StoryEditorPorady

Wypas bydła w trudnych warunkach

15.01.2019., 15:01h
Mniej włożyć, mniej wyjąć, ale w końcowym efekcie więcej zarobić. Tak po krótce mówią o swoim gospodarstwie Justyna i Dariusz Wachowie, gdzie żywienie bydła oparte jest o najtańsze źródło pasz objętościowych, jakim są łąki i pastwiska.

Ziemia za słaba dla kukurydzy

Zrezygnowali z uprawy kukurydzy, gdyż na ich słabych ziemiach była dość kosztowna, a dodatkowo do dużych strat w plantacjach przyczyniały się dziki. Zatem wykluczyli z dawki co prawda zasobną w energię kiszonkę z kukurydzy, ale drogą w pozyskaniu i nie tak niezbędną jak w przypadku hf-ów, których nie utrzymują.

Nasze bydło to mieszańce, mające jeszcze znaczny udział w genach rasy polskiej czarno-białej. Nie są to sztuki duże, ale dobrze zbudowane, niewybredne pod względem żywieniowym, zdrowe, odporne i płodne. W sam raz na nasze warunki, gdyż dysponujemy ziemiami słabymi, głównie V i VI klasy – przyznał Dariusz Wach.

Włókno z siana

Latem podstawą żywienia są pastwiska, na których krowy lepiej okazują ruję. Wypas ma też zbawienny wpływ dla nóg i racic. Pobierane zioła wpływają na płodność i zdrowotność. Dlatego w połączeniu z niskimi kosztami, wypas dla Justyny i Dariusza Wachów jest rozwiązaniem idealnym. Kwatery grodzone są pastuchem elektrycznym. Wypas trwa od maja do listopada, który zdaniem Justyny Wach, przekłada się na żywotność bydła. W jej oborze średnia długość użytkowania krów to aż 8 laktacji, przy czym nie ma tu rasy hf, która zupełnie nie sprawdziła się w warunkach żywienia pastwiskowego bez udziału kiszonki z kukurydzy.

W wyganianiu bydła na pastwiska pomagają córki, jak i w wielu innych pracach gospodarskich. Dumne są ze swojego pochodzenia i nie wstydzą się pracy w gospodarstwie.

W oborze krowy dokarmiane są sianem, aby uzupełnić włókno, którego w młodej zielonce pastwiskowej brakuje oraz paszami treściwymi. Z czasem, gdy odrosty są coraz słabsze, a zielonka uboższa w składniki pokarmowe, hodowcy zaczynają podawać bydłu sianokiszonkę, która po zejściu z pastwisk jest podstawową paszą objętościową.


Fot. Andrzej Rutkowski
  • Stół paszowy szeroki jest na 4 m, obornik usuwany jest na płytę gnojową za pomocą zgarniacza hydraulicznego

W ostatnich latach problemem są upały i krowy zganiane są z pastwisk w południe, gdy słońce najbardziej dokucza, do obory lub w pobliże podwórka, gdzie jest wiele drzew dających schronienie w cieniu.

Energia z ziarna

Aby uzupełnić w dawce energię, rolnicy kupują suche ziarno kukurydzy, następnie przepuszczają przez gniotownik przed podaniem krowom. Najlepsza sianokiszonka z pierwszego pokosu zarezerwowana jest dla krów dojnych. Białko uzupełniane jest koncentratami. Całość dopełniają śruty zbożowe, dodatki mineralno-witaminowe i drożdże.

Rocznie rolnicy gromadzą 250–300 balotów sianokiszonki i 80–100 balotów siana. Posiadają własną prasę zwijającą i owijarkę, na zakup których skorzystali z PROW, podobnie jak w przypadku traktorów: John Deere i New Holland oraz innych maszyn: rozrzutnik, pług, siewnik, agregat uprawowy.

Pomimo wysokich kosztów folii, to baloty są lepsze od pryzmy w takim gospodarstwie jak  nasze, a to dlatego, że nie jesteśmy w stanie przy naszej skali produkcji odciąć dziennie całego czoła pryzmy. To pociąga za sobą psucie się paszy, jej straty i słabszą jakość – stwierdził Dariusz Wach.

Rzeki i Natura 2000– główne hamulce

Gospodarstwo usytuowane jest w bliskim sąsiedztwie dwóch rzek, a teren objęto programem Natura 2000, to blokuje jakikolwiek rozwój, gdyż właściwie niemożliwa jest budowa nowych obiektów inwentarskich i gospodarczych. Na szczęście obora uwięziowa z roku 2005 roku jest duża jak na możliwości paszowe gospodarstwa i większa pewnie nie będzie potrzebna. To obiekt bezstropowy wybudowany przy udziale własnej pracy bez kredytu.

Pomiędzy dwiema rzekami mamy położone ponad 10 ha łąk i pastwisk. Jest to trudny teren do gospodarowania. Gdy deszcze nie padają jest bardzo sucho, a gdy padają to znów rzeki zalewają nasze użytki zielone. W tym roku spotkała nas ogromna susza, niestety, nie dostaliśmy żadnego odszkodowania, gdyż mamy krowy i nam się nie należy, jest to problem wielu hodowców, którego kolejna już władza nie potrafi rozwiązać – podkreślił rolnik.


Fot. Andrzej Rutkowski
  • Obora uwięziowa z 2005 roku
Justyna i Dariusz Wachowie zwrócili uwagę, że od 15 lat, czyli od czasu kiedy Polska wstąpiła do Unii Europejskiej ceny mleka właściwie się nie zmieniły, raz rosły raz spadały, ale średni poziom jest cały czas zbliżony. Zaś znacznie wzrosły koszty produkcji, zdrożała energia elektryczna, ropa, nawozy i pasze. To ich zdaniem jest główną przyczyną, że młodzi następcy mają poważne obawy i nie zawsze chcą przejąć i prowadzić dalej gospodarstwa po swoich rodzicach.

Andrzej Rutkowski
(Fot. główna: Unsplash)
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
12. grudzień 2024 08:33