10 lat po zniesieniu kwot mlecznych – jak zmieniło się europejskie mleczarstwo?
Przez ponad trzy dekady kwoty mleczne ograniczały produkcję, zapewniając jednak stabilniejsze ceny. Ich zniesienie spowodowało wzrost działalności inwestycyjnej w krajach o wysokiej produkcji mleka, jak Irlandia, Dania czy Polska, a jednocześnie mocno uderzyły w mniejsze i mniej konkurencyjne obszary UE. W ciągu zaledwie 18 miesięcy podaż w UE‑27 wzrosła o około 5%, a średnia cena surowca spadła lokalnie nawet o 25%. Komisja Europejska musiała w 2015 roku uruchomić pakiet pomocowy o wartości 500 milionów euro dla producentów dotkniętych nadpodażą.
Więcej mleka, mniej krów – rekordowa wydajność i konsolidacja
W latach 2014–2024 łączna produkcja mleka zwiększyła się z około 145 mln ton do niemal 161 mln t. Tym samym osiągnięta dynamika wynosiła 11%, mimo że pogłowie krów systematycznie malało. Wydajność przeciętnej europejskiej krowy wzrosła do 7900 kg/rok, a w Danii przekroczyła 9600 kg. Procesowi temu towarzyszyła gwałtowna konsolidacja. Według Eurostatu liczba gospodarstw mlecznych w UE spadła o 35%, podczas gdy przeciętne stado powiększyło się z 42 do 68 krów. Silni stali się jeszcze silniejsi, natomiast gospodarstwa rodzinne, zwłaszcza w Europie Środkowej, zaczęły szukać nisz w postaci produkcji serów farmerskich, czy obsługi lokalnego rynku. Najczęściej jednak rezygnowały z produkcji. Dane urzędowe potwierdzają to zjawisko. Przykładem może być tu rok 2023, kiedy to 15% gospodarstw wytworzyło ponad połowę unijnego mleka.
Roboty na farmach – przyszłość udoju stała się teraźniejszością
Proces transformacji napędzał rozwój technologiczny. Rynek zrobotyzowanego udoju w Europie w 2024 roku wart był już 2,3 miliarda dolarów. W całej UE pracowało ponad 40 tysięcy robotów udojowych, obejmując około 15% pogłowia krów mlecznych. Szacuje się, że automatyzacja obór pozwoliła odnotować wzrost dziennego wydatku mleka od 7 do 10%.
Zielona presja Brukseli – ekoschematy, metan i protesty rolników
Równolegle Unia uruchomiła strategię „Od pola do stołu” i pakiet „Fit for 55”, nakładając na producentów cele redukcyjne, dotyczące głównie emisji metanu o 30% do 2030 roku i wymogi związane z realizacją ekoschematów jako elementu nowej Wspólnej Polityki Rolnej. W niektórych krajach dodatki paszowe ograniczające efekty fermentacji jelitowej uzyskały nawet dopłaty do 5 euro na krowę miesięcznie, a rolnicy zaczęli raportowanie emisji. Tego rodzaju nagłe zmiany sprawiły, że w 2024 roku tysiące traktorów zablokowało Brukselę. Rolnicy protestowali przeciw kosztom dostosowania produkcji do nowych wymogów i groźbie przymusowej redukcji stad. Obawy były zasadne, ponieważ rządy Irlandii i Holandii zaproponowały systemy wykupu gospodarstw w intensywnie zanieczyszczonych dorzeczach. Tak narodził się trwający do dziś konflikt pomiędzy ambicjami klimatycznymi, a możliwością bytności rolników.
Czytaj więcej: 10 lat Zielonego Ładu i będziemy kupować jabłko i ser z Rosji
Napoje roślinne na fali – zagrożenie czy szansa dla mleczarzy?
