StoryEditorWiadomości z branży

Rolnicy obawiają się o plony kukurydzy i użytków zielonych

03.06.2020., 15:06h
Spada ilość dostępnej na rynku dobrej jakościowo paszy, a panująca susza znacznie pogarsza prognozy na uzyskanie dobrego plonu przez rolników. Wzrost cen pasz objętościowych jest już zauważalny. Co na ten temat sądzą rolnicy?

Paszy na rynku jest coraz mniej

Tadeusz Kaczmarczyk ze wsi Dąbrowy w powiecie szczytnowskim. Aktualnie utrzymuje stado 40 szt. bydła, z czego 25 szt. to krowy mleczne. Jest dostawcą SM Mlekovita.
 
W zeszłym roku zmuszony byłem sprowadzić cztery samochodowe transporty sianokiszonki. W tym już trzy. W każdym były 44 bele. Paszy do kupienia z rynku jest coraz mniej, w dodatku jest coraz gorszej jakości. To, co jest dostępne obecnie nie nadaje się do żywienia krów mlecznych, ewentualnie dla młodzieży. W zeszłym roku za sprasowaną lucernę płaciłem 130 zł za belę. Musiałem ją dodatkowo owinąć własną owijarką. W tym roku koszt jednej beli wyniósł mnie 150 zł. Pierwszy pokos trawy zacznie być ścinany dopiero pod koniec maja. Intensywna wegetacja rozpoczęła się dopiero po majowych deszczach. Straty w ilości trawy będą zróżnicowane w zależności od położenia TUZ. Te łąki, które znajdują się na wzniesieniach bardziej ucierpiały z powodu kwietniowej suszy. Na nich opóźnienie względem terenów lepiej uwilgotnionych jest o 2–3 tygodnie większe. W połowie maja wypuściłem na pastwiska krowy. Dzięki temu nie ma dalszej konieczności dokupowania paszy. Jeśli deszcze będą występować w miarę regularnie, paszy nie powinno zabraknąć. Zasoby wody w glebie są bardzo niskie, więc wystarczą 2–3 tygodnie bez opadów przy wysokich temperaturach i na polach kukurydzy oraz łąkach zaczną się kolejne kłopoty. Bez deszczu nie będzie drugiego pokosu. W tym roku przymrozki ograniczyły wzrosty roślin. Trawy w pierwszym pokosie będzie z pewnością mniej. Nauczony doświadczeniem, siew kukurydzy wykonuję między 5 a 10 maja. Dzięki temu jest ona w glebie w okresie występowania nocnych przymrozków w połowie maja. W poprzednich latach z ich powodów kukurydza przymarzła i trzeba było ją przesiewać. To były dodatkowe koszty. Mleczarstwo czeka trudny okres. Sytuacja rynkowa jest niestabilna. Dla nas, jako producentów mleka, dodatkowe zagrożenie stwarza pogoda. Nie mogę na tę chwilę przewidzieć, czym będę żywił krowy i jaka będzie jakość pozyskanej paszy. Brak opadów i straty na plantacjach kukurydzy mogą być nie do odrobienia. Pasze objętościowe są bardzo drogie. Przy cenach za mleko 1,36 – 1,40 zł i cenie wynoszącej 150 zł za balot sianokiszonki, produkcja jest bardzo kosztowna – twierdzi Tadeusz Kaczmarczyk.
 

Susza oznacza nie tylko mniejszy, ale i gorszy jakościowo plon

Andrzej Jakubiak wraz z synem Adrianem w miejscowości Stare Czajki, w gminie Świętajno, prowadzi gospodarstwo specjalizujące się w produkcji mleka i hodowli bydła opasowego. Łącznie utrzymuje 180 szt. zwierząt, z czego 75 to krowy mleczne. Surowiec jest odbierany przez Spółdzielnię Mleczarską Mlekpol.
 
Tragedii u nas nie ma. Pada regularnie. Sytuacja została uratowana. Zaczęło padać na początku maja. Deszcz był intensywny, ziemia nasiąknęła wodą. Rośliny zaczęły intensywnie rosnąć, pobrały nawozy. Suchy kwiecień spowodował, że pierwszy pokos będzie trochę opóźniony. Zwykle rozpoczynałem koszenie trawy około 25 maja. Teraz przewiduję, że rozpocznę 1 czerwca. W gospodarstwie jest uprawianych 20 ha kukurydzy. Trwałe użytki zielone zajmują areał 70 ha. Siew kukurydzy na kiszonkę nastąpił 25 kwietnia. Jej wschody zostały opóźnione przez przymrozki, które miały miejsce na przełomie kwietnia i maja. Ilość paszy uzależniona jest od pogody. Majowe deszcze uratowały pierwszy pokos. Pasza będzie z niego zapewniona. Jest on najważniejszy, ponieważ to od niego zależy w głównej mierze pasza na cały rok. Trudnie warunki atmosferyczne oznaczają nie tylko mniejszy, ale i gorszy plon. Jeśli nadal będzie padać a latem nie wystąpią afrykańskie upały, to bilans paszowy w moim gospodarstwie będzie się zgadzać – uważa Jakubiak.
 

Ceny mleka są obecnie stabilne, ale mogą ulec zmianie

Paweł, Michał oraz Sławek Kalinowscy wraz ze swoimi rodzicami Bożeną i Markiem prowadzą 120 ha gospodarstwo we wsi Kępniewo w gminie Markusy. Utrzymywanych jest 50 szt. krów dojnych. Stado bydła liczy łącznie 100 szt. Gospodarstwo mleko dostarcza do Spółdzielczej Mleczarni Spomlek.
 
Właśnie koszę pierwszy pokos trawy (rozmawialiśmy 20 maja). U nas tragedii nie ma. Od prawie dwóch tygodni pada regularnie. Z deszczem nie było problemu w marcu. W kwietniu faktycznie było sucho, ale nie spowodowało to strat w użytkach zielonych. Nie przewiduję spadku plonu trawy. Zbierzemy normalną jej ilość. Zwykle z jednego ha przeciętnie uzyskujemy 30–35 balotów o wadze 600–700 kg. Nasze łąki podsiewamy sporadycznie. Są żyzne, wystarczy je odpowiednio nawieźć. 20 marca zastosowaliśmy 180 kg saletry oraz 20 tys. l gnojowicy na ha. Aktualnie nie przewidujemy większych kłopotów związanych z produkcją pasz objętościowych. 2. i 3. pokos będzie w lipcu i sierpniu. Sytuacja z ceną mleka jak na razie była stabilna. Spodziewamy się jednak, że może niebawem ulec zmianie. U nas żywienie bydła opieramy na sianokiszonce. Nie jest stosowana kiszonka z kukurydzy. Korzystamy z powojennych łąk, które nie wymagają wykonywania na nich większych zabiegów związanych z konserwacją. Same się regenerują, nie potrzebują więc podsiewania. Gatunki roślin, które na nich występują zapewniają wysoki plon i dobrą jakość paszy. Dzięki użytkom możliwe jest uzyskiwanie blisko 10 tys. kg mleka od krowy – mówi Michał Kalinowski.

Sondę opracowali:
Andrzej Rutkowski
Józef Nuckowski

Zdjęcie: Pixabay
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
06. grudzień 2024 03:38