Intensywne prace w sadzie Pudziana
Wiosenne przymrozki nie oszczędziły sadu Mariusza Pudzianowskiego, który w relacji na Facebooku opowiedział obserwatorom, jak ratuje pozostałe na drzewkach owoce wiśni.
– O ile grad nie spadnie i nie zrobi dżemu, za 7 – 8 dni ruszamy ze zbiorem, ale trzeba jeszcze nawieźć wapnem, krzemem i jakimś środkiem zabezpieczającym przed zgnilizną, bo nikt z was nie chciałby przecież jeść zgniłej, nadgnitej wiśni, więc staram się o to zadbać – zapewnił Pudzianowski.
Zobacz też: Pudzian bezsilny. Przymrozki zniszczyły plon, żniw nie będzie. "Wszystko pomrożone"
Miało być 80 kg wiśni z drzewka, będą 4 kg
Z relacji Pudzianowskiego wynika, że nie spodziewa się obfitych plonów. Z drzewek, które dotychczas oddawały mu kilkadziesiąt kilogramów owoców, planuje zebrać maksymalnie 4 kg wiśni. Co więcej, jest przygotowany na to, że z niektórych drzewek zbierze jeszcze mniej.
– Na takim drzewku powinno być ok. 60-80 kg, a jak powiem, że jest 3 czy 4 kg, to będzie wszystko. I to tylko sporadycznie i wybiórczo, bo gdy przejdziemy kawałek dalej, są drzewka, gdzie można naliczyć może 20 wisienek – opowiadał Pudzianowski.
Czym Pudzianowski pryska wiśnie?
Pudzian, do odżywienia pozostałych na drzewkach wiśni, wykorzystał środek o nazwie Boramin, czyli roztwór nawozu aminokwasowego z borem, wapniem i azotem
Pomimo ogromnych strat spowodowanych przez wiosenne przymrozki, Mariusz Pudzianowski nie traci ducha i robi wszystko, by uratować resztki tegorocznych zbiorów. Choć zamiast kilkudziesięciu kilogramów z jednego drzewa zbierze zaledwie kilka, nie rezygnuje z oprysków i nawożenia, by owoce, które przetrwały, były zdrowe i nadające się do zbioru.
Oprac. Justyna Czupryniak-Paluszkiewicz na podst. Facebook/Mariusz Pudzianowski