W ostatniej dekadzie nastąpiły też zmiany w diecie za sprawą rosnącej oferty roślinnych alternatyw tradycyjnych produktów. Jest to rynek niszowy w porównaniu do rynku mleka, jednak odnotowujący dynamikę. W latach 2015–2024 nastąpił 15‑krotny wzrost europejskiego rynku napojów roślinnych, którego wartość opiewa dziś na 4,5 miliarda dolarów. W Hiszpanii i Niemczech tak zwane mleka owsiane, sojowe czy migdałowe odpowiadają już za 9–10% wolumenu sprzedaży kategorii. Paradoksalnie, część koncernów mleczarskich stała się producentami owych zamienników. Danone przejęło markę Alpro, a szwedzki gigant Arla wprowadził linię Jord opartą na owsie.
Kryzysy ostatnich lat – pandemia, wojna i skoki cen mleka
Znaczne zmiany przyniosła pandemia i wybuch wojny na Ukrainie. Lockdowny w latach 2020–2021 zamroziły działalność gastronomiczną, kierując popyt na mleko UHT i sery topione, a ograniczając zbyt serów dojrzewających. W 2022 roku napaść Rosji na Ukrainę podniosła ceny pasz. Przykładowo, soi o 42%, a kukurydzy o 37%. Nastąpił również gwałtowny wzrost cen energii, podbijając koszt produkcji litra mleka o około 12%. W tym czasie nastąpił również rekordowy wzrost cen skupu mleka. Wynosił on średnio 55 eurocentów/l w III kwartale 2022 r., co poprawiło chwilowo rentowność. Lecz już wkrótce nadpodaż i słabszy eksport do Chin ściągnęły je do 49 eurocentów/l. Mleczarnie szybko ograniczały swoje marże, a inwestycje przekładano na czas: po stabilizacji. Zmieniło to nieco priorytety w europejskiej branży mleczarskiej.
Łatwo zauważyć to w polityce największych spółdzielni. Dominować zaczęła strategia „Value over Volume” (wartość ponad ilość), która kładzie nacisk na produkty o wyższych marżach jak jogurty proteinowe, sery zaparzane, czy eksport serów premium do Azji. Faktycznie zyski w tych segmentach potrafią generować marże dwu-, a nawet trzykrotnie wyższe niż na przykład mleko płynne.
Prognozy dla branży – mniej mleka, więcej serów i certyfikaty zeroemisyjne
Komisja Europejska przewiduje, że od 2026 roku podaż mleka surowego w UE zacznie lekko spadać. Szacuje się poziom około (‑) 0,3% rocznie, głównie w Belgii, Holandii i północnych Niemczech, gdzie presja środowiskowa jest największa. Oczekuje się przesunięcia w kategoriach produktów, czyli więcej serów (nawet 6% do 2030 roku), masła klarowanego czy produktów fermentowanych, a mniej mleka w proszku. Pojawiły się też nowe systemy certyfikacji nawiązujące głównie do produkcji o niskim śladzie węglowym. Przykładowo certyfikat Carbon Neutral Dairy 2030 (zeroemisyjne mleczarstwo 2030) uzyskał wstępne zatwierdzenie i może stać się czymś w rodzaju nowego „paszportu handlowego’’.
Mleczarstwo po dekadzie – polaryzacja i wyzwania przyszłości
Dziesięć lat bez kwot było właściwie przyspieszoną lekcją zarządzania w sytuacjach kryzysowych. Przetwórstwo w tym czasie stało się bardziej wydajne. Mleczarstwo stało się jednocześnie bardzo spolaryzowane. Z jednej strony funkcjonują na rynku wielkoskalowe, zrobotyzowane gospodarstwa, obok których funkcjonują tradycyjne gospodarstwa, które balansują pomiędzy lokalnym rynkiem, a coraz bardziej wyśrubowanymi normami środowiskowymi. Niemniej po ostatnich ruchach Komisji Europejskiej już wiadomo, że to co wydawało się znaczącym problemem dla małych producentów, będzie dotykać w najbliższej przyszłości również tych większych.
Artur Puławski
