
Polski think tank Warsaw Enterprise Institute wraz z rolnikami, izbami rolniczymi i innymi organizacjami branżowymi opublikował raport "Pakiet 21 postulatów dla wolności rolnictwa". Przedstawili w nim propozycję zdecydowanych reform, które przywrócą rolnikom swobodę działania i pozwolą skupić się na tym, co najważniejsze – produkcji żywności. Jedną z takich propozycji jest szersza dywersyfikacja upraw.
Rolnicy mają dość sztywnych wymogów
Rolnicy i eksperci podkreślaja w raporcie, że obowiązujące obecnie przepisy dotyczące dywersyfikacji upraw w założeniu mają chronić glebę i wspierać bioróżnorodność. Ale w praktyce często działają na niekorzyść rolników. Sztywne wymogi, oparte wyłącznie na powierzchni gospodarstwa, narzucają obowiązek wprowadzania określonej liczby upraw w ściśle określonych proporcjach – niezależnie od lokalnych warunków klimatyczno-glebowych czy profilu produkcji danego gospodarstwa.
Rolnicy zmuszani do sztucznego wprowadzania nowych roślin
W rezultacie rolnicy, którzy przez lata specjalizowali się w konkretnych, opłacalnych uprawach, zmuszani są do sztucznego wprowadzania nowych roślin, które często nie pasują do ich modelu gospodarowania, są trudne w sprzedaży lub nieopłacalne. Taka „papierowa dywersyfikacja” generuje nie tylko dodatkowe koszty, ale nie przynosi też realnych korzyści dla środowiska.
Jednocześnie obecny system stawia bariery tym rolnikom, którzy faktycznie chcieliby wprowadzać nowe, wartościowe uprawy (zwłaszcza niszowe lub regionalne).
Rolnicy chcą większej swobody
Rolnicy apelują więc o wprowadzenie większej elastyczności w przepisach dotyczących dywersyfikacji. Zamiast narzucać rolnikom określone proporcje upraw, należy umożliwić im dostosowanie praktyk do rzeczywistych warunków ich gospodarstw, przy jednoczesnej realizacji celów środowiskowych.
- Planujemy umożliwić uzyskanie zwolnienia z obowiązku procentowej dywersyfikacji tym gospodarstwom, które udokumentują swoją specjalizację lub trudne warunki lokalne. Co ważniejsze, chcemy uznać alternatywne, równoważne praktyki za spełnienie wymogów – rolnik, zamiast wprowadzać drugą czy trzecią uprawę, mógłby na przykład zastosować rozbudowany płodozmian, uprawiać wartościowe międzyplony, rośliny miododajne czy wiążące azot – tłumaczą.
Takie zmiany pozwolą ograniczyć biurokrację, uniknąć niepotrzebnych strat ekonomicznych oraz skoncentrować wysiłki na działaniach, które realnie poprawiają stan środowiska.
- Uproszczenie procedur dla gospodarstw już zdywersyfikowanych zachęci do wprowadzania większej różnorodności upraw. W efekcie polska wieś ma szansę stać się bardziej odporną, zróżnicowaną mozaiką, co przełoży się na stabilność gospodarstw i większe bezpieczeństwo żywnościowe kraju - czytamy w raporcie.
Kamila Szałaj