Rolnictwo regeneratywne to praktyka, nie ideologia
Jednym z punktów ostatnich obrad Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi Parlamentu Europejskiego było rolnictwo regeneracyjne (lub regeneratywne, czyli opierające się ograniczaniu orki, stałym okrywaniu gleby, różnicowaniu upraw, utrzymywaniu roślinności przez cały rok oraz łączeniu upraw z hodowlą zwierząt). Stojan Czukanow, bułgarski rolnik i sprawozdawca Europejskiego Komitetu Społeczno-Ekonomicznego, który od 15 lat prowadzi gospodarstwo w systemie rolnictwa regeneracyjnego, przekonywał europosłów, że rolnictwo regeneracyjne to nie ideologia, lecz rosnący oddolny ruch – praktyczny, oparty na wiedzy i potrzebie.
„Na początku to była praca niemal pionierska. Ale teraz widzimy, że rolnicy i przemysł rolno-spożywczy coraz częściej dostosowują się do zmian klimatu i próbują wypracować najlepsze możliwe rozwiązania” – mówił Czukanow, prezentując swoją opinię.
UE szykuje definicję i wskaźniki efektywności
Podkreślił, że nie ma dotąd oficjalnej definicji tego podejścia w dokumentach UE, w związku z czym Komisja Europejska pracuje nad oficjalną definicją rolnictwa regeneratywnego.
„Sugerujemy opracowanie wspólnej definicji. Ja przeanalizowałem 100 różnych definicji rolnictwa regeneracyjnego na całym świecie, czyli różnych jego form i zauważyłem jeden wspólny mianownik - wszystkie te definicje starają się ograniczyć czy też wprowadzić pewne zasady. A chodzi tu przecież o to, aby rolnicy mogli podejmować najlepsze decyzje dla swoich regionów czy gospodarstw” – wyjaśniał Czukanow.
Nowa definicja będzie powiązana z nowymi wskaźnikami efektywności: „Oczywiście jasne jest to, że nie uda się osiągnąć żadnych postępów, jeżeli nie będą one mierzalne. Dlatego proponujemy tak zwane KPI - Key Performance Indicators - główne wskaźniki wykonania celów” – mówił przedstawiciel EKS.
Większy zysk z gospodarstwa dzięki rolnictwu regeracyjnemu
Zdaniem Czukanowa rolnictwo regeneratywne jest opłacalne, ponieważ dzięki przesunięciu akcentu z intensyfikacji chemicznej na zarządzanie glebą i jej żyznością, zmniejsza się zużycie nawozów.
„Wielu rolników przechodzi właśnie na rolnictwo regeneracyjne z powodu bardzo wysokiej ceny nawozów - po prostu chcą się odciąć od nadmiernego stosowania nawozów. To jest zresztą najbardziej korzystne dla rolników z ekonomicznego punktu widzenia i z punktu widzenia rolnictwa regeneracyjnego. Chodzi o to, żeby zmienić tę proporcję między wkładem a uzyskanym rezultatem” – tłumaczył.
Dzięki zmniejszonemu wkładowi w koszty produkcji rośnie opłacalność gospodarstw:
„My pokazujemy zyski rolników. Nie chcemy niszczyć naszej konkurencyjności poprzez obniżanie zysków czy uzysku z hektara. Niektórzy uważają, że rolnictwo organiczne to mniejsze dochody - no nie. Jeżeli chodzi o rolnictwo regeneracyjne, tak nie ma. Po prostu obniżamy koszty poprzez mniejsze stosowanie nawozów i energii, i dzięki temu mamy pewną przewagę - uzyskujemy większą marżę, nasze zyski rosną” – wyjaśniał Czukanow.
Regeneracja bez pieniędzy z WPR niemożliwa
Sceptycy nie ukrywali, że bez pieniędzy z WPR żadna regeneracja się nie wydarzy. „Możemy mówić o bioróżnorodności, ale bez dodatkowych 83 miliardów to się nie sprawdzi. Młodzi rolnicy nie pójdą tą drogą bez środków” – ostrzegał Ciaran Mullooly z Irlandii.
Z kolei Csaba Dömötör z Węgier przypomniał, że w lipcu Komisja obcięła środki na politykę rolną o 20%. „Tylko wtedy możemy mówić poważnie o rolnictwie regeneracyjnym, jeśli obronimy obecny poziom finansowania WPR” – zaznaczył.
Gilles Pennelle z Francji był jeszcze bardziej bezpośredni: „Rolnictwo europejskie to tylko 0,7% emisji CO₂, a mimo to prosimy rolników o kolejne wysiłki. Tymczasem nic nie mówimy o kosztach, ani o suwerenności żywnościowej”.
Dopłaty dla rolników za rolnictwo regeneracyjne. "Tylko za efekty"
Przedstawiciel DG AGRI zapewniał, że Komisja chce wspierać rolników – ale głównie poprzez systemy „oparte na wynikach”.
„Nowy instrument ma finansować dobrowolne przejście na bardziej zrównoważone działania. Będą to sumy wypłacane rolnikom regularnie, powiązane z efektami – jak skład gleby czy emisje” – tłumaczył.
Zaznaczył, że część takich działań już jest wspierana w ramach ekoschematów, a kolejne rozwiązania mają być wprowadzone w latach 2028–2030. „Chcemy odciążać rolników i wzmocnić doradztwo. Ale potrzebna jest współpraca z państwami członkowskimi” – dodał.
Rolnicy chcą wolności w prowadzeniu gospodarstw
Wielu posłów zwracało uwagę, że narzucanie kolejnych definicji i etykietek jedynie komplikuje sytuację.
„Rolnicy są wykształceni. Potrafią wybrać, czy chcą prowadzić gospodarstwo konwencjonalnie, ekologicznie czy regeneracyjnie. Nie mówmy im, co mają robić” – mówił Herbert Dorfmann z Włoch.
Jessika Van Leeuwen ostrzegała, że powiązanie dopłat z tzw. kluczowymi wskaźnikami efektywności (KPI) może zabić przedsiębiorczość. „Kluczowe wskaźniki efektywności to jest jednak niebezpieczna sprawa, szczególnie w kontekście rolnictwa regeneracyjnego. Bo teraz, jak rozumiem te KPI będą połączone z korzystaniem ze środków unijnych. Czyli to zupełnie już zabije przedsiębiorczość i wolność naszych rolników” – mówiła Holenderka.
Esther Herranz García przypomniała, że w Hiszpanii od dekad rozwijane jest „zintegrowane rolnictwo” – dziś przemianowane na regeneracyjne. „Nie chodzi o nazwy, tylko o realne uznanie wysiłku rolników. Ale przy ograniczonym budżecie nie możemy udawać, że wszystko da się zrobić” – mówiła hiszpańska posłanka.
Zielony Ład po nowemu? Sceptycy nie dowierzają
Część europosłów obawia się, że regeneracja to tylko nowa wersja starej ideologii.
„Wszyscy teraz mówią o rolnictwie regeneracyjnym - takie hasła pojawiają się nawet na stronach Monsanto. Mówi się, że rolnictwo regeneracyjne to jest coś lepszego, niż ekologiczne – to jest bzdura. Naprawdę nie uważam, że teraz możemy polepszyć rolnictwo ekologiczne mówiąc: nie, potrzebujemy teraz czegoś nowego, rolnictwa regeneracyjnego” – mówił Martin Häusling z Niemiec.
Z kolei Iwan David z Czech ostrzegał przed ideologizacją: – „Nie widzę żadnych powodów, dla których teraz mielibyśmy mieć jakieś specjalne oznaczenie dbania o glebę i nazywać to teraz nowym rodzajem rolnictwa, rolnictwem regeneracyjnym. To będzie kolejna ideologizacja - nagle coś nazwiemy i to jedynie słuszną nazwą, a jak ktoś od tego będzie odstępował, to będzie potem piętnowany jako ten, który robi coś źle”.
Nie będzie nawozów naturalnych bez zwierząt
Arno Bausemer podsumował to dosadnie: „Dyskusja o pojęciach nikomu tutaj nie pomoże, żadnemu rolnikowi, żadnego gospodarstwa ta dyskusja nie uratuje. Zieloni tutaj mówią, że trzeba stosować nawożenie ekologiczne, a z drugiej strony ludzie chcą ograniczać pogłowie bydła. Więc w końcu jak? Nawozy naturalne czy redukcja pogłowia? Zamiast spierać się o pojęcia, powinniśmy raczej wspólnie bronić się przed Merkosurem. Tu ktoś powiedział, że glifosat jest niezdrowy - no to glifosat zaraz trafi na państwa talerze, jak będziemy importować żywność z Ameryki Południowej. Myślę, że tutaj raczej nie mówimy o ratowaniu rolnictwa europejskiego, a raczej o jego zniszczeniu”.
Rolnictwo regeneracyjne jedyną alternatywą dla utrzymania opłacalności gospodarstw?
W końcowym wystąpieniu Czukanow próbował rozwiać wątpliwości.
„Nie chodzi o to, by coś narzucać. Ale bez wspólnej definicji rolnictwa regeneracyjnego będziemy porównywać jabłka z gruszkami, moje gospodarstwo z gospodarstwem sąsiada” – powiedział. Wyjaśniał, że w jego opinii rolnictwo regeneracyjne jest jedyną alternatywą dla utrzymania opłacalności gospodarstw i rozumieją to młodzi rolnicy:
„Mój ojciec nie był przekonany, ale potem rolnik młodszy o 20 lat – czyli ja - był przekonany. Dlatego przekierował to gospodarstwo na rolnictwo regeneracyjne. Ale już wtedy, gdy byłem na różnych forach, na których omawiano rolnictwo regeneracyjne, byłem najstarszym uczestnikiem takich forów. Rolnicy mojego pokolenia zdecydowali się na to podejście ze względu na potrzebę - młodzi ludzie są przekonani, że nie mają planu B. Dlatego pracują w tym zakresie j”.
Podkreślił, że głównym celem jest zmiana proporcji między nakładami a zyskiem. „Nie chodzi o premie ani nowe etykiety. Chodzi o to, żeby rolnik zarobił więcej, bo wyda mniej”.
Nowa nazwa, stary problem
Debata o rolnictwie regeneracyjnym obnażyła fundamentalny problem unijnej polityki rolnej: brak spójności między celami środowiskowymi a rzeczywistym finansowaniem. Dla jednych regeneracja to szansa na przyszłość, dla innych – hasło zastępujące realne wsparcie. Ale wszyscy pytają o to samo: czy Komisja naprawdę wierzy, że „niższe koszty nawozów” wystarczą, by zrekompensować 83 miliardy mniej w budżecie WPR?
Albert Katana
