 1/3 sprzedawanych tuczników. Było to bardzo kłopotliwe, a na dodatek, początkowo długo trzeba było czekać na wyniki i zanim ubojnia odebrała zwierzęta, badania mogły się przeterminować – mówi Mariusz Moczulski.Wymienione przez hodowcę utrudnienia tylko częściowo przeważyły o likwidacji trzody chlewnej. Ostatecznie przesądziły wymogi bioasekuracji, jakie hodowca musiałby spełnić chcąc nadal hodować trzodę chlewną.
– Rozkładałem maty dezynfekcyjne przy wjeździe, ale te bardzo szybko niszczyły się po przejazdach ciągnikiem. Żeby spełniać warunki bioasekuracji w przyszłości musiałbym wybudować nieckę dezynfekcyjną. Ponadto jednym z warunków dalszej hodowli było ogrodzenie gospodarstwa. Moje siedlisko ma powierzchnię około 1,5 ha, więc ogrodzenie takiego areału byłoby bardzo kosztowne. Stwierdziłem, że tańszym rozwiązaniem będzie przerobienie chlewni na potrzeby bydł...