Rolnicy alarmują: mamy za mało czasu
Polski Związek Producentów Roślin Zbożowych alarmuje, że rolnicy nie są gotowi na elektroniczną ewidencję oprysków od 1 stycznia 2026 roku. W specjalnym apelu do premiera Donalda Tuska Związek domaga się przesunięcia tego obowiązku co najmniej o dwa lata – do 1 stycznia 2028 roku.
Justyna Jasińska, prezes PZPRZ podkreśla, że nie jest przeciwna ewidencji, ale rząd chce ją wprowadzić za szybko. Jej zdaniem nie da się w pół roku przeszkolić tysięcy rolników w tym zakresie.
- Ewidencjonowanie wszystkich zabiegów tego rodzaju jest potrzebne, ale aby było to wykonane prawidłowo niezbędne jest odpowiednie przygotowanie producentów w tym zakresie, co ze względu na liczebność gospodarstw w Polsce nie jest możliwe do wykonania jeszcze w tym roku – podkreśla prezes Jasińska w liście do premiera Tuska.
Każdy oprysk pod lupą
Przypomnijmy. Nowe przepisy, które rząd przyjął kilka tygodni temu zakładają, że każdy rolnik będzie musiał od początku 2026 roku wpisywać wszystkie zabiegi ochrony roślin do centralnego systemu. Jeśli tego nie zrobi, musi liczyć się z karą.
Rolnicy alarmują, że jest to kolejny biurokratyczny obowiązek. Poza tym wiele gospodarstw nie ma dostępu do internetu, a starsi rolnicy mogą nie poradzić sobie z nowym systemem. Rząd oczywiście twierdzi, że przygotuje rolników i ich wesprze, ale według Związku jest na to za mało czasu.
Rolnicy będą wprowadzać informacje o opryskach do specjalnego systemu teleinformatycznego, zarządzanego przez Głównego Inspektora Ochrony Roślin i Nasiennictwa. Nowy system ma być dostępny publicznie, a logowanie do niego będzie wymagało potwierdzenia tożsamości.
Co musi znaleźć się w ewidencji środków ochrony roślin?
W rejestrze muszą znaleźć się m.in.:
- nazwa środka ochrony i jego numer zezwolenia,
- data i (w niektórych przypadkach) godzina zabiegu,
- dawka środka, powierzchnia uprawy, jej lokalizacja,
- rodzaj zastosowania (np. pole, magazyn),
- nazwa uprawy.
Rolnik będzie miał 30 dni na zgłoszenie oprysku.
Kamila Szałaj
