Systematyczny wzrost wydajności mlecznej bez zwiększania stada podstawowego
W ciągu ostatnich 5 lat ta wydajność wzrosła o prawie 3 tys. kg białego surowca od przeciętnej krowy.
– Nie zwiększamy stada podstawowego krów, ale za to zwiększamy ogólną liczbę bydła, gdyż weszliśmy w opas wolców. Nie sprzedajemy buhajków, tylko kastrujemy je poprzez założenie gumek zaciskowych na jądra, czyli tzw. kastrację bezkrwawą. Mamy dość paszy i nie będziemy już sprzedawać cieląt, tylko każdą sztukę dotuczymy do ciężkiej wagi.
Właśnie budujemy kolejną wiatę, tym razem na wolce. Wcześniej już postawiliśmy trzy wiaty tego typu głównie z myślą o jałówkach, ale także o krowach, które już nie mieściły się w oborze. Elementy konstrukcyjne tych wiat, głównie chodzi tu o wiązary dachowe, zakupujemy w Czechach – wyjaśnił Mirosław Szajdek, dodając, że wolce są znacznie spokojniejsze i łatwiejsze w chowie od buhajków.
Z dojarni do robotów – krok w stronę automatyzacji gospodarstwa
Najwęższym gardłem w gospodarstwie jest hala udojowa, gdyż była przewidziana na 50 krów, a teraz jest ich w doju 140, zatem jednorazowy dój trwa aż 3,5 godziny, czyli 7 godzin w ciągu dnia.
To dojarnia typu autotandem 2 x 3 stanowiska, której główną zaletą jest indywidualne wchodzenie i opuszczanie stanowiska udojowego przez każdą krowę niezależnie od innych sztuk. Zatem krowy wolniej oddające mleko nie blokują całej grupy. Mleko trafia do schładzalnika o pojemności 8500 l.
– Hala udojowa przez wiele lat spisywała się bardzo dobrze, pomimo że była bardzo intensywnie eksploatowana. Dlatego roboty wybraliśmy od tego samego producenta, czyli od DeLavalu. Montaż robotów udojowych mamy zaplanowany na jesień tego roku. Syn w pierwszej chwili chciał inną dużą halę, ale przekonałem go do doju automatycznego, aby odciążyć nas od pracy fizycznej. Na robotach łatwiej też uzyskać dobre parametry mleka, poprzez częstszy dój krów najwydajniejszych – zaznaczył Mirosław Szajdek.
