StoryEditorWiadomości rolnicze

Robot zamiast karuzeli

27.09.2016., 14:09h
Nie trzeba być posiadaczem obory z XXI wieku, by pracować z robotem udojowym. Robotyzacja może być wykorzystywana z powodzeniem w oborze z lat 60. ubiegłego wieku. Taką właśnie posiada Sławomir Adamczyk we wsi Szlachcin (gmina Środa Wielkopolska).

Głównym kierunkiem produkcji w naszym gospodarstwie jest hodowla bydła mlecznego i produkcja mleka. W oborze w Szlachcinie mamy 114 krów dojnych, w drugiej, w Murzynowie Kościelnym 106. Łącznie posiadamy ok. 600 sztuk bydła. Niemal całość stada stanowią czystorasowe holsztyno-fryzy, choć w stadzie posiadamy też kilka mieszańców hf-a z rasą simental mleczny. Systematycznie jednak odchodzimy od krzyżówek. Pozostaniemy przy czystym hf-ie. Dlaczego? Specjalizujemy się w produkcji mleka, a tylko czystorasowe stado hf-ów zapewni nam osiąganie wysokich wydajności. Przy doborze nasienia do inseminacji szczególny nacisk kładziemy na parametry, które predysponują zwierzęta do doju robotem. Wcześniej głównym kryterium była mleczność i pokrój – mówi pan Sławomir. 

Cechy pokrojowe
predysponujące do doju robotem, to zdaniem mojego rozmówcy przede wszystkim zdrowe nogi.
– Po drugie, ważny jest rozstaw strzyków – nie może on być zbyt wąski. W przypadku krów świeżo wycielonych, strzyki rozchodzą się, ale przy końcówce laktacji zdarza się często, że stykają się one lub nawet krzyżują. W takich przypadkach robot ma problem z podłączeniem aparatu udojowego. Równie ważna jest długość strzyków. Nie mogą być zbyt krótkie, chociaż jeszcze z tego powodu nie wyeliminowałem żadnej sztuki. Wąski rozstaw strzyków przy wycenie buhajów traktowany jest jako cecha negatywna.

Stado S. Adamczyka przebywa w starej, wybudowanej w latach 60., ale zmodernizowanej oborze z użytkowym poddaszem.

W gospodarstwie dój odbywa się przy wykorzystaniu robota udojowego z firmy A-Lima-Bis.
– Chcąc zmienić system doju rozważałem zakup dojarki karuzelowej.  Zaczynaliśmy rozmowy z przedstawicielem firmy A-Lim-Bis na temat jej zakupu. Podczas jednego ze spotkań przedstawiciel zawiózł mnie do gospodarstwa położonego w Cerekwicy. Na miejscu miałem okazję zobaczyć jak pracuje robot udojowy, w oborze wybudowanej kilka lat przed moją. Bardzo długo zastanawiałem się, jaki system doju wybrać. Po dokładnym przeanalizowaniu dostępnych opcji i finansów zdecydowałem się na zakup i montaż dwóch robotów udojowych. Okazało się bowiem, że koszt ich zakupu i montażu będzie zbliżony do zakupu i montażu dojarki karuzelowej – wspomina hodowca.

Żywienie w gospodarstwie Adamczyków oparte jest na dawce TMR zbilansowanej na produkcję 26 l mleka. Do wozu paszowego o poj. 8 m3 wyprodukowanego przez firmę A-Lima-Bis trafia kiszonka z kukurydzy, sianokiszonka z lucerny, wysłodki, kiszone ziarno kukurydzy, premiksy, śruty: sojowa i rzepakowa. Każda krowa otrzymuje dodatkowo pasze treściwe w robocie udojowym.

– Dawka pokarmowa nie może być zbyt wysoko ustawiona ponieważ krowy nie będą podchodziły do robota. Krowy dostają od 1 do 8 kg paszy. Do 70 dnia pierwiastki dostają do 7 kg, a krowy wieloródki do 8 kg. Powyżej 70 dnia program przechodzi na tryb automatyczny, gdzie ilość paszy dostosowana jest do ilości udojonego mleka. Obecnie wykorzystywany wóz jest zbyt mały, dlatego też sporządzamy 3 dawki pokarmowe. Jedną dla krów zasuszonych oraz 2 dla krów dojnych. Stado podzielone jest na trzy grupy żywieniowe. Pierwszą stanowią krowy zasuszone do 3 tygodnia przed wycieleniem. Drugą krowy zasuszone od 3 tygodnia do wycielenia, a 3 grupę stanowią krowy dojne. Średnia roczna wydajność wynosi obecnie 9300 l mleka od sztuki – mówi gospodarz.

W gospodarstwie
Adamczyków pracuje robot kupiony w firmie A-Lima-Bis holenderskiej firmy Insentec wykorzystujący innowacyjne rozwiązania Hohofarm Group– Astrea 20.20. Jest to robot z jednym ramieniem udojowym obsługujący dwa boksy udojowe, wyposażony w szereg czujników mierzących parametry mleka znajdujące się w obu boksach. W każdym z boksów udojowych znajduje się stacja paszowa z trzema dozownikami paszy treściwej i możliwością podłączenia paszy płynnej. Na ramieniu zamontowany jest kubek higieniczny, który przygotowuje wymię i strzyki do doju – myje je wodą, osusza i przedzdaja – ma to zagwarantować brak kontaktu pierwszych strug mleka z głównymi kubkami udojowymi. Dój jest oczywiście ćwiartkowy, czyli w momencie, w którym dana ćwiartka jest wydojona, kubek udojowy jest ściągany tak, aby nie było pustodoju i zagrożenia pojawienia się zapalenia wymienia. Ruch krów w oborze nie jest wymuszony. To zwierzę decyduje czy zje dawkę TMR, napije się wody czy też pójdzie do robota. Robot przystosowany jest do obsługi stada liczącego do 140 sztuk, na dwa boksy udojowe, w zależności od wydajności i tego jak krowa szybko oddaje mleko i jak bardzo przyzwyczaiła się do robota. Jeżeli  zbilansowanie dawki żywieniowej między stołem paszowym a stacją paszowa jest odpowiednie, to krowy chętnie wchodzą do robota. 

Praca robota udojowego
jest zsynchronizowana z pracą schładzalnika o poj. 14 tys. l. W momencie kiedy przyjeżdża samochód mleczarni, kierowca naciska przycisk, zawory są automatycznie zamykane, nie ma więc możliwości, że podczas opróżniania lub mycia schładzalnika mleko zmiesza się z popłuczynami.

– Prezentując zalety robota udojowego muszę wymienić na pewno dużo mniejszą pracochłonność, większy wgląd w parametry doju i stan zdrowia zwierząt – żaden inny system takiego wglądu nie zapewnia. Dój ćwiartkowy pozwala na dokładną ochronę wymienia. Roboty wyręczają w dużym stopniu człowieka, nie zastąpią go jednak całkowicie. Trzeba co najmniej dwa razy dziennie zajrzeć do obory i skontrolować zwierzęta. Czy są jakieś minusy? Z pewnością minusem jest cena zakupu, ale dla producenta mleka poważnie podchodzącego do swojej pracy wydatek jest wart poniesienia – na zakończenie mówi S. Adamczyk.
Ireneusz Oleszczyński

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
02. maj 2024 15:56