
Wiosną mróz, teraz nawałnice
Podczas wczorajszego posiedzenia Zarządu Warmińsko-Mazurskiej Izby Rolniczej jednym z kluczowych tematów były ogromne straty w rolnictwie spowodowane niekorzystnymi warunkami pogodowymi. Rolnicy z całego regionu zwracają uwagę, że tegoroczna wiosna była wyjątkowo trudna: zimna, nieprzewidywalna i pełna gwałtownych zjawisk atmosferycznych.
Na wielu uprawach widoczne są poważne uszkodzenia wywołane przez majowe przymrozki, których skutki dodatkowo spotęgowały intensywne deszcze i gradobicia. Jak podkreśla Piotr Miecznikowski, członek Zarządu Izby, w regionie notowano temperatury sięgające nawet -7°C, co dla wielu upraw, m.in. rzepaku, okazało się katastrofalne.
- Kilka tygodni temu, przez parę ładnych dni, mieliśmy nawet nie przymrozki, tylko mrozy – mówi.
Ostatni moment na składanie wniosków o szacowanie szkód
Szacowanie strat na polach już się rozpoczęło. W teren ruszyły komisje złożone z przedstawicieli urzędów gmin, ośrodków doradztwa rolniczego (ODR) oraz Warmińsko-Mazurskiej Izby Rolniczej. Ich zadaniem jest ocena faktycznego zakresu zniszczeń oraz sporządzenie dokumentacji niezbędnej do ewentualnego ubiegania się o pomoc.
– To ostatni moment na składanie wniosków do gmin o szacowanie szkód – zaznacza Miecznikowski.
Co powinni zrobić rolnicy? "Najpierw wniosek o dopłaty"
Łukasz Pergoł, delegat Izby do Krajowej Rady Izb Rolniczych, apeluje do rolników, u których wystąpiły szkody spowodowane przymrozkami czy nawałnicami, aby jak najszybciej składali wnioski do gmin o szacowanie strat.
Co ważne, do wniosku o szacowanie szkód trzeba załączyć wniosek o dopłaty bezpośrednie złożony uprzednio w ARiMR. Dopiero komplet dokumentów można przekazać do urzędu gminy, właściwego ze względu na położenie uszkodzonej działki.
Ubezpieczenia do zmiany? Rolnicy biorą sprawy w swoje ręce
Podczas spotkania zwrócono również uwagę na konieczność ujednolicenia metod szacowania szkód przez firmy ubezpieczeniowe. Zdaniem Łukasza Pergoła obecny system jest niesprawiedliwy i niekorzystny dla rolników.
– Będziemy wnioskować do ministerstwa, żeby firmy ubezpieczeniowe stosowały jedną, wspólną metodologię. Dziś każda firma szacuje szkody według własnych wytycznych, co prowadzi do zaniżania odszkodowań – podkreśla Pergoł.
Przykładowo, choć faktyczne straty w uprawach rzepaku wynoszą na przykład 60 proc., firmy często uznają jedynie 25 proc. uszkodzeń. A to w praktyce uniemożliwia otrzymanie uczciwej rekompensaty.
– Tak to można wyszacować w marcu, gdy rzepak nie przezimował i można wsiać roślinę jarą, ale nie w czerwcu, bo ciężko już zasiać kukurydzę czy nawet grykę – podkreśla Pergoł.
Kamila Szałaj