Nie były to łatwe początki
Kiedy Andrzej Wieliczko przejął gospodarstwo po rodzicach, miało już powierzchnię równą około 60 ha. – Początki były trudne, bo z małżonką pracowaliśmy sami. Na głowie żony było dojenie krów i opieka nad cielętami. Odnosiła w tym spore sukcesy. Tym doświadczeniem dzieli się teraz z synami. Jolanta prowadziła dom, zajmowała się trójką naszych dzieci – oprócz dwóch synów mamy córkę Milenę. Milena założyła też już rodzinę, mieszka opodal. Ja byłem wtedy na tyle zajęty sprawami związanymi z prowadzeniem gospodarstwa, że nie poświęcałem rodzinie zbyt wiele czasu – wspomina dawne czasy Pan Andrzej.
Gospodarstwo powiększali, kupując głównie ziemie po likwidowanych PGR-ach, ale też od drobnych rolników. Z użytkowanych obecnie 270 ha około 100 ha jest dzierżawionych, głównie od KOWR, a reszta od osób prywatnych.
Były świnie, są krowy
Jeszcze 25 lat temu w gospodarstwie odbywała się produkcja świń w cyklu zamkniętym – utrzymywano około 100 tuczników rocznie. Przez 5 lat równolegle prowadzono produkcję świń i mleka.
– Brak miejsca w budynkach i wyższa na tamten moment opłacalność spowodowały, że krowy wyparły świnie – relacjonuje Kamil Wieliczko.
Teraz utrzymywanych jest 140 krów mlecznych rasy HF, a Andrzej i Jolanta Wieliczko są regularnie nagradzani za produkcję najwyższej jakości mleka i wydajność. W ubiegłym roku odstawili do Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej Maluta w Nowym Dworze Gdańskim 1,44 mln l mleka.
W ich ręce trafiają puchary za największą produkcję w województwie pomorskim spośród dostawców odstawiających mleko do mleczarni zrzeszonych w Krajowym Związku Spółdzielni Mleczarskich. Pan Andrzej jest członkiem rady nadzorczej Maluty. Rolników satysfakcjonuje ta współpraca. Spółdzielnia nie jest duża – liczy 230 dostawców, co ułatwia obu stronom kontakt, i jak zapewniają gospodarze, w razie jakichkolwiek problemów, przychodzi z pomocą.
