Dramat hodowców bydła w gminie Sarnaki. Straty na polach sięgają nawet 80%
W takiej sytuacji znalazł się Krzysztof Sawczuk, który utrzymuje 50 sztuk bydła mlecznego, w tym 35 krów, od których biały surowiec dostarcza do SM Mlekovita.
– Grad nie tylko omłócił zboża, których ziarno zostanie już niestety na polu. Ale również pociął kukurydzę, której liście są w strzępach. To również przyczyni się do ograniczenia wzrostu tych roślin oraz spadku plonowania zielonej masy wykorzystywanej do produkcji kiszonki. W przypadku zbóż straty sięgają nawet 70–80%. Zbierzemy nie tylko mniej ziarna, ale również mniej słomy – podkreślił Krzysztof Sawczuk.
Grad wielkości orzechów – 20 minut, które zniszczyło rok pracy rolników
Gradobicie trwało zaledwie 20 minut, a zniweczyło całoroczną pracę rolników.
– Zdarzenie miało miejsce ok. godziny 16.30. Padał grad o wielkości orzecha laskowego, a chwilami większy o średnicy orzecha włoskiego. Opadowi gradu towarzyszył mocny wiatr. Zniszczenia upraw dotknęły trzech rolników z Rozwadowa oraz gospodarzy z Nowych Mierzwic i Starych Mierzwic. Jest to teren ok. 5 km2. W moim przypadku ucierpiały wszystkie pola w wyniku gradobicia – powiedział Tomasz Demianiuk, gospodarujący na 20 ha i utrzymujący bydło opasowe. On również nie wyżywi posiadanego stada i już planuje ograniczyć pogłowie bydła.
Mniejszy drugi pokos, a trzeciego pewnie nie będzie
Sytuacja jest o tyle trudna, iż z racji suchej i zimnej wiosny rolnicy z tego terenu zebrali znacznie mniej sianokiszonki niż przed rokiem.
– W moim gospodarstwie w poprzednim roku zebraliśmy 330 balotów z pierwszego pokosu, a w tym roku tylko 200 balotów, zatem jest o ponad 1/3 mniej. Szacuję, że w tym roku z dwóch pokosów będzie 300 balotów, czyli mniej niż w poprzednim roku z pierwszego. Trzeciego pokosu nie będzie pewnie w ogóle. U nas przy słabych glebach trzeci pokos zbieramy tyko w wyjątkowo dobrych latach – dodał Krzysztof Sawczuk.
Przymrozki do -9°C i susza – kolejne ciosy w rolnictwo
Wiosenne przymrozki przyczyniły się również do ograniczenia wzrostu zbóż, a grad dodatkowo wyniszczy te uprawy.
– Do połowy maja występowały przymrozki, podczas największego z nich termometry zanotowały -9oC. W tym czasie żyto zaczynało się kłosić, górne części kłosów w wyniku wymrożenia po prostu poodpadały. Po przymrozkach wystąpiła susza – wyjaśnił Krzysztof Sawczuk.
Rolnicy na rozdrożu – redukcja stada albo ogromne koszty pasz
Znikome zbiory ziarna zbóż i słomy w wyniku gradobicia. Znacznie ograniczona ilość kiszonki z kukurydzy, a także małe ilości sianokiszonki w stosunku do lat poprzednich stawiają Krzysztofa Sawczuka przed trudnym wyborem. Rolnik ma dwa wyjścia – albo będzie to redukcja stada, albo będzie zmuszony kupować paszę zarówno treściwą, jak i objętościową, a także słomę na ściółkę.
– Kiszonka z kukurydzy z poprzedniego roku już nam się skończyła, bo w poprzednim roku też była okresowa susza, wtedy kukurydza wyrosła na 2,5 m. Teraz rośliny kukurydzy mają 1,5 m i trudno oczekiwać od nich dalszego wzrostu, skoro wypuściły już wiechy i są jeszcze tak mocno doświadczone przez grad. W zasadzie kukurydza od tygodnia stoi w miejscu. Nie widać przyrostów. Z racji braku kiszonki z kukurydzy już teraz dokupujemy kiszone gniecione ziarno kukurydzy tzw. CCM. W przyszłym sezonie braknie nam nie tylko kiszonki z kukurydzy, ale też sianokiszonki, słomy i ziarna zbóż. Nie wiadomo, jakie będą ceny tych pasz. Ale obecnie są wysokie. Za balot sianokiszonki trzeba zapłacić 250 zł, a tona słomy kosztuje 500 zł. W poprzednim roku dokupiłem 30 ton ziarna zbóż i kukurydzy, a teraz będzie trzeba kupić 2 razy więcej, ale jeśli cena mleka spadnie, to zupełnie nie będzie się to opłacać i wtedy niestety zaczniemy redukować stado – stwierdził Krzysztof Sawczuk.
Władze gminy reagują błyskawicznie – komisja oszacuje straty
– Dobrze, że w tym całym nieszczęściu szybko zareagowały władze gminne. Zgłosiliśmy wyrządzone szkody do urzędu gminy i już za kilka dni na pola przyjedzie komisja w celu szacowania strat – powiedział Dominik Chybowski, prowadzący 6,5-hektarowe gospodarstwo, które w całości ucierpiało w wyniku gradobicia.
– Cieszymy się na tak szybką reakcję gminy, gdyż lada moment zaczną się żniwa i straty trzeba oszacować przed zbiorem zbóż. Niektórzy mówią, że nie warto zbierać, ale to nieprawda. Zboża zbierzemy, bo w naszym przypadku liczy się nie tylko ziarno, ale i słoma potrzebna przy hodowli bydła – dodał Tomasz Demianiuk.
Krowy również ucierpiały – dramatyczny finał gradobicia
Na koniec rozmowy Krzysztof Sawczuk dodał, że krowy będące na pastwisku podczas gradobicia szybko uciekały chroniąc się pod zadrzewieniami, ale i tak ucierpiały. Jak relacjonuje rolnik, ciała krów pokryły bąble powstałe od uderzeń gradu, które na szczęście szybko się zagoiły.
Andrzej Rutkowski
