![Polska świnia droższa o nawet 70 gr/kg. Gdzie skupy płaciły najwięcej? [SONDA]](https://static.tygodnik-rolniczy.pl/images/2025/02/12/o_551526_1280.webp)
Rolnicy: aplikacja suszowa do kosza
15 stycznia podczas spotkania z rolnikami wywiązała się gorąca dyskusja na temat aplikacji suszowej. Rolnicy zwrócili uwagę, że nie działa ona poprawnie, bo nie pokazuje rzeczywistych strat w uprawach. Rolnik widzi gołym okiem, że susza wypaliła mu połowę plonu, a według aplikacji straty wynoszą np. 12 proc. Do tego jest wiele problemów technicznych z aplikacją. Dlatego rolnicy zażądali jej zlikwidowania.
– Aplikacja suszowa do kosza! Obiecywał nam pan, panie ministrze, że zajmie się aplikacją i ją zakończy, bo to poprzednia władza wprowadziła – mówił jeden z rolników.
"Susza wyszła na I klasie, a na IV nie wyszła"
Andrzej Sobociński, rolnik z Żuław podał przykład gospodarstwa swojego syna, któremu aplikacja pokazuje niedorzeczne szacunki.
– Syn gospodaruje na 23 hektarach. I susza u niego wyszła na klasie I i II, a na IV na piachach nie wyszła, mimo że było to w odległości 8 km od gospodarstwa. Także szacowanie suszy odbiega od rzeczywistości – mówił.
MRiRW: aplikacja suszowa ma wyręczać komisje z szacowania szkód
Obecna na spotkaniu zastępca dyrektora Departamentu Budżetu MRiRW Beata Gawlik-Pliszka przedstawiła wyjaśnienia dotyczące funkcjonowania aplikacji. Przypomniała, że aplikacja suszowa de facto ma wyręczać komisje z szacowania szkód i sporządzania protokołu albo kalkulacji (w zależności od wysokości szkód).
– Szacunki strat od 2023 roku pochodzą z trzech źródeł. Państwo jako producenci rolni, wypełniając wniosek pokazujecie swoje procenty szkód. Jeżeli została powołana komisja, to też pokazuje procent szkód który oszacowała, no i najważniejszy procent szkód, czyli to co pokazuje IUNG. To są dane pobierane; sama aplikacja suszowa ich nie tworzy. To IUNG prowadzi system monitoringu suszy rolniczej i z tamtego systemu pobierane są dane, które mówią czy na danej uprawie na danym terenie wystąpiła susza, jaki jest procent szkód – mówiła. Dodała, że system oparty jest o system fotoradarów naziemnych, które robią zdjęcia chmur deszczowych i deszczu w powietrzu z dokładnością pół kilometra na pół kilometra co 5 minut.
Gryn: IUNG ustala opady ręcznie
Wiesław Gryn z Oszukanej Wsi wskazał jednak, że dane IUNG nijak mają się do rzeczywistości, bo wielkość opadów jest uśredniania.
– U mnie stoi stacja IUNG. Niech pani do nich zadzwoni i zapyta, jakie były opady u mnie w ciągu 4 dni. Oni pani nie powiedzą, bo nie wiedzą. Bo ustala się to ręcznie - taki duży jest margines błędu, że biorą z kilku stacji średnią – mówił.
Rolnicy chcą się odowływać od aplikacji suszowej. "Nie ma mozliwości"
Rolnicy domagali się nie tylko poprawy funkcjonowania aplikacji, bądź całkowitej jej wymiany. Zażądali też wprowadzenia możliwości odwołania od protokołu lub kalkulacji z aplikacji. Okazuje się jednak, że nie ma takiej możliwości.
– Żeby rozpatrzyć państwa odwołanie, musiałoby być ono złożone w takim terminie, aby uprawy były jeszcze na polu. Zwracam uwagę, że możecie państwo składać wnioski o oszacowanie szkód do 15 października, kiedy większości upraw na polach już nie ma. Nie istnieją też przepisy, które pozwalają na odwołanie się od protokołów wojewody – powiedziała dyrektor.
Rolnicy zbulwersowani. "Co ona gada?"
No i to dla rolników było już za dużo. Wypowiedź dyrektorki bardzo ich zbulwersowała.
– Ta pani nie powinna 5 minut pracować w ministerstwie. Co ona gada? To jest śmiech na sali! My tu siedzimy od 11.00 i rozmawiamy o różnych sprawach, ale ta susza to dotyczy każdego gospodarstwa. Wkładamy duże pieniądze w uprawę, a potem przychodzi aplikacja, siedzisz pół dnia, żeby wpisać dane, a tam wyskakuje, że masz 12 proc. Ja włożyłem po 3000 i po 5000 tys. zł w hektar – denerwował się jeden z rolników.
Kolejny rolnik domagał się wizyty dyrektorki w swoim gospodarstwie w okresie wiosny i lata, kiedy susza jest największa, by mogła porównać dane z aplikacji z tym, co widziała na polu.
– Zapraszam panią do woj. lubuskiego już piąty raz. Niech pani przyjedzie w maju i czerwcu i na własne oczy zobaczy tę chorą aplikację. Niech pani przyjedzie do zachodniopomorskiego, na Dolny Śląsk czy do Wielkopolski. To, co pani gada, to jest bzdura – mówił zdenerwowany rolnik.
– Obiecuję, że pani dyrektor pojedzie w maju i w czerwcu. I jeszcze cały departament finansów pojedzie – irytował się Siekierski.
Dodatkowo rolnicy chcieliby też, żeby gminne komisje szacujące straty były na stałe i weryfikowały w kwestiach spornych szacunki strat suszowych. Taka możliwość była jedynie w 2023 roku. Rok temu wojewodowie odmawiali powołania komisji.
Pomoc suszowa: minister zapowiada nowy ekoschemat i rekompensaty od 15 proc. strat
Minister rolnictwa poinformował, że w związku z problemami w szacowaniu strat chce wprowadzić nowy ekoschemat. Rolnicy otrzymywaliby dopłaty za prowadzenie pomiarów opadów w swoim gospodarstwie.
- Ten ekoschemat miałby płacić za pomiary. Mielibyśmy wtedy szeroką siatkę, dane byłyby prawdziwe. To nie są duże koszty i rolnicy z chęcią to będą prowadzić – zaznaczył minister rolnictwa.
Poza tym minister zapowiedział zmiany w zasadach przyznawania pomocy suszowej. Będzie ona wypłacana za straty powyżej 15 proc., a nie powyżej 30 proc. jak jest obecnie.
- Żeby objąć pomocą jak największą grupę rolników, zamierzamy zejść z oprocentowaniem do 15 proc. – poinformował
Kamila Szałaj