StoryEditorWiadomości rolnicze

Produkcja z kalkulatorem w ręku

18.08.2014., 13:08h
– Bardzo obawiamy się zniesienia kwotowania, jednak mamy nadzieję, że prowadząc większą skalę produkcji białego surowca, zmniejszamy tym samym jej koszty, dzięki czemu zdołamy utrzymać się na przyszłym, niczym nieograniczonym rynku mleka – zgodnie stwierdzili Jadwiga i Eugeniusz Pokorscy, którzy w połowie grudnia ubiegłego roku dwukrotnie zwiększyli pogłowie bydła w swoim gospodarstwie.  

Stało się to za sprawą zakupu stada krów z likwidowanej obory, z której Jadwiga i Eugeniusz Pokorscy zakupili 37 sztuk. 

– Zakupione sztuki pochodziły z obory bezuwięziowej i między innymi dlatego zdecydowaliśmy się na ich zakup. Gdyby stały na uwięzi, z pewnością byśmy ich nie nabyli, a to w obawie przed problemami związanymi z adaptacją do innego systemu utrzymania. Szybko okazało się jednak, że była to dobra decyzja, bo zwierzęta zaaklimatyzowały się u nas praktycznie już na drugi dzień – wyjaśniał pan Eugeniusz. 

Zakup kilkudziesięciu krów był bardzo kosztowną inwestycją, jednak – jak zgodnie stwierdzili rolnicy – jednorazowy zakup dużej partii zwierząt był jedynym rozwiązaniem, aby zapełnić – rozbudowaną w 2007 roku – oborę i z produkcją mleka ruszyć z kopyta.

– Jesteśmy ogromnie zadowoleni, że wybraliśmy dla siebie i naszych zwierząt wolnostanowiskowy system utrzymania
– stwierdziła Jadwiga Pokorska. – Obsługa 70 mlecznic (taka jest bowiem obecnie obsada obiektu) byłaby nie lada wyzwaniem. Dziś bez porównania lżejszy jest dój i żywienie stada, pomimo że nie mamy paszowozu.

Wydawałoby się, że kolejną inwestycją w tym mlecznym gospodarstwie powinien być właśnie wóz paszowy, jednak…

– Wcale nie zamierzamy takiej maszyny kupować – przyznał gospodarz. – Nie dlatego, że inwestycja ta stanowiłaby większy problem finansowy czy też organizacyjny. Po prostu uważamy – z czym zapewne nie zgodzi się wielu hodowców bydła – że wozy paszowe niszczą ciągniki, a ich eksploatacja bardzo dużo kosztuje.

Jak zatem żywią stado Pokorscy. Pasze treściwe mlecznice otrzymują z automatycznych stacji zadawania pasz, baloty z sianokiszonką są rozstawiane w kilku miejscach stołu paszowego, tak że krowy mają je zawsze w zasięgu pyska. Ręcznie zadawana jest praktycznie tylko kiszonka z kukurydzy oraz wysłodki, a także siano. 

Pasze treściwe wykonywane są w gospodarstwie – bo jak twierdzi – E. Pokorski – najpewniejsza jest własna
mieszanka. – Wiem ile śrut kupuję, jakie i w jakiej ilości dodatki stosuję. Mam więc pewność, że to co kupię moje krowy zjedzą. Ponadto cena pasz samodzielnie wykonanych, na bazie własnych zbóż, jest znacznie niższa od kupowanych mieszanek pełnoporcjowych – mówi pan Eugeniusz. 

– Dziś rolnik musi umieć dobrze liczyć, tylko wtedy utrzyma się na naszym niestabilnym rynku rolniczym – dodał hodowca.

– Przez ponad pół roku utrzymywania zwiększonego stada, koszty produkcji tak bardzo nam nie wzrosły, w przeciwieństwie do ilości sprzedawanego mleka – podsumowała pani Jadwiga. – Tylko oczywiście dój stada trwa dłużej, co w porównaniu z dochodami ze zwiększonej produkcji może jedynie cieszyć. Jak do każdej produkcji tak i do mleka trzeba podchodzić ekonomicznie i tak też staramy się robić. Dziś myślimy już na przykład jak maksymalnie zaoszczędzić na kosztach energii, która stanowi niebagatelny wydatek w każdym mlecznym gospodarstwie. Poważnie zastanawiamy się więc na zainwestowaniem w kolektory słoneczne, które w okresie wiosenno-letnim są w stanie podgrzać od 40 do 50% wody zużywanej w gospodarstwie.

Państwo Pokorscy utrzymują swoje mleczne stado w rozbudowanej przed siedmioma laty oborze. Krowy odpoczywają w boksach legowiskowych ścielonych słomą. Jednak słomą ścielone są nie tylko legowiska, ale również korytarze gnojowe. – Więcej słomy, to czystsze zwierzęta – uzasadniła gospodyni.

Obornik usuwany jest ciągnikiem z ładowaczem czołowym, jednak hodowcom marzy się profesjonalny zgarniacz obornika, którego zakup planowany jest w ramach kolejnego unijnego dofinansowania.

– Dotychczas wykorzystywaliśmy wszystkie dostępne środki z unijnych programów w maksymalnej ich wysokości. W miarę możliwości korzystamy również z pomocy naszej spółdzielni. Na przykład, dojarnię wyposażyliśmy dzięki kredytowi udzielonemu przez mleczarnię. 

Mówiąc o zmniejszaniu kosztów produkcji mleka, oszczędności przynoszą również nowoczesne maszyny rolnicze, które przede wszystkim przez swoją wydajność, a więc stosunkowo krótki czas pracy, zużywają mniej paliwa. Uważam, że im większy sprzęt pracuje na polu, tym większe przynosi oszczędności – dodał na koniec Eugeniusz Pokorski. 

Beata Dąbrowska

 
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
11. grudzień 2024 10:42